*Effy*
Po dzwonku
postanowiłam szybko wyjść z sali unikając wzroku jak i rozmów z panem Malikiem,
już wystarczy na dzisiaj robienia z siebie totalnej debilki.
-Ej !-
usłyszałam w pewnej chwili za sobą męską chrypkę. Na szczęście to nie był Zayan
co mnie jednak bardzo ucieszyło.
-Mam imię,
Harry.- powiedziałam z naciskiem na jego imię.
-Dobra weź
mnie od razu pogryź co ?- podniósł ręce do góry w znaku obrony i cofnął się
trochę do tyłu robiąc ta swoją błagalną minkę. Ja nie wiem no... czy on myśli,
że jest wtedy słodki i każdy go wtedy lubi ? Błagam to jest bardziej śmieszne niż
wiarygodne !
-Nie
złapiesz mnie na te swoje oczka. – powiedziałam żałośnie.
-No weź
działają na wszystkie dziewczyny !
-wszystkie
łatwe biedaku.- zaśmiałam się widząc zdesperowanie chłopaka.
-Okej Effy.-
oczywiście musiał wypowiedzieć moje imię z naciskiem.- teraz to przegiełaś.-
krzyknął na cały głos i wszyscy z uczelni się na nas gapili. Oczywiście nie
mógł mi odpuścić mojego złego zachowania...Przewiesił mnie sobie przez ramię i
wybiegł z budynku.
-Przestań !
-Co ty
możesz mi zrobić !- zaśmiał się i bez zastanowienia wrzucił mnie w wielką kupę
zagarniętych jesiennych liści. Miałam je totalnie wszędzie !..co mnie wkurzyło
i postanowiłam nie być mu dłużna. Wzięłam dwie garści suchych liści, które pod
wpływam zacisku moich pięści pokruszyły się i pobiegłam za tym idiotą, który
nie wie z kim zadziera. Na szczęście w bieganiu jestem najlepsza. Dogoniłam go
szybko i wsypałam zgniecione liście chłopakowi za koszulkę. Zwijałam się ze
śmiechu widząc zdesperowanego Harrego "tańczącego" przed akademikiem
próbując wytrzepać całą zawartość swojej koszuli. Postanowiłam jednak szybko
stamtąd zwiać, bo wiedziałam, że będzie chciał mi się odpłacić. Wbiegłam do
akademika i wpadając na kogoś upadłam na ziemię uderzając o coś twardego .
-Cholera !-
złapałam się za głowę i syknęłam z bólu.
-Nic ci nie
jest ?- dopiero teraz zobaczyłam na kogo wpadłam. Malik kucnął przy mnie ,
sprawdzając tył mojej głowy.- Nie
krwawi.- podał mi rękę abym wstała. Wzięłam ją i podniosłam się z podłogi.- No
dobra, wolę jak koło mnie siadasz niż wpadasz, wybieram tam ten podryw. –
powiedział szczerząc się od ucha do ucha.
-Ktoś tu
widzę jest strasznie pewny siebie.. tylko jedno chciałam sprostować... To ty
stanąłeś w przejściu.- teraz to ja uśmiechnęłam się do niego, czując, że teraz
to ja wygrałam.- Tu chodzą ludzie.
-Effy ! Wszędzie cie szukam ! Gdzieś ty była
!- usłyszałam wołanie. Od razu rozpoznałam głos i ujrzałam Abby. Stała na
schodach i pokiwała ręką, żebym podeszła..co też uczyniłam.
-W sumie to
dobrze, ze mnie znalazłaś. Musisz mi pomóc.- odeszłam od Malika i zaczęłam
wchodzić po schodach. Widziałam tylko jak wychodził z budynku. Tylko ciekawe
dlaczego sam ? Zawsze chodził z Liamem, czy którymś z chłopaków..no ale to
chyba nie moja sprawa.- Powiedz w co mam się ubrać na kolacje z Niallem.- Ab
popatrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, więc na wszelki wypadek wyjaśniłam.-
Przyjacielską kolację...
*Niall*
Odkąd
zaprosiłem Effy na kolację strasznie zżerały mnie nerwy. Bałem się, ze coś
mogło pójść nie tak. Muszę uważać na to co mówię, żeby tylko nie wzbudzić
jakichkolwiek podejrzeń. - Rozmyślałem idąc w stronę pokoju dziewczyn. Nawet
ubrałem się tak dosyć normalnie ( nie oficjalnie ), żeby na 100% nie wzięła
tego za randkę. Zapukałem delikatnie w drzwi i ujrzałem Ef.
