niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 24 : Które niczym róże raniły go od środka ostrymi kolcami.






* Abby * 



I jeszcze jedna kreska… i… gotowe ! Szatynka stała naprzeciw lustra i wykonywała staranny makijaż, na specjalną okazję. W końcu dzisiaj wigilia ! Święto wyczekiwane przez tyle dzieci na całym świecie. Co prawda jeszcze pierwszej gwiazdki nie było, ale wiedziała, że potem czasu na to nie będzie, a przecież makijaż to podstawa każdej dobrze wyglądającej kobiety. Ciekawe w co się dziewczyny ubiorą… Wczoraj wysłała Effy SMS o której godzinie wszyscy się zbiorą, ale miała nadzieję, że brunetka tak czy siak pojawi się wcześniej na lotnisku witając chłopaków z trasy koncertowej. W sumie to nie widziały się kupę czasu, jak na nie… ale Abby wiedziała, że dziewczyna jest po prostu teraz strasznie zabiegana… przeprowadzka i tak dalej… Dzisiaj miała zamiar ją namówić na to, aby znów wróciła do ich pokoju, miała szczerą nadzieję, że ta się zgodzi. Nie były jeszcze do końca pogodzone, ale ostatnio było jakoś między nimi lepiej, co niezmiernie ciszyło obie strony. Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi, na sam ten dźwięk pojawił się na jej twarzy szeroki uśmiech, ponieważ wiedziała kto za nimi stał.
- WESOŁYCH ŚWIĄT !! – krzyknął Justin, w ręku trzymał parę paczek, a na głowie zwisała mu czapka mikołajkowa, która powoli i tak się już zsuwała. Jednak nie to zdziwiło Pirce… koło szatyna stała szczupła wysoka brunetka, zwana Seleną, która na słowa chłopaka wesoło się zaśmiała. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedzi właścicielki mieszkania wepchali się rozbawieni do środka, omijając ją pozostawioną w osłupieniu. Dziewczyna w końcu wyrwana z transu popchnęła za nimi mocno drzwi
- Jus… mogę cię na chwilę prosić ?. – spytała drętwo.
- Tak, jasne.- powiedział ochoczo i podążył w ślady szatynki, która weszła do sypialni. - O co chodzi ?. – spytał.
- Co ona tu robi ? – wskazała na pomieszczenie w którym została Gomez.
- A no tak. – walnął się ręką w czoło na oznakę, że już rozumie. – wziąłem ją ze sobą, bo wiesz mówiła, że nie ma z kim spędzić świąt, bo jej rodzice gdzieś wyjechali i wiesz… głupio mi było, po za tym to bardzo fajna dziewczyna !. Obiecuję ci, że ją polubisz. – mówił uważnie obserwując mimikę twarzy Abby, która w ogóle się nie zmieniała. Podszedł niepewnie do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie. – Przepraszam powinien najpierw uzgodnić to z tobą… bardzo się gniewasz ?. – spytał czulę, patrząc w jej niebieskie oczy, który iskrzyły od gniewu. Nagle jej natężona twarz się rozluźniła, a zaciśnięta szczęka ułożyła się w uśmiechu.
- Nie… dobrze zrobiłeś, w końcu święta trzeba spędzać razem, nikt nie może być sam. – powiedziała ciężko wzdychając, kręcąc głową, a chłopakowi spadł kamień z serca.
- Wiedziałem, że zrozumiesz. – powiedział mocno ją przytulając.
- Dobra, chodzi już bo sałatka się sama nie zrobi. – powiedziała zrezygnowana. – objął ją ramieniem i podążyli do pokoju w którym znajdowała się Sel.
- O ! Abb !, masz perfumy z Coco Chanel Mademoiselle ?! Uwielbiam ich zapach !. – krzyknęła pełna entuzjazmu podbiegając do flakoniku woni wąchając z rozkoszą zawartość.  
Może nie jest taka zła ?. Pomyślała Pirce podchodząc do niej z uśmiechem, bo miała wrażenie, że znajdą wspólny język przynajmniej na temat kosmetyków i mody...




