*Effy*
Ubierałyśmy
się chyba z godzinę. To znaczy moje best friends ubierały się godzinę, Abby cały czas powtarzała: "Effy musimy
wyglądać, bo idziemy z ONE DIRECTION !" i wtedy El wybuchała nie
opanowanym śmiechem i tak w kółko, mówię wam można iść się ciąć ... Dla mnie
dyskoteka to dyskoteka, nie pierwsza nie ostatnia. Abby jednak przebierała się
chyba z pięćset razy, a jej pomocna dłoń wtedy krzyczała za każdym razem, „ w
tym ci jeszcze lepiej niż w poprzednim ‘’ i w taki sposób Abby przymierzyła
chyba całą szafę .. a uwierzcie mi nie jest tak łatwo tyle przymierzyć … i w kółko namawiały mnie na sukienkę, których
nienawidzę ! Chyba prędzej poszłabym w grubym golfie niż w sukience !
-Ef ! Wyłaź
! Na pewno wyglądasz bosko ! - El błagalnym głosem próbowała mnie wyciągnąć z
łazienki. W sumie moja sukienka nie była taka zła, ale jeszcze nikt nigdy nie widział
mnie w czymś takim i wolałabym, żeby tak zostało. Tylko te pieprzone szpilki !
-No wyłaź !
Bo zaraz przyprowadzę tu chłopaków ! Chcesz tego ? Oni na pewno cię stąd
wyciągną !. – zawtórowała jej Abby. Słowo daje , że gdy takie dziewczyny się dobiorą
… nie ma zmiłuj się.
-Nie !!-
Abby szantaż zawsze wygrywał. Może jest miła i wygląda słodko, ale jest zdolna
do wszystkiego...sama się wiele razy o tym przekonałam.- Już wychodzę !-
otworzyłam ostrożnie drzwi i lekko je uchyliłam.
-Matko ! Wyglądasz ślicznie !- szok i przekonanie w głosie Elizabeth trochę odniósł mnie
na duchu.
-No mówiłam
! Ja zawsze mam rację !- Abby jak zwykle pełna emocji prawie skakała z radości,
więc postanowiłam nie komentować jej stwierdzenia.
Zeszłyśmy na
dół, gdzie czekali na nas chłopcy.
-Łoł !-
usłyszałyśmy Harrego, gdy nas zobaczył na schodach.- wyglądacie bosko !- El podeszła do Lou i pocałowała go , Abby lekko przytuliła się z Niallem , a ja
żeby nie spotkać wzroku Malika podeszłam do Stylesa.
-No nie
spodziewałem się Effy w sukience !
-Sama się
nie spodziewałam...uwierz !- wyszliśmy z akademika i rozdzieliliśmy się na dwa
samochody. Wywnioskowałam, że tym razem jedziemy samochodami Nialla i Liama,
więc poszłam za Horanem bo wiedziałam, że z Liamem będzie jechał mulat, czego
wolałabym uniknąć. Właściwie czemu ja w ogóle go unikam ?. Czy Effy w ogóle się
kogoś boi ?.
Po 15 minutach
byliśmy na miejscu i kierowaliśmy się do wejścia i gdy tylko przeszłam przez
próg w głowie zakręciło mi się od zapachu papierosów i alkoholu. Jednak ze wszystkich
sił postanowiłam to zignorować i świetnie się dzisiaj bawić, odpychając
wszystkie pokusy. Pewnym krokiem podeszłam do loży w rogu wielkiego budynku i
usiadłam na sofie. Chłopcy zamówili kolejkę i czekali na obsługę.
-No
dziewczyny ! To tak na dobry początek ! - głos Zayna z trudem przedarł się
przez hałas panujący w sali, a mnie zaczął paraliżować strach.
-My nie
pijemy !- Ab rzuciła obojętnie w jego stronę. Wiedziała co czuję i byłam jej
wdzięczna za to co zrobiła, choć chyba nie bardzo jej się to udało bo mulat od
razu przeniósł na mnie znaczące spojrzenie, jakby się domyślał.
-O patrzcie
kogo tu mamy !- Liam wskazał palcem i dzięki temu uniknęliśmy niezręcznych
pytań czy czegokolwiek.- Justin Bieber we własnej osobie !
- No to może
pójdziesz się z nim przywitać ?
-A żebyś
wiedział Tomlinson, że pójdę .- wstała i poszła w kierunku Justina.
-Zatańczysz
?- usłyszałam za sobą głos Harrego uśmiechniętego od ucha do ucha, jejku jaki
on ma słodki uśmiech .!