-Gotowa ?-
zapytałem
-Jasne.-
ujrzałem szeroki uśmiech, który szybko odwzajemniłem. Wyszliśmy z akademiku i
szliśmy w stronę restauracji. Na szczęście rozmowa jakoś nam się układała. Rozmawialiśmy
o wszystkim i o niczym. Jakbyśmy się znali od zawsze… a Effy to bardzo fajna dziewczyna. Udaje
twardą, a jednak w środku jest strasznie delikatna. W sumie jej się nie dziwię.
Dobrze, że już mam ją przy sobie. Teraz będzie bezpieczna.
-Niall...?
Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?- patrzyła na mnie śmiejąc się, a ja musiałem
wyglądać w tym momencie jak totalny idiota.
-No jasne !
-To co
powiedziałam przed chwilą ?
-Że podoba
ci się w Londynie...tak ja też uważam, że to piękne miasto, Big Ben powala na
kolana.!
-hahahah nie
...o czym ty tak myślisz, co ?
-O tym, że
chciałbym cię bardziej poznać..no wiesz : czym się interesujesz, co robiłaś
przed przyjazdem tutaj, jak ci się żyło ?
-To nudne. -
przystanęła przed drzwiami restauracji i spuściła głowę.
-Na pewno
nie.- otworzyłem przed nią drzwi i weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy
zarezerwowanym stoliku, a kelner podał nam menu.
-Niall, ja
po prostu nie chcę o tym rozmawiać.- w jej oczach zakręciły się małe iskierki,
jakby chciało jej sie płakać, ale od razu się powstrzymała. Co takiego musiało
się dziać, że tak reaguje na pytania o przeszłości...chciałem to wiedzieć... od
niej.
-Przepraszam
.. nie musisz mówić.-próbowałem jakoś załagodzić sytuację.- to co zamawiamy ?-
wybraliśmy dania i znów zaczęliśmy rozmawiać na wiele tematów.
-Chyba
polubiłaś się z Harrym.?
-Tak to
fajny chłopak, lubię się z nim przekomarzać .- zaśmiała się i upiła trochę
swojego soku.
-On też cię
lubi.- uśmiechnąłem się do niej. Miałem wrażenie, że rozmawia ze mną szczerze,
że nikogo nie udaje..a przynajmniej miałem nadzieję, że tak jest.
-To co czas
na deser.- zaproponowałem. - są tu takie przepyszne lody. Na pewno ci
posmakują.- kelnerka podeszła do nas z pucharkami lodów.
na jej twarzy zobaczyłem chwilową
niepewność i przerażenie. No i co ja jej miałem teraz powiedzieć ? Jak miałem
jej to wyjaśnić...? Prawda nie wchodziła w grę.
-Od Abby
wyciągnąłem...- skłamałem. Widać było, że odetchnęła z ulgą, a na jej twarz
znowu wpłyną ten śliczny, radosny uśmiech.
-Nie
wszędzie można je dostać ! A są takie pyszne !.- już potem udało mi się ominą
wszystko co sprawiało by jakieś podejrzenia. Po skończeniu deseru wróciliśmy do
akademika.
-To co ?
Widzimy się za 30 min na wieczorze filmowym u nas ?
-No pewnie !
- uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami.
W tym samym czasie w akademiku
- Niall ja
już tak dłużej nie mogę, nie mogę jej nieustannie okłamywać. – powiedziała
zrozpaczona Abby.
- Nie martw
się już nie długo.
- Ona już
się domyśla. Dzisiaj spytała mnie czy ci powiedziałam o jej ulubionej potrawie.
Nie byłam na to pytanie przygotowana, a co gorsza nie wiedziałam co jej
powiedziałeś i co ja mam powiedzieć, żeby nasze wersje były takie same. – gorzkie
łzy spływały po jej policzkach.
- Abby
wytrzymaj. Jeszcze trochę – Niall podszedł do niej i mocno przytulił.
- To moja
najlepsza przyjaciółka … jak się dowie …
- Nie dowie
się, nie pozwolę. Ty dla Effy będziesz daleko od tej sprawy, tak jak to
ustaliliśmy, nigdy się nie dowie ile dla niej zrobiłaś. Obiecuję.