* Effy * 

Poczuła lekkie łaskotanie na policzku, wywołujące przyjemne dreszcze na całym ciele. 


Otworzyła ciężkie powieki, a jej oczom ukazał się najwspanialsza twarz jaką kiedykolwiek na oczy widziała i można było sobie wyobrazić… to był on. Wszystko miał tak cholernie perfekcyjne !. Włosy gęste, postawione, dodające mu uroku… oczy głębokie, bez dna niczym głęboka studnia, która miała za sobą nieskończenie wiele przeżyć i  ten cholernie ich cudowny kolor ! intensywny brąz, gdzie źrenice zlewały się z tęczówkami… Usta takie pełne, malinowe, cudowne… Ile bym dała, aby ich tylko dotknąć !, tylko musnąć opuszkami palców, tyle by mi starczyło, tylko to... i ten cholernie seksowny zarost ! nadający mu męskości i tego czegoś ! Już zawsze chciałabym być tak budzona… i na ten sam przepiękny widok pojawił się szczery uśmiech na twarzy brunetki, chłopak tak rzadko widział ją tak uśmiechającą się do niego i to tak szczerzę i beztrosko, że bez wahania oddał uśmiech za który Wilson bez wahania wskoczyłaby w ogień.
- Hej - wyszeptał czulę, wciąż gładząc jej delikatną skórę, a dopiero teraz zaczęła zastanawiać się gdzie jest, co tu robi i dlaczego Zayn jest teraz z nią, przecież miał trasę. Nagle wszystkie wspomnienia z zeszłej nocy wróciły do niej jak bumerang, a wszystkie były jakby owinięte gęstą, puchatą mgłą przez którą było trudno się przedostać i cokolwiek zobaczyć. Pamiętała tylko ten ogromny ból… przyszywający jej kości, do teraz go czuła, jednak już o wiele słabiej. Rozejrzała się przerażona dokoła, było tu strasznie biało, obok niej były jakieś piszczące maszyny, a na oknach były jakiś wyblakłe świąteczne światełka. Czy ja jestem w szpitalu ? i dlaczego do jasnej cholery wiszą tu światełka ?!.
- Czy ja jestem w niebie ? – spytała mało dosłyszalnie, na co chłopak się zaśmiał.
- Nie, w szpitalu…
- Ile dni nie byłam przytomna ?. – spytała poważnie, czkając w napięciu na odpowiedzi.
- Dwa. – powiedział ze smutkiem w głosie.
- CO ?!. – pokiwał głową na znak, że rozumie zdziwienie brunetki.
- Jak się czujesz ?. – spytał czule.
- Jakby moje wszystkie mięśnie chciały się wydostać na powierzchnie. – brunet zaśmiał się na jej słowa. Czuła ból całego ciała, jakby ją ktoś pobił, ale była na tylu środkach przeciwbólowych i ratujących jej życie, że siły wracały coraz szybciej.
- Nawet w takich chwilach żart się ciebie trzymają. – powiedział niedowierzalnie.
- Jestem silniejsza niż ci się wydaję. – powiedziała poważnie zatracając się w oczach z jej najskrytszych marzeń.
- To akurat wiem. – powiedział ciężko wzdychając i opadł ciężko na nie wygodne szpitalne krzesło obok jej łóżka, o ile można było je tak nazwać.   
- Powiedziałeś im ?. Powiedziałeś Niallowi o tam tym zdarzeniu ?. Ktoś wie oprócz ciebie ?.- Effy obsypała go pytaniami, które męczyły ją odkąd tylko zdała sobie sprawę gdzie jest i co się dokładnie wtedy wydarzyło.
- Nie, nikomu nie mówiłem. – brunetka gwałtownie nabrała powietrza z uciechy i odetchnęła mocno z ulgą.
 - Dziękuję, to było już ostatni raz. – Mulat pokiwał głową twierdząco, ale nie był bardzo przekonany.
- Pójdę powiedzieć lekarzowi, że już się obudziłaś. Jeśli się czujesz na siłach możesz już dzisiaj się wypisać, bo zapłaciłem lekarzowi za dyskrecje i za ten wypis, bo wiesz wigilia i tak dalej… a tak poza tym może pojedziemy razem na lotnisko przywitać chłopaków, no wiesz wszyscy tam będą. Przynieść ci coś do picia ?. – dopiero na słowa Malika poczuła palącą w gardle ból i pustynną susze i energicznie pokiwała głową na tak, ale coś jeszcze chodziło jej po głowie. Zayn już prawie był pod drzwiami, ale na głos brunetki na chwilę przystaną.
- Zayn… czy wtedy, kiedy przybyłeś mnie ratować… czy wtedy.. um.. no wiesz… czy wtedy był ktoś z tobą… ? wydaje mi się że kogoś wtedy słyszałam… pomógł ci mnie uratować…, tak było ?. – chłopak popatrzył się uważnie na nią, a po chwili powiedział.
- Nie, byłem tam tylko ja. – Effy posłała mu delikatny uśmiech, za to on się odwrócił i skołowany wyszedł na korytarz. Wiedziała, że skłamał.




