niedziela, 27 października 2013

Rozdział 15. : Dla niej zrobiłby wszytko.







*Effy*

- Może żółwia ?. – spytał niepewnie Louis. Siedzieliśmy tu już dobrą godzinę, ustalając co kupimy Malikowi na urodziny. Co prawda miałam już niezły pomysł na to, od dobrych dwóch dni, ale chciałam trochę ich pomęczyć, niech trochę jeszcze się potrudzą, tak wiem jestem okrutna. Ale nie martwicie się i tak rzucali coraz gorsze pomysły.
- Żółwia ?! ciebie Louis już do reszty pojebało ?. – załamał się Liam.
- Kupmy mu po prostu jakąś zajebistą, odjechaną w kosmos bluzę. – zaproponował po raz 1000 Harry, który myślał cały czas tylko i wyłącznie o ubraniach.
- Jasne, których ma już tyle, że mu się w szafce nie mieszczą. – skomentowała Abby.
- Dobra ludzie, mam zajebisty pomysł. – postanowiłam się nad nimi zlitować i w końcu pozwolić żeby myśli ujrzały światło dzienne. Wszystkie zdziwione pary oczu zwrócił się na mnie, ponieważ od początku tego spotkania nie odezwałam się ani razu. – wiecie dobrze, że jego urodziny są dzisiaj… nie mamy za dużo czasu, ale komis jest całkiem nie daleko. Kupmy mu motor. – wiedziałam, że mulat będzie zachwycony, ponieważ wiem dobrze, że marzył o tym już o dłuższego czasu. Choć nie powiedział nigdy tego na głos, widziałam z jakim zaangażowaniem zawsze ogląda programy motoryzacyjne. W pokoju zapadła głucha cisza, która świadczyła o tym, że każdy musiał to poważnie obmyślić jaki i podsumować za i przeciw.
- Dobrze wiem, jak bardzo Zayn chciałby mieć motor, ale to przecież jest niebezpieczne… - powiedział niezdecydowany Liam.
- Liam ma rację. – powiedziała zatroskana Elizabeth. – teraz jest tyle wypadków …
- Ale skoro on by go chciał… to czemu nie. – poparła mnie Abby.
- Ja tam jestem za Effy. – powiedział dumnie Harry. – jeśli wy się nie zgodzicie, to sam z nią pojadę i mu go kupimy. – posłałam chłopakowi radosny uśmiech.
- Oj co nam szkodzi. – podsumował zajadający orzeszki Niall.
- Zbierajcie się jedziemy, coś wybrać dla niego. – powiedział przekonany Liam.
- A czy ktoś z nas w ogóle się na tym zna ?. – jęknął Louis szukając drugiego buta pod łóżkiem, ale nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, wszyscy zaczęliśmy ubierać kurtki. Chłopaki zadzwonili do jakiegoś doradcy, który pomógł nam kupić najlepszy pojazd jaki był na tej parceli, no cóż zalety milionerów. Wiedziałam, że chłopakowi bardzo się spodoba i nigdy nie zapomni tych urodzin, zwłaszcza, że zaplanowaliśmy mu później imprezę w klubie blisko naszego akademika, ale na to raczej  był przygotowany.


*  Harry  *

Siedziałem zniecierpliwiony za jakimś krzakiem, który miał mnie całego zakryć, jednak uparcie nie spełniał swoich warunków, ponieważ dostawał mi mniej więcej do pasa więc musiałem się nieźle schylać, zresztą nie tylko ja…  Louisowi też nie było łatwo, ale chłopak dawał radę pewnie w połowie była to zasługa tego, że już nie mógł się doczekać Zayna miny kiedy zobaczy swój prezent. Reszta miała dużo łatwiej niż my, ponieważ ich kryjówki były na tyle wysokie, że aż mogli pozwolić sobie na stanie za nimi, pozazdrościć. Nadal nie wiem jak to się stało, że to Effy dzwoniła do jubilata i to ona stoi jak normlany człowiek koło wspólnego prezentu, tylko ona się nie schowała i czekała na niego, zawsze taką rolę odgrywał Liam ale jak widać to się zmieniło, jak wszystko wraz z przyjazdem dziewczyn. Nie wiem jak to się dzieje, ale ona zawsze ma najlepiej z nas wszystkich. Wbrew pozorom wcale mi się nie nudziło, chociaż już porządnie  zdążyły mi ścierpnąć plecy, Niall cały czas robił w moją stronę głupie miny, lub byłem pochłonięty obserwowaniem Effy, jak nerwowo przegryzała wargę czy przechodziła z nogi na nogę, opierając się o motocykl. Nagle po schodach zszedł Zayn co wywołało szepty i energiczne ruchy podekscytowania wśród schowanych. Na twarzy Effy od razu zagościł szeroki uśmiech, a na Zayna ogromne zdziwienie i podejrzliwość.
- I jak ci się podoba ?. – zapytała dziewczyna, której wciąż uśmiech nie schodził z twarzy, chłopak przekrzywił głowę i uśmiechał się do niej z niedowierzeniem.
- Skąd wiedziałaś ?.
- Wiem czego ci potrzeba. – uśmiechnęła się do niego zalotnie, na co on podszedł powoli do niej z łobuzerskim uśmiechem, stanął tak, że ich czoła niemal się stykały, co było trochę trudne, ponieważ ona dostawała mu do ramienia.  Zayn oparł ręce na motorze, gdzie znajdowały się dłonie Effy i zaczął się zbliżać jeszcze bardziej… Zbyt blisko. Choć nie odrywałem od nich oczu wiedziałem, że pozostali ludzie w kryjówkach nie wiedzieli co się dzieję i kiedy mają wychodzić. To wcale nie jest dobry moment. Muszą jeszcze trochę wytrzymać, ale no cóż… nie każdy jest taki domyślny.
- Niespo… - Louis zaczął krzyczeć i chciał skoczyć.
- Nieee !! - musiałem go jakoś zatrzymać, chciałem pociągnąć go z powrotem na ziemie, ale on jak się później okazało był już w powietrzu, kiedy ja złapałem go za kostkę i razem wylądowaliśmy dwa metry od naszej kryjówki, po drodze miażdżąc nie szczęśliwego krzaka i lądując w błocie, każde oczy były zwrócone w naszą stronę. Nie zdążyłem nawet dojść do siebie, kiedy Niall wyleciał za rośliny wydając z siebie dzikie odgłosy. Biegł z niebezpieczną prędkością w naszą stronę i specjalnie wywalił się obok nas w legendarnym już błocie. Po chwili umazany odwrócił się do tyłu, popatrzył na swoich towarzyszy i z wymalowanym przerażeniem na twarzy wydukał.
- To nie było częścią planu, prawda .? – spytał nie pewnie, na to każdy pokręcił głową z przeczeniem, powstrzymując się od śmiechu. No cóż, na przykładzie, który dał Niall dowiedzieliśmy się teraz, że czasem warto pomyśleć, a w jego przypadku przydałoby się ze trzy razy mocniej. W końcu nikt nie wytrzymał i każdy wybuchnął śmiechem.