*Effy*
Szłyśmy
korytarzem w stronę pokoju chłopaków, gdy zobaczyłyśmy
Nialla pchającego śmietnik..co lepsze z Harrym !.
Nialla pchającego śmietnik..co lepsze z Harrym !.
Podbiegłyśmy do drzwi wybuchając śmiechem ...
30 min ich nie widziałam , a oni jak zwykle wymyślili coś głupiego, zachowują
się jak dzieci szukający dobrej rozrywki, a co dziwne mnie to nie irytowało.

-Masz coś w
stylu jakichś rzygów na swoim zgrabnym tyłeczku.- powiedziałam starając sie nie
popłakać ze śmiechu.
-Niall !
Kretynie miałeś zmienić worek !. taka była umowa !.
-Musiało mi
wylecieć z głowy..ale to ty wlazłeś nie patrząc na zawartość… Oj przestań nie
jest tak źle.
-Biedak
przegrał zakład i jeździł tak po całym akademiku ,a to były jego ulubione
spodnie.- Louis w końcu sprostował, gdy loczek poszedł zmieniać spodnie. Przez
cały wieczór siedział obrażony..no cóż życie bywa okrutne... To dziwne, że akurat ja to mówię …
------------------------------------------
No siemano ;D no i jest już 4 rozdział ;) Jak wam się podoba ?
Chciałam wam bardzo podziękowac za motywujące komentarze ;D Nawet nie wiecie jak one są dla mnie ważne ! ;)
Cieszę się jak dziecko z każdego ;)
Jesteście KOCHANI ♥
Zachęcam do obserwowania,komentowania lub zostawiania najmniejszego znaku po sobie ;)
x.o.x.o ♥
Chciałabym być na miejscu Effey. :D Lubię liście, i jak jest jesień to sama zbieram kupki liści i się na nie rzucam :D INTELIGENTNIE! ^^ A potem ta kolacja Nialla i Effey, yhyhy, lodyy ;33 Aż nabrałam ochotę aby zjeść lody ;o Ciekawi mnie tylko o co chodziło w tej rozmowie Abby i Nialla o.O + ta akcja z koszem i Harrym mnie rozwaliła! xdd a ten gif to już w ogóle! xdd leże i nie wstaję :D czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział u mnie:***
http://wake-up-your-love.blogspot.com/
heheheeheheh zajebiste szybko next !
OdpowiedzUsuńKochana Lovely,
OdpowiedzUsuńKolejny rewelacyjny rozdział, a przy tym chyba najzabawniejszy ze wszystkich jakie do tej pory czytałam. Fajnie przyjaźnić się z takimi świrusami jak chłopacy z OD, życie z nimi nigdy nie byłoby nudne!
Ciekawa jestem co takiego Niall knuje z Abby? Mam nadzieję, że to nic złego i nie zrani Effy.
Swoją drogą randka-nie randka z Niallem był romantyczna i słodka do bólu.
A Harry jest szurnięty! Padłam jak zobaczyłam go w śmietniku :)
Zgrzyty:
# "postanowiłam szybko wyjść z Sali" - "sali" z małej litery
# "cofną się trochę do tyłu" - COFNĄŁ
# "czy on myśli, że jest w tedy słodki" - WTEDY
# "wiedziałam, ze będzie chciał" - że
# "upadłam na ziemię uderzając o cos twardego" - coś
# "to dobrze, ze mnie znalazłaś." - że
# "Musze uważać na to co mówię" - Muszę
# "kelner podał na menu" - NAM
# "Miałem wrażenie, ze rozmawia" - że
# "przynajmniej miałem taką nadzieję, że tak jest." Całę zdanie zgrzyta. Powinno być "Przynajmniej miałem nadzieję, że tak jest"
# "na jej twarz znowu wpłyną" - WPŁYNĄŁ
# "Masz cos w stylu jakichś" - coś
To tyle. Z przyjemnością wrócę wkrótce. Tymczasem zapraszam do siebie
Pozdrawiam :*
Hahahah, rozdział mi się bardzo podoba.:)) Zabawny i przyjemnie się czyta.:))
OdpowiedzUsuńJaki sekret skrywa Niall? ; oo