* Zayn * 

- O ! Eff… jak ja cię dawno nie widziałam !. – gdy tylko weszli obydwoje do budynku byli tam już wszyscy wyczekujący chłopaków, a Abby cała rozradowana rzuciła się na szyję Effy, która ledwo co stała na nogach, na co brunetka, która tak bardzo była bliska jego serca oddała niepewnie uścisk. Zayn wiedział, że coś pomiędzy nim, a Effy  jest… coś więcej niż tylko marne „coś „, kiełkuję między nimi jakaś wewnętrzna nić, którą trudno było coraz bardziej rozerwać. Wiedział, że gdy któreś z nich z bólem serca zechce kiedyś je rozerwać, nici przyczepione koniuszkami do głupiego, naiwnego serca, pociągnął za sobą resztki mięśnia sercowego, które nigdy już nie odrośnie. Ta rana zostanie, nie zabliźni się i codziennie  będzie im o sobie przypominać. Byli od razu na straconej pozycji. Nienawidzili siebie za to, że tak bardzo im na sobie zależało, że od pewnego stopnia zamieniało się to w szaleńczą miłość za którą mogli by wskoczyć w płomienie ognia. Ostatkami sił próbowali zatrzymać swoje pragnienie bycia z sobą, jednak z dnia na dzień było to coraz trudniejsze.  Widział jak ona patrzy na niego, z jaką energią i zatraceniem spogląda mu w oczy… nie mógł na to dłużej patrzeć.. widział jak ją niszczy z każdym dniem, jak ją doprowadza do szaleństwa swoimi humorkami... nienawidził siebie za to, ale nie miał na tyle odwagi, aby to przerwać. Przerwać ich… przedziwaczą miłość, która tak bardzo była bliska jego sercu.
Effy machnęła do niego nieśmiało ręką, żeby za nimi poszedł i nie czekając na niego poszła razem ze swoją przyjaciółką o czymś zawzięcie rozmawiając. Mulat nie miał zamiaru tu z nimi siedzieć, więc szybko skierował się do wyjścia, żeby zapalić dla rozluźnienia kolejnego papierosa, który zawsze dawał mu tyle do myślenia, bo był jego najlepszym kumplem. Cały czas miał przed oczyma ten przerażający obraz… roztrzęsioną Effy leżącą na ziemi. Jej ciało niczym wata podskakiwało szybko przy ziemi, wyginająca się przerażająco we wszystkie strony nadający temu nienaturalny wygląd, jakby wszystkie mięśnie się napięły naraz i zostały przywrócone do życia. Jednak oczy były jeszcze w gorszym stanie… błądziły rozbrykane po całej gałce ocznej szukając wygodnego miejsca, jednak nigdzie nie siedziały choćby przez pół sekundy, wyglądały jakby chciały już dawno opuścić to ciało… To był okropny widok… ale najbardziej go bolały przypuszczenia co mogło się dziać w jej środku, jaki ból musiał każdy ruch jej zadawać… przyszedł za późno… zawiódł… tak bardzo  wtedy marzył o tym, żeby ten ból przeszedł na niego, żeby w końcu ją zostawił w spokoju, żeby już nie cierpiała… jakbym nie mógł od razu wyskoczyć z tego busa, ale nie ja musiałem się na nią tak zdrenować !!, że nie chciałem widzieć nikogo… nawet jej… dobrze, że w ogóle tam pojechałem… nie chce wiedzieć co by się stało gdyby nie … choć Nick i tak mnie nie potrzebował, czułem, że ona tak… że cały czas mnie słyszy i dodaje jej to choć trochę odwagi by zawalczyć o swoje życie. Już nigdy nie spuszczę jej z oka. Nigdy. Przygniótł lekko koniuszkiem buta niedopałek i pogrążony wciąż w myślach, które oblatywały go ze wszystkich stron jak jadowite pszczoły niosące zamiast słodkiego miodu te okropne wspomnienia, które niczym róże raniły go kolcami od środka, zadając ogromny ból. Ból zawiedzenia, że mógł więcej, mógł wtedy  jej w pokoju nie zostawać, nie w takim stanie, przecież widział jak ledwo stała na nogach, jak wszystkie rzeczy były porozrzucane po pokoju… a mimo wszystko wyszedł… zostawił ją z tym samą. Otworzył ciężkie szklane drzwi i szedł w stronę zebranych, jak się szybko okazało tam ci już przylecieli byli na ostatku sił, ale i tak radośni i entuzjastycznie witali swoich przyjaciół. Zobaczył Eff jak się przytulała mocno ze swoim bratem, widać było po jej mimice twarzy, że za nim cholernie tęskniła.