-Jasne.-
odwzajemniłam uśmiech który już nie był tak ładny jak Harrego, ale mimo
wszystko bardzo się starałam i poszliśmy na parkiet. Styles tańczył świetnie, a
ja świetnie się z nim bawiłam. Brakowało mi tego od dłuższego czasu. Kochałam się bawić, uciekać od rzeczywistości jak
najdalej, mając nadzieje że po drodze za mną się zgubi i już nigdy mnie nie
odnajdzie. Jednak nadzieja matką głupich … zawsze wracała i to ze zdojoną siłą,
z koszmarem każdego imprezowicza zwanego – kacem, a wtedy życie wypalało każdy
płomyk szczęścia, nie zostawiając nic po sobie.
Nagle poczułam zachwianie na moich mega obcasach i wpadłam na jakiegoś
muskularnego chłopaka. Okazało się, że z zamyślenia Harry mnie obrócił, a ja
potknęłam się i wpadłam na Zayna, który był chyba bardzo zadowolony z obrotu
akcji, kurwa powiedzcie mi - dlaczego ja
mam takiego pecha ?!.
-No jak
zawsze ta sama sytuacja.-zaśmiał się łobuzersko- znowu na mnie wpadasz. Może to
przeznaczenie – objął mnie w talii i zaczął ze mną tańczyć.
-A może ktoś
chciał, żeby na niego wpadła co ?
-Zawsze
jesteś taka rozpyskowana ?
-Zawsze
jesteś taki pewny siebie ?- nie dawałam za wygraną. Przyciągnął mnie bliżej do
siebie i położył moje ręce na jego szyi. Było trochę ciężko bo musiałam stanąć
na palcach, a uwierzcie mi nie jest łatwo w takich butach, ja ledwo w nich
stoję, a co mówiąc tańczyć i stać na palcach !. Zayn położył swoje ręce
biodrach i bujaliśmy w rytmie muzyki. Mogłam się w tej chwili zaciągać jego
perfumami zmieszanymi z alkoholem, co było bardzo miłą mieszanką.
-Dlaczego
nie pijesz ?- usłyszałam szept do ucha.
-To raczej
nie twoja sprawa !
-Po prostu
pękasz co ?
-Odwal się
debilu !- warknęłam i chciałam odejść w kierunku wyjścia, ale coś sprawiło, że
się odwróciłam i popatrzyłam na tych wszystkich roześmianych ludzi." Ja
nie pękam" - pomyślałam i z trudem przedostałam się przez tłum ludzi do
baru tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Zaczęłam pić pomału, a ręce trzęsły mi
się z nerwów, jednak w oddali widziałam mulata tańczącego z jakąś szczupłą plastikową
blondyną , jak widać znalazł już szybko nową partnerek, którą jeśli dobrze
pamiętam mijałam przed chwilą koło wejścia. Pewnie ją przed chwilą poderwał,
dziewczyna już się do niego klei co widać na pierwszy rzut oka i wygląda jakby
go znała od zawsze. Ale ja taka nie będę ! nie dam się tak łatwo omotać pięknym
oczkom Mailka! I przyszedł ten moment
gdzie wielkie ilości teqili zrobiły swoje. Poczułam upust emocjii. Wszystko
zaczęło być takie proste, kochałam ten stan i mocno za nim tęskniłam. Radość
mnie rozpierała od środka i sprawiła, że zaczęłam tańczyć na środku sali.
Skakałam na środku sali i śmiałam się ze swojego życia, popijając zimnego Jacka
Daniels. Byłam już zmęczona tym tłumem i robiło się już coraz duszniej, więc
postanowiłam wyjść na zewnątrz. Gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do ciemności
zobaczyłam stojącego tyłem palącego Zayna i zaczęłam się zastanawiać jak to w
ogóle możliwe ? przecież przed chwilą tańczył...ale ten czas szybko leci.
Opierał się o barierkę tarasu, widząc, że on tu jest chciałam pójść w drugą
stronę.
- Nie
odchodź. – powiedział po cichu, wciąż stojąc tyłem.
- A co
chcesz mi jeszcze wytknąć pare moich błędów ?. Co zrobiłam źle ?. Źle tańczyłam
? przechylałam kieliszek ? A nie !. Już wiem !. Pewnie źle zamawiałam drinki !.
no jasne – powiedziałam podchodząc mimo woli coraz bliżej niego.
- Przestań …
- powiedział mało dosłyszalnie.
- Dlaczego
?. Dlaczego Zayn ?. Czyżby nagle ci już nie przeszkadzało to co robię ?.
- Nigdy mi
nie przeszkadzało to co robisz – stanęłam obok niego, ale on patrzył przed
siebie zaciągając się fajką.
