* Abby *

- WESOŁYCH
ŚWIĄT !! – krzyknął Justin, w ręku trzymał parę paczek, a na głowie zwisała mu
czapka mikołajkowa, która powoli i tak się już zsuwała. Jednak nie to zdziwiło
Pirce… koło szatyna stała szczupła wysoka brunetka, zwana Seleną, która na
słowa chłopaka wesoło się zaśmiała. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedzi właścicielki
mieszkania wepchali się rozbawieni do środka, omijając ją pozostawioną w
osłupieniu. Dziewczyna w końcu wyrwana z transu popchnęła za nimi mocno drzwi
- Jus… mogę
cię na chwilę prosić ?. – spytała drętwo.
- Tak,
jasne.- powiedział ochoczo i podążył w ślady szatynki, która weszła do
sypialni. - O co chodzi ?. – spytał.
- Co ona tu
robi ? – wskazała na pomieszczenie w którym została Gomez.
- A no tak.
– walnął się ręką w czoło na oznakę, że już rozumie. – wziąłem ją ze sobą, bo
wiesz mówiła, że nie ma z kim spędzić świąt, bo jej rodzice gdzieś wyjechali i
wiesz… głupio mi było, po za tym to bardzo fajna dziewczyna !. Obiecuję ci, że
ją polubisz. – mówił uważnie obserwując mimikę twarzy Abby, która w ogóle się
nie zmieniała. Podszedł niepewnie do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie. –
Przepraszam powinien najpierw uzgodnić to z tobą… bardzo się gniewasz ?. –
spytał czulę, patrząc w jej niebieskie oczy, który iskrzyły od gniewu. Nagle
jej natężona twarz się rozluźniła, a zaciśnięta szczęka ułożyła się w uśmiechu.
- Nie…
dobrze zrobiłeś, w końcu święta trzeba spędzać razem, nikt nie może być sam. –
powiedziała ciężko wzdychając, kręcąc głową, a chłopakowi spadł kamień z serca.
-
Wiedziałem, że zrozumiesz. – powiedział mocno ją przytulając.
- Dobra,
chodzi już bo sałatka się sama nie zrobi. – powiedziała zrezygnowana. – objął
ją ramieniem i podążyli do pokoju w którym znajdowała się Sel.
- O ! Abb !,
masz perfumy z Coco Chanel Mademoiselle ?! Uwielbiam ich zapach !. – krzyknęła
pełna entuzjazmu podbiegając do flakoniku woni wąchając z rozkoszą zawartość.
Może nie jest taka zła ?. Pomyślała Pirce podchodząc do niej z
uśmiechem, bo miała wrażenie, że znajdą wspólny język przynajmniej na temat
kosmetyków i mody...
* Effy *
Poczuła
lekkie łaskotanie na policzku, wywołujące przyjemne dreszcze na całym ciele.
Otworzyła
ciężkie powieki, a jej oczom ukazał się najwspanialsza twarz jaką kiedykolwiek na
oczy widziała i można było sobie wyobrazić… to był on. Wszystko miał tak cholernie perfekcyjne !. Włosy gęste, postawione, dodające mu uroku… oczy głębokie, bez dna niczym
głęboka studnia, która miała za sobą nieskończenie wiele przeżyć i ten cholernie ich cudowny kolor ! intensywny
brąz, gdzie źrenice zlewały się z tęczówkami… Usta takie pełne, malinowe, cudowne…
Ile bym dała, aby ich tylko dotknąć !, tylko musnąć opuszkami palców, tyle by
mi starczyło, tylko to... i ten cholernie seksowny zarost ! nadający mu
męskości i tego czegoś ! Już zawsze chciałabym być tak budzona… i na ten
sam przepiękny widok pojawił się szczery uśmiech na twarzy brunetki, chłopak
tak rzadko widział ją tak uśmiechającą się do niego i to tak szczerzę i
beztrosko, że bez wahania oddał uśmiech za który Wilson bez wahania wskoczyłaby
w ogień.
- Hej -
wyszeptał czulę, wciąż gładząc jej delikatną skórę, a dopiero teraz zaczęła
zastanawiać się gdzie jest, co tu robi i dlaczego Zayn jest teraz z nią,
przecież miał trasę. Nagle wszystkie wspomnienia z zeszłej nocy wróciły do niej
jak bumerang, a wszystkie były jakby owinięte gęstą, puchatą mgłą przez którą
było trudno się przedostać i cokolwiek zobaczyć. Pamiętała tylko ten ogromny
ból… przyszywający jej kości, do teraz go czuła, jednak już o wiele słabiej. Rozejrzała
się przerażona dokoła, było tu strasznie biało, obok niej były jakieś piszczące
maszyny, a na oknach były jakiś wyblakłe świąteczne światełka. Czy ja jestem w szpitalu ? i dlaczego do
jasnej cholery wiszą tu światełka ?!.