 Nagle zobaczyła, że Harry już też wszedł ze swoimi walizkami i aż podskoczyła z szczęścia. Szybko, zwinnie wymijając ochronę rzuciła się chłopakowi mocno na szyję. Umięśnieni mężczyźni szybko przywarli do rozpromienionej brunetki chcąc ją od niego odciągnąć, myśląc, że to jakaś napalona fanka, nawet nie wiedzieli jak bardzo się mylili...
- Ej, ej spokojnie. – powiedział Harry w ich stronę machając ręką. – ona jest moja. – powiedział rozbawiony i obkręcił ją śmiejącą się wokół własnej osi. Szkoda, że nie wiedziała, że jej ukochany na to wszystko patrzy z płomieniami wściekłości w oczach. 



 -----------------------------------------------

Hej kicie ♥
Nasza Eff się wybudziła ! to było do przewidzenia :D, nie kłamcie  xD
W następnym rozdziale będzie wigilia ♥ mam nadzieję, że wymyśle coś extra, ale jeszcze nic nie mam :(
Jestem trochę zawiedziona komentarzami ;C więc proszę o więcej pod tym postem, bo nawet nie wicie jaka to motywacja ! :D wtedy same pomysły wpadają do głowy, niesamowite uczucie :)
Ale także chcę bardzo podziękować tym co pod ostatnim postem wyrazili swoją opinię, ponieważ bardziej je doceniłam przez to ;333

Och !! Kocham was miśki ! ♥

16 komentarzy:

  1. Hej, hej, hej. muszę ci powiedzieć, że ten rozdział strasznie krótki, ale i strasznie mi się podoba.
    Patrząc na ostatniego gifa, pomyślałam, czyli ktoś tak go przytulił, a on to odwzajemnił i pomimo, że nie ma to związku z twoim blogiem, to jednak strasznie mnie to podniosło na duchu.
    Jestem taka szczęśliwa, że Abby i Justin tak się świetnie dogadują i że Abby nie jest taka pusta i wgl, że od razu nie zrobiła awantury tak jak by to każdy inny napisał. Bardzo mi się podoba, że tak właśnie ją wykreowałaś.
    Jejku Zayn i Eff tak perfekcyjni, tak samotni i zagubieni. Naprawdę ten koszmar powinien się już skończyć powinni być już razem.
    Bardzo dobrze, że się przebudziała bo trochę się martwiłam. No ale mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej!
    Ps. jest pierwszy rozdział na: http://previous-destination.blogspot.com/
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo, że wiedziałam że Effy się obudzi gdzieś w głowie miałam myśl, że będzie odwrotnie. Dlatego cieszę się, że jest tak a nie inaczej. Zastanawiam się co Zayn zrobi po tym incydencie. Proszę niech powie Harremu albo Niallowi i wspólnie niech jej pomogą wyjść z nałogu na tyle, że nie będzie już brała narkotyków ani myślała o ich braniu na dobre. A co będzie dalej z faktem, że Ef te narkotyki, którymi przedawkowała ukradła od Dragona?
    Hmm... Świetnie, że Abby i Justinowi się układa. Mam nadzieję, że Ab polubi Selenę. A właśnie co dalej ze sprawą menadżera chłopaków? Co Abby zrobi z tym co na niego znalazła? Jakie będą tego konsekwencje? Och tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Przynajmniej na razie. Czekam z niecierpliwością na nexta :) Pzdr :)
    P.S. Dzięki za twój komentarz u mnie na DR. Też ubóstwiam ciebie i twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff.... juz myslalam, ze to się źle skończy... Harry i Eff w ostatniej scenie aka aww *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej niech Effy wyjdzie z nałoguu ! Rozdział cuuudowny ! Czekam z niecierpliwością na kolejny !! *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG woooooow! Effy i Harry... jejku to takie sweat *_* (A tak na marginesie to ta fanka o mało co nie zabiła Hazzy xd)
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jejkuuu *.* żeby Eff i Zayn już byli razem !

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoo!! Mega!!
    Nie mam czasu na dłuższy kom ale obiecuje że następny będzie dłuższy :-*:-*:-*<3

    OdpowiedzUsuń
  8. I to już koniec...? Ni ma na obecną chwilę więcej rozdziałów? No jestem rozczarowana. xdd
    Cóż, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, do tej pory cholernie mi się podobało;))
    Możesz mnie informować, o każdym następnym? ;>>
    Pozdrawiam serdecznie i duuużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, żę dodałas ten rozdział. Ale dla mnie nie było szału. W takim sensie, że tamten rozdział był taki cały w akcji, a ten taki spkojniutki.. Chyba się przyzwyczaiłam do akcji i tylko akcji. Nie przejmuj się lovaly moimi okropnymi wywodami i krytyką. Widzę, żle zapisane dialogi. Sama się zdziwiłam, że też piszę je źle. Tak bywa. Dziś naprawiam błędy haha ;)
    Romantyczne z Zaynem, ale nie za dużo tego. I fajnie, że Eff ma takiego brata.