- To
dlaczego tak bardzo chcesz znać moją przeszłość ?.
- Może
wydaje ci się, że nam sprytnie wciśniesz kit. – w końcu odwrócił się w moją
stronę i przeszywał mnie brązowymi tęczówkami.– co prawda to prawda każdy ci
uwierzył. Zawsze powtarzałem, że Harry jest za łatwo wierny.
- Nie
okłamałam go. – starałam się, żeby mój głos był twardy.
- Nie wcale,
tylko powiedziałaś mu kłamstwo. Wow Effy ! nie wiem czy wiesz, ale to właśnie
nazywa się okłamywaniem. Myślałem, że jesteś inna … Trzymaj się jak najdalej od
Harrego, nie chcę, żeby ktoś taki jak ty go zranił. Nie uważasz, że jest wart
na kogoś więcej ?. – te słowa mnie zraniły jak wbicie sztyletem prosto w serce,
bo wiedziałam, że ma zupełną racje, jestem dla nich za słaba … oni wszyscy są
tak dobrzy… wszystko co robią jest bezinteresowne, takie miłe, - co ja tu robie
? nikt mnie tu nie chcę, nie pasuję tu !.
- Jesteśmy
tylko przyjaciółmi. – wyjąkałam.
- Dzisiaj
przyjaciel, jutro chłopak.
- Uważasz
mnie za dziwke ?. – powiedziałam groźnie.
- jaką
dziwke ? – spytał z totalnym zdziwieniem . – powiedziałem tylko, że wszystko
się zmienia.
- Aha no
tak. – tak w ogóle dlaczego pomyślałam o dziwce ?.
- Effy – Zayn się cicho zaśmiał, a jego oczach zobaczyłam troskę? . – ile
dzisiaj wypiłaś ? .
- Malutko,
bardzo !. Tylko troszkę. – zaczęłam się usprawiedliwiać jak małe dziecko i
wtedy poczułam tak naprawdę, że alkohol pochłonął mnie całą. Zayn zaśmiał się
głośno.
- Właśnie
widzę, od kiedy to panna Effy zdrabnia wyrazy ?.
- Od kiedy
pan Malik ma tak piękny śmiech ?. – powiedziałam czarująco.
- Nie mniej
czarujący niż dziewczyna która stoi koło mnie. – powiedział poważnie nadal
patrząc w moje oczy.
- Zayn ?.
Dlaczego powiedziałeś mi tyle nie przyjemnych słów rano ? – dałam nacisk na
słowo nie przyjemnych. Widać było, że chcę mu się śmiać, odwrócił się ode mnie
bokiem opierając znów o barierkę i przypatrywał się ziemii wciąż dusząc w sobie
śmiech i nagle nie wytrzymał i zaśmiał się takim nie pohamowanym śmiechem.
Uderzyłam go z całej siły w ramie.
- Z czego
się śmiejesz idioto ?.
- Nie nic,
tylko trzeźwa Effy by to trochę inaczej ujęła niż „ nie przyjemnych „ . –
pokręcił rękami w geście obronnym odwracając się znów w moją stronę. – a
wracając do twojego pytania, po prostu chciałem wiedzieć co taka dziewczyna jak
ty może ukrywać.
- Jak to „
taka dziewczyna jak ty „ co to ma
znaczyć ? – zmarszczyłam brwi i próbowałam z całych sił być groźna, ale nawet
ja czułam, że mi nie wychodzi, więc razem z Zaynem wybuchneliśmy śmiechem.
- Zayn ?. –
usłyszałam za sobą piskilwy głosik, była to ta blondyna z klubu. – idziemy już
do domu ?.
- Perrie ?.
To jes
t Effy. Effy to jest Perrie. – blondynka podała mi rękę, ale ja tylko sztucznie się uśmiechnęłam i popatrzyłam na bok z przerażeniem, miała na sobie tyle tapety! Z kolei ciekawe jak ona to później wyciera ? chyba żyletką !.
t Effy. Effy to jest Perrie. – blondynka podała mi rękę, ale ja tylko sztucznie się uśmiechnęłam i popatrzyłam na bok z przerażeniem, miała na sobie tyle tapety! Z kolei ciekawe jak ona to później wyciera ? chyba żyletką !.
-
Przepraszam ciebie, ale Ef jest całkiem pijana i lepiej będzie jak ją odprowadzę.
- właśnie !.
jest całkiem, całkiem nawalona, naprawdę ! Nie kłamie . – tak naprawdę nie
czułam się taka, ale chciałam spędzić z Zaynem jeszcze trochę czasu.