- Czy ja
jestem w niebie ? – spytała mało dosłyszalnie, na co chłopak się zaśmiał.
- Nie, w
szpitalu…
- Ile dni
nie byłam przytomna ?. – spytała poważnie, czkając w napięciu na odpowiedzi.
- Dwa. –
powiedział ze smutkiem w głosie.
- CO ?!. –
pokiwał głową na znak, że rozumie zdziwienie brunetki.
- Jak się
czujesz ?. – spytał czule.
- Jakby moje
wszystkie mięśnie chciały się wydostać na powierzchnie. – brunet zaśmiał się na
jej słowa. Czuła ból całego ciała, jakby ją ktoś pobił, ale była na tylu
środkach przeciwbólowych i ratujących jej życie, że siły wracały coraz
szybciej.
- Nawet w
takich chwilach żart się ciebie trzymają. – powiedział niedowierzalnie.
- Jestem
silniejsza niż ci się wydaję. – powiedziała poważnie zatracając się w oczach z
jej najskrytszych marzeń.
- To akurat
wiem. – powiedział ciężko wzdychając i opadł ciężko na nie wygodne szpitalne
krzesło obok jej łóżka, o ile można było je tak nazwać.
-
Powiedziałeś im ?. Powiedziałeś Niallowi o tam tym zdarzeniu ?. Ktoś wie oprócz
ciebie ?.- Effy obsypała go pytaniami, które męczyły ją odkąd tylko zdała sobie
sprawę gdzie jest i co się dokładnie wtedy wydarzyło.
- Nie,
nikomu nie mówiłem. – brunetka gwałtownie nabrała powietrza z uciechy i
odetchnęła mocno z ulgą.
- Dziękuję, to było już ostatni raz. – Mulat
pokiwał głową twierdząco, ale nie był bardzo przekonany.
- Pójdę
powiedzieć lekarzowi, że już się obudziłaś. Jeśli się czujesz na siłach możesz
już dzisiaj się wypisać, bo zapłaciłem lekarzowi za dyskrecje i za ten wypis,
bo wiesz wigilia i tak dalej… a tak poza tym może pojedziemy razem na lotnisko
przywitać chłopaków, no wiesz wszyscy tam będą. Przynieść ci coś do picia ?. –
dopiero na słowa Malika poczuła palącą w gardle ból i pustynną susze i
energicznie pokiwała głową na tak, ale coś jeszcze chodziło jej po głowie. Zayn
już prawie był pod drzwiami, ale na głos brunetki na chwilę przystaną.
- Zayn… czy
wtedy, kiedy przybyłeś mnie ratować… czy wtedy.. um.. no wiesz… czy wtedy był
ktoś z tobą… ? wydaje mi się że kogoś wtedy słyszałam… pomógł ci mnie uratować…,
tak było ?. – chłopak popatrzył się uważnie na nią, a po chwili powiedział.
- Nie, byłem
tam tylko ja. – Effy posłała mu delikatny uśmiech, za to on się odwrócił i skołowany
wyszedł na korytarz. Wiedziała, że skłamał.
* Zayn *
- O ! Eff…
jak ja cię dawno nie widziałam !. – gdy tylko weszli obydwoje do budynku byli
tam już wszyscy wyczekujący chłopaków, a Abby cała rozradowana rzuciła się na
szyję Effy, która ledwo co stała na nogach, na co brunetka, która tak bardzo
była bliska jego serca oddała niepewnie uścisk. Zayn wiedział, że coś pomiędzy
nim, a Effy jest… coś więcej niż tylko
marne „coś „, kiełkuję między nimi jakaś wewnętrzna nić, którą trudno było coraz
bardziej rozerwać. Wiedział, że gdy któreś z nich z bólem serca zechce kiedyś je
rozerwać, nici przyczepione koniuszkami do głupiego, naiwnego serca, pociągnął
za sobą resztki mięśnia sercowego, które nigdy już nie odrośnie. Ta rana
zostanie, nie zabliźni się i codziennie będzie im o sobie przypominać. Byli od razu na
straconej pozycji. Nienawidzili siebie za to, że tak bardzo im na sobie
zależało, że od pewnego stopnia zamieniało się to w szaleńczą miłość za którą
mogli by wskoczyć w płomienie ognia. Ostatkami sił próbowali zatrzymać swoje
pragnienie bycia z sobą, jednak z dnia na dzień było to coraz trudniejsze. Widział jak ona patrzy na niego, z jaką
energią i zatraceniem spogląda mu w oczy… nie mógł na to dłużej patrzeć..
widział jak ją niszczy z każdym dniem, jak ją doprowadza do szaleństwa swoimi
humorkami... nienawidził siebie za to, ale nie miał na tyle odwagi, aby to
przerwać. Przerwać ich… przedziwaczą miłość, która tak bardzo była bliska jego
sercu.