    KC ♥

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za tak przepiękny komentarz na sieci. Nie ukrywam, że mega się wzruszyłam. Idealna motywacja, za którą oczywiście jeszcze raz dziękuję.
    Obiecuję, że na dniach (pewnie jakoś koło weekendu) postaram się ogarnąć Twoje opowiadanie. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha co za faux pas pomylić i próbować zabrać dziewczynę, o której Hazz mówi, że ona jest jego :0
    Bardzo fajny rozdział! Może nie jest najdłuzszy, ale jak dla mnie jest w sam raz! Perfect :-)
    Powiadasz, że w następnym rozdziale bd wigilia?! Oooo zapowiada się ciekawie ;)
    Weny!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana!:)
    Skorzystałam z faktu, że rano musiałam tłuc się godzinę pociągiem i postanowiłam wykorzystać ten czas na coś pożytecznego- czytanie Twojego bloga! Nawet nie wiesz jak umiliłaś mi tym podróż;)
    Myślę, że Justin dobrze zrobił zapraszając Sel, a Abby godząc się by została. W końcu dobrze im wszystkim zrobi, jak w tej trochę chorej sytuacji, poznają się lepiej i zaakceptują. Wydaje mi się, że Abby trochę już ją polubiła. Wydaje się bardzo w porządku.
    Bardzo się ucieszyłam gdy Effy się obudziła! Jeju tak się bałam, że coś jej zrobisz albo nie daj Boże uśmiercisz. Chyba bym tego nie przeżyła. Ale mam nadzieję, że ta sytuacja nauczy czegoś tą naszą kochaną debilkę. Tak! DEBILKĘ! Jest głupia, bo sama na własne życzenie marnuje sobie życie. "Jestem silniejsza niż ci się wydaje" ta... osoby silne nie leczą smutków w dragach! Jestem na nią wściekła, bo jest nieodpowiedzialna! Ale mam nadzieję, że teraz trochę zmądrzeje. Co do Zyana... Chyba zaczyna powoli rozumieć, że zależy mu na Eff i to w TYM znaczeniu. Może ta sytuacja i jemu coś uświadomiła?
    Rozdział jak zwykle boski kochana! Czekam na następny!:)

    I zapraszam na ostatni rozdział Katiny i nowy szablon, który jest niejako prologiem nowego opowiadania;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem ogromną fanką Effy i Harry'ego i będę Ci spamiła, że chcę tą parę, no! Oni do siebie pasują, nie widzisz tego? :C
    Rozumiem, że Zayn, ale no weź... Spójrz na twarz Hazzy i spróbuj mu odmówić! Widzisz? Nie da się! Oni muszą być razem, proszę :C
    Na szczęście Eff się obudziła. Mam nadzieję, że rzuci te dragi i zacznie żyć normalnie i podejmie w życiu dobre decyzje. Szczególnie miłosne (tak, mam na myśli Harry'ego, a co!).
    Rozdział jest cudowny, ale wciąż nie mogę przyzwyczaić się do narracji trzecioosobowej, ale mam nadzieję, że to się zmieni ;)
    Boski rozdział!
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  14. jak zwykle świetny rozdział Harry i Effy aww*.* Już nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu się pojawiam, przepraszam za zwłokę, ale coraz mniej czasu już. Mniej więcej ogarnęłam opowiadanie, przeczytałam ten rozdział, który trzymał mnie w napięciu. Ze względu na Effy oczywiście! Bardzo się ucieszyłam, kiedy dziewczyna otworzyła oczy. Chociaż bardzo bym chciała, nie wiem na ile mogę ufać jej słowom, że taka sytuacja już się więcej nie powtórzy. Oby mówiła prawdę i wytrwała w tym postanowieniu. Zayn chyba powinien powiedzieć o tym komuś jeszcze, żeby po prostu przyjaciele mieli na nią oko. W dodatku, Malik chyba coś zaczyna czuć do niej coś więcej. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz i co nam zaserwujesz w następnym rozdziale. Czekam z niecierpliwością i życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. prosiłaś żebym zajrzała wiec oto jestem! to ja Blanka z Coldnessa :D
    ej zajebisty szablon i w ogóle tak na szybko przejrzałam bloga i zapowiada sie zajebiście! musze to przeczytać,wiec dodaje do obserwujących i ide czytać poprzednie rozdziały <3
    U mnie rozdział 3,mogę liczyć na twój szczery komentarz? :) http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/
    Dobra lece czytać kochanaaa! :D ale sie jaram lol haha

    OdpowiedzUsuń