Mój głos
chyba znów był całkiem udawany i nie szczery, bo Zayn znów powstrzymywał się od
śmiechu, ale Perrie wcale nie było do śmiechu i spiorunowała Malika spojrzeniem
i szybkim krokiem odeszła, głośno stukając swoimi szpilkami, były dwa razy
większe niż moje O.o, o ile to w ogóle możliwe !.
- A to co
było ?. – wybuchnęłam śmiechem . – foszek czy jak ?. Całkiem melodramatycznie
!. – pękałam ze śmiechu, ale Zayn nagle zrobił się pochmurny i smutny.
- Chodźmy
już do domu.
- Żartujesz
sobie ?. Chodźmy na parkiet lepiej !.
- Tobie już
na dzisiaj wystarczy. - Zayn czule się
uśmiechnął, widząc że nie mam szans na negocjacje próbowałam uciec, ale nie
byłam za bardzo trzeźwa więc udało mi się pokonać tylko z 3 metry, zanim się
potknęłam, ale nie upadłam bo Zayn szybko mnie złapał w ostatniej chwili wciąż
mnie obejmując nad ziemią, nasze spojrzenia się spotkały i wszystko było jakby
w zwolnionym tempie, nagle cholernie zapragnęłam, żeby mnie pocałował. Zaczęłam
się do niego powoli przybliżać, on także uległ pokusie, ale gdy nasze usta
dzieliły milimetry szybko odwrócił głowę.
- Masz
szczęście, że za dużo nie piłem i cię złapałem. – powiedział z łobuzerskim
uśmiechem stawiając mnie w pionie. Czułam, że to będzie długa noc.
-----------------------------------------------------
Hej :) No i pojawił się rozdział ;D
wiem trochę zopóźnieniem ,ale już następny będzie jak zawsze w niedzielę ;D
No więc jak wam się podoba ? ;D
Zapraszam do obserwowanie i komentowania ;)
wyrażajcie swoje opinie i zostawiajcie po sobie jakiś ślad ;*
to jest dla mnie bardzo bardzo bardzo ważne :)
to do zobaczenia ;*
xx ♥
Czytałam twój stary blog, ale nowy jest po prostu genialny :) Serio każdy rozdział bardzo mi się spodobał, także z niecierpliwością czekam na next i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńZapraszam do komentowania i obserwowania http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/
Świetne, mimo że bardzo długie :)
OdpowiedzUsuńWow. Widzę, że jakiś dłuższy rozdział się pojawił z czego jestem niezmiernie szczęśliwa. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńChociaż przyznam, że Malik zaczyna mnie tutaj cholernie irytować. Grr. Jest zbyt pewny siebie! Effy powinna mu utrzeć nosa, zdecydowanie.
No to czekam do niedzieli!
Weny. xoxo
PS. czy weryfikacja obrazkowa jest konieczna? To strasznie irytujące. ;/
Uważam że gify pomagają czytelnikom wyobrazić sobie sytuację ;) i czysto widzieć zaistniałą scene, ale jeśli więcej będzie ludzi którym także będzie to przeszkadzało oczywiście zrezygnuje z nich ;))
UsuńNie, nie. Źle mnie zrozumiałaś.
UsuńWeryfikacja obrazkowa to ten obrazek, który wyskakuje jak chcesz dodać komentarz. :)
Gify absolutnie mi nie przeszkadzają. Jeżeli wolisz z gifami to niech tak zostanie. Poza tym chwilami faktycznie pomagają i nawet powodują uśmiech, jak na przykład ten gif z Harrym.
Hahaha no tak. pomyliło mi się :)
UsuńJasne, zraz to usunę :) dzięki że mi napisałaś bo myślałam, że już to usunełam dawno :(
nie mogę się doczekac następnego. ;))
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!!♥
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część!
http://closertotheedgeblog.blogspot.com/
I nasuwa mi się jedno pytanie?!
OdpowiedzUsuńCzemu do cholery dopiero teraz znalazłam ten zajebiaszczy blog!
Mmm ssuupper! Aż chce się czytać ;)
Pochłonęłam wszystko!
Do niedzieli :*
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Droga Lovely!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Effy należała się odrobina rozrywki i to wyjście do klubu, pewnie już dawno zapomniała, jak to cudownie jest się dobrze bawić. I tak końcowa scena! Już myślałam, że się pocałują... A jednak nie! Ty to wiesz jak trzymać czytelnika w niepewności.:) Kurczę, chciałabym żeby Effy i Zayn byli razem. Tworzyliby cudną, piękną parę.
Wiesz trochę czego mi brakuje? Błysku fleszy, dziennikarzy i paparazzich! W końcu to One Direction ;)
Ściskam ciepło i zapraszam do mnie :*