Effy machnęła
do niego nieśmiało ręką, żeby za nimi poszedł i nie czekając na niego poszła
razem ze swoją przyjaciółką o czymś zawzięcie rozmawiając. Mulat nie miał
zamiaru tu z nimi siedzieć, więc szybko skierował się do wyjścia, żeby zapalić
dla rozluźnienia kolejnego papierosa, który zawsze dawał mu tyle do myślenia,
bo był jego najlepszym kumplem. Cały czas miał przed oczyma ten przerażający
obraz… roztrzęsioną Effy leżącą na ziemi. Jej ciało niczym wata podskakiwało
szybko przy ziemi, wyginająca się przerażająco we wszystkie strony nadający temu
nienaturalny wygląd, jakby wszystkie mięśnie się napięły naraz i zostały
przywrócone do życia. Jednak oczy były jeszcze w gorszym stanie… błądziły
rozbrykane po całej gałce ocznej szukając wygodnego miejsca, jednak nigdzie nie
siedziały choćby przez pół sekundy, wyglądały jakby chciały już dawno opuścić
to ciało… To był okropny widok… ale najbardziej go bolały przypuszczenia co
mogło się dziać w jej środku, jaki ból musiał każdy ruch jej zadawać… przyszedł
za późno… zawiódł… tak bardzo wtedy
marzył o tym, żeby ten ból przeszedł na niego, żeby w końcu ją zostawił w spokoju,
żeby już nie cierpiała… jakbym nie mógł
od razu wyskoczyć z tego busa, ale nie ja musiałem się na nią tak zdrenować !!,
że nie chciałem widzieć nikogo… nawet jej… dobrze, że w ogóle tam pojechałem…
nie chce wiedzieć co by się stało gdyby nie … choć Nick i tak mnie nie
potrzebował, czułem, że ona tak… że cały czas mnie słyszy i dodaje jej to choć
trochę odwagi by zawalczyć o swoje życie. Już nigdy nie spuszczę jej z oka.
Nigdy. Przygniótł lekko koniuszkiem buta niedopałek i pogrążony wciąż w
myślach, które oblatywały go ze wszystkich stron jak jadowite pszczoły niosące
zamiast słodkiego miodu te okropne wspomnienia, które niczym róże raniły go
kolcami od środka, zadając ogromny ból. Ból zawiedzenia, że mógł więcej, mógł
wtedy jej w pokoju nie zostawać, nie w
takim stanie, przecież widział jak ledwo stała na nogach, jak wszystkie rzeczy
były porozrzucane po pokoju… a mimo wszystko wyszedł… zostawił ją z tym samą.
Otworzył ciężkie szklane drzwi i szedł w stronę zebranych, jak się szybko
okazało tam ci już przylecieli byli na ostatku sił, ale i tak radośni i
entuzjastycznie witali swoich przyjaciół. Zobaczył Eff jak się przytulała mocno
ze swoim bratem, widać było po jej mimice twarzy, że za nim cholernie tęskniła.
Nagle zobaczyła, że Harry już też wszedł ze swoimi walizkami i aż podskoczyła z
szczęścia. Szybko, zwinnie wymijając ochronę rzuciła się chłopakowi mocno na
szyję. Umięśnieni mężczyźni szybko przywarli do rozpromienionej brunetki chcąc
ją od niego odciągnąć, myśląc, że to jakaś napalona fanka, nawet nie wiedzieli
jak bardzo się mylili...
- Ej, ej
spokojnie. – powiedział Harry w ich stronę machając ręką. – ona jest moja. –
powiedział rozbawiony i obkręcił ją śmiejącą się wokół własnej osi. Szkoda, że
nie wiedziała, że jej ukochany na to wszystko patrzy z płomieniami wściekłości
w oczach.
-----------------------------------------------
Hej kicie ♥
Nasza Eff się wybudziła ! to było do przewidzenia :D, nie kłamcie xD
W następnym rozdziale będzie wigilia ♥ mam nadzieję, że wymyśle coś extra, ale jeszcze nic nie mam :(
Jestem trochę zawiedziona komentarzami ;C więc proszę o więcej pod tym postem, bo nawet nie wicie jaka to motywacja ! :D wtedy same pomysły wpadają do głowy, niesamowite uczucie :)
Ale także chcę bardzo podziękować tym co pod ostatnim postem wyrazili swoją opinię, ponieważ bardziej je doceniłam przez to ;333
Och !! Kocham was miśki ! ♥
W następnym rozdziale będzie wigilia ♥ mam nadzieję, że wymyśle coś extra, ale jeszcze nic nie mam :(
Jestem trochę zawiedziona komentarzami ;C więc proszę o więcej pod tym postem, bo nawet nie wicie jaka to motywacja ! :D wtedy same pomysły wpadają do głowy, niesamowite uczucie :)
Ale także chcę bardzo podziękować tym co pod ostatnim postem wyrazili swoją opinię, ponieważ bardziej je doceniłam przez to ;333
Och !! Kocham was miśki ! ♥
Hej, hej, hej. muszę ci powiedzieć, że ten rozdział strasznie krótki, ale i strasznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPatrząc na ostatniego gifa, pomyślałam, czyli ktoś tak go przytulił, a on to odwzajemnił i pomimo, że nie ma to związku z twoim blogiem, to jednak strasznie mnie to podniosło na duchu.
Jestem taka szczęśliwa, że Abby i Justin tak się świetnie dogadują i że Abby nie jest taka pusta i wgl, że od razu nie zrobiła awantury tak jak by to każdy inny napisał. Bardzo mi się podoba, że tak właśnie ją wykreowałaś.
Jejku Zayn i Eff tak perfekcyjni, tak samotni i zagubieni. Naprawdę ten koszmar powinien się już skończyć powinni być już razem.
Bardzo dobrze, że się przebudziała bo trochę się martwiłam. No ale mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej!
Ps. jest pierwszy rozdział na: http://previous-destination.blogspot.com/
xoxo
Pomimo, że wiedziałam że Effy się obudzi gdzieś w głowie miałam myśl, że będzie odwrotnie. Dlatego cieszę się, że jest tak a nie inaczej. Zastanawiam się co Zayn zrobi po tym incydencie. Proszę niech powie Harremu albo Niallowi i wspólnie niech jej pomogą wyjść z nałogu na tyle, że nie będzie już brała narkotyków ani myślała o ich braniu na dobre. A co będzie dalej z faktem, że Ef te narkotyki, którymi przedawkowała ukradła od Dragona?
OdpowiedzUsuńHmm... Świetnie, że Abby i Justinowi się układa. Mam nadzieję, że Ab polubi Selenę. A właśnie co dalej ze sprawą menadżera chłopaków? Co Abby zrobi z tym co na niego znalazła? Jakie będą tego konsekwencje? Och tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Przynajmniej na razie. Czekam z niecierpliwością na nexta :) Pzdr :)
P.S. Dzięki za twój komentarz u mnie na DR. Też ubóstwiam ciebie i twoje opowiadanie :)
Uff.... juz myslalam, ze to się źle skończy... Harry i Eff w ostatniej scenie aka aww *.*
OdpowiedzUsuńJej niech Effy wyjdzie z nałoguu ! Rozdział cuuudowny ! Czekam z niecierpliwością na kolejny !! *__*
OdpowiedzUsuńOMG woooooow! Effy i Harry... jejku to takie sweat *_* (A tak na marginesie to ta fanka o mało co nie zabiła Hazzy xd)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
jejkuuu *.* żeby Eff i Zayn już byli razem !
OdpowiedzUsuńŁoo!! Mega!!
OdpowiedzUsuńNie mam czasu na dłuższy kom ale obiecuje że następny będzie dłuższy :-*:-*:-*<3
I to już koniec...? Ni ma na obecną chwilę więcej rozdziałów? No jestem rozczarowana. xdd
OdpowiedzUsuńCóż, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, do tej pory cholernie mi się podobało;))
Możesz mnie informować, o każdym następnym? ;>>
Pozdrawiam serdecznie i duuużo weny ;**
Cieszę się, żę dodałas ten rozdział. Ale dla mnie nie było szału. W takim sensie, że tamten rozdział był taki cały w akcji, a ten taki spkojniutki.. Chyba się przyzwyczaiłam do akcji i tylko akcji. Nie przejmuj się lovaly moimi okropnymi wywodami i krytyką. Widzę, żle zapisane dialogi. Sama się zdziwiłam, że też piszę je źle. Tak bywa. Dziś naprawiam błędy haha ;)
OdpowiedzUsuńRomantyczne z Zaynem, ale nie za dużo tego. I fajnie, że Eff ma takiego brata.
KC ♥
¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/
Naprawdę bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za tak przepiękny komentarz na sieci. Nie ukrywam, że mega się wzruszyłam. Idealna motywacja, za którą oczywiście jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńObiecuję, że na dniach (pewnie jakoś koło weekendu) postaram się ogarnąć Twoje opowiadanie. Pozdrawiam! :*
Haha co za faux pas pomylić i próbować zabrać dziewczynę, o której Hazz mówi, że ona jest jego :0
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Może nie jest najdłuzszy, ale jak dla mnie jest w sam raz! Perfect :-)
Powiadasz, że w następnym rozdziale bd wigilia?! Oooo zapowiada się ciekawie ;)
Weny!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Kochana!:)
OdpowiedzUsuńSkorzystałam z faktu, że rano musiałam tłuc się godzinę pociągiem i postanowiłam wykorzystać ten czas na coś pożytecznego- czytanie Twojego bloga! Nawet nie wiesz jak umiliłaś mi tym podróż;)
Myślę, że Justin dobrze zrobił zapraszając Sel, a Abby godząc się by została. W końcu dobrze im wszystkim zrobi, jak w tej trochę chorej sytuacji, poznają się lepiej i zaakceptują. Wydaje mi się, że Abby trochę już ją polubiła. Wydaje się bardzo w porządku.
Bardzo się ucieszyłam gdy Effy się obudziła! Jeju tak się bałam, że coś jej zrobisz albo nie daj Boże uśmiercisz. Chyba bym tego nie przeżyła. Ale mam nadzieję, że ta sytuacja nauczy czegoś tą naszą kochaną debilkę. Tak! DEBILKĘ! Jest głupia, bo sama na własne życzenie marnuje sobie życie. "Jestem silniejsza niż ci się wydaje" ta... osoby silne nie leczą smutków w dragach! Jestem na nią wściekła, bo jest nieodpowiedzialna! Ale mam nadzieję, że teraz trochę zmądrzeje. Co do Zyana... Chyba zaczyna powoli rozumieć, że zależy mu na Eff i to w TYM znaczeniu. Może ta sytuacja i jemu coś uświadomiła?
Rozdział jak zwykle boski kochana! Czekam na następny!:)
I zapraszam na ostatni rozdział Katiny i nowy szablon, który jest niejako prologiem nowego opowiadania;)
Jestem ogromną fanką Effy i Harry'ego i będę Ci spamiła, że chcę tą parę, no! Oni do siebie pasują, nie widzisz tego? :C
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Zayn, ale no weź... Spójrz na twarz Hazzy i spróbuj mu odmówić! Widzisz? Nie da się! Oni muszą być razem, proszę :C
Na szczęście Eff się obudziła. Mam nadzieję, że rzuci te dragi i zacznie żyć normalnie i podejmie w życiu dobre decyzje. Szczególnie miłosne (tak, mam na myśli Harry'ego, a co!).
Rozdział jest cudowny, ale wciąż nie mogę przyzwyczaić się do narracji trzecioosobowej, ale mam nadzieję, że to się zmieni ;)
Boski rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny xx
jak zwykle świetny rozdział Harry i Effy aww*.* Już nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńW końcu się pojawiam, przepraszam za zwłokę, ale coraz mniej czasu już. Mniej więcej ogarnęłam opowiadanie, przeczytałam ten rozdział, który trzymał mnie w napięciu. Ze względu na Effy oczywiście! Bardzo się ucieszyłam, kiedy dziewczyna otworzyła oczy. Chociaż bardzo bym chciała, nie wiem na ile mogę ufać jej słowom, że taka sytuacja już się więcej nie powtórzy. Oby mówiła prawdę i wytrwała w tym postanowieniu. Zayn chyba powinien powiedzieć o tym komuś jeszcze, żeby po prostu przyjaciele mieli na nią oko. W dodatku, Malik chyba coś zaczyna czuć do niej coś więcej. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz i co nam zaserwujesz w następnym rozdziale. Czekam z niecierpliwością i życzę dużo weny! <3
OdpowiedzUsuńprosiłaś żebym zajrzała wiec oto jestem! to ja Blanka z Coldnessa :D
OdpowiedzUsuńej zajebisty szablon i w ogóle tak na szybko przejrzałam bloga i zapowiada sie zajebiście! musze to przeczytać,wiec dodaje do obserwujących i ide czytać poprzednie rozdziały <3
U mnie rozdział 3,mogę liczyć na twój szczery komentarz? :) http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/
Dobra lece czytać kochanaaa! :D ale sie jaram lol haha