*  Effy  *

„Wyglądał tak nieziemsko, gdy się uśmiechał „ -myślała gorączkowo brunetka. Cieszył się jak dziecko, że rzecz o której marzy stoi przed nim i należy do niego. Poza tym dziewczyna już nie mogła się doczekać kiedy zobaczy jej osobisty prezent dla niego, który czeka już z niecierpliwością w pokoju. Chłopak także obiecał jej potem, że zabierze ją na przejażdżkę. Trzymała go za słowo. Czuła, że te urodziny będą najlepszym dniem w jej życiu.
- No to co ?. – zagadał zadowolony mulat. – zabieram was do klubu, żeby to oblać. – zawtórowały mu krzyki radości ludzi z ich paczki. – Za 10 minut na dole. – ruszyli zgraną chmarą w stronę do wejścia akademiku. Każdemu dopisywał świetny humor, dopóki nie spotkali… Justina, który szedł za rękę z Seleną, każdy zrozumiał sytuację pomiędzy Justinem a Abby, to znaczy wszyscy wiedzieli, że się unikają i nie należy ich zmuszać do swojej obecności, może jednak nie wszyscy…
- O siemasz. – najwyraźniej Louisa nadmiar szczęścia za bardzo poniósł, bo przywitał się z chłopakiem jakby byli starymi, dobrymi kumplami. – gdzie tak pędzicie ?. – Abby wpatrywała się zniesmaczona na całą zaistniało sytuację, nie bardzo wiedząc do czego Louis zmierza. – może poszlibyście z nami na imprezę ?. No wiecie Zayn ma urodziny i idziemy świętować !. – każdy był tak zaskoczony z biegu wydarzeń tak, że bali się odezwać, tylko Elizabeth przyciągnęła mocno do siebie chłopaka, wbijając mu mocno paznokcie w łokieć, dając  tym samym znać, żeby to jakoś szybko odkręcił. Niestety zanim on pojął,  zdążyli odpowiedzieć.
- Jasne czemu nie ?. W końcu urodziny obchodzi się tylko raz w roku. – odpowiedziała uroczo Sel, że Effy się zbierało na wymioty. I tak o to genialny Louis wkopał ich w niezręczną sytuację.
 Korzystając z zamieszania, które wprowadziło wszystkich zaistniałą sytuacją,  ciemnowłosa szybko udała się do pokoju. Czekając z niecierpliwością na Mulata, który za parę chwil miał zobaczyć upominek, który mu sprezentowała. Po paru minutach pojawił się w drzwiach. Stworzenie szybko podbiegło do niego merdając ogonkiem.
- Co to kurwa jest ?. – spytał zdziwiony i przerażony. Effy chciała dać mu coś co będzie ich do siebie zbliżać, coś co będzie ich obojga, co będzie słodkie, a także coś co będzie przypominać Mulatowi o niej, gdy jej zabraknie, a doskonale wiedziała, że kiedyś musi to nastąpić. Dziewczyna poruszała ramionami na znak, że nie wie, ale była szeroko uśmiechnięta, co sprawiło, że było widać, że dokładnie wiedziała. Zayn patrzył groźnie jak stworzenie wesoło biega po pokoju, ale w pewnym momencie potknęło się o własne łapki i zrobił przewrót. Po pewnym czasie zwycięsko się podniósł i wrócił do przerwanej czynności, co spowodowało, że na twarzy Mulata pojawił się nieśmiały uśmiech, który z każdą chwilą pogłębiał się coraz bardziej. Gdy był mały zawsze chciał mieć psa, ale jego warunki życiowe mu na to nie pozwalały.
- To twój prezent, więc zaczekałam na ciebie z wybraniem imienia dla niego. – powiedziała Effy schylając się po pupila, który jak na zawołanie, wskoczył jej  zwinnie na ręce. Brunet podszedł do niej z miną niewyrażającą żadnych emocji i pogłaskał zwierzaka, który w przyszłości, stanie się jego prawie całym życiem.
- Może… Efflik ? – powiedział już uśmiechając się do współlokatorki. – będzie on wtedy wspólny.
- Effksik?. – parsknęła śmiechem.

- Efflik. – poprawił ją ze spokojem chłopak, uśmiechając się szeroko do szczeniaczka.- twoje imię, końcówka mojego nazwiska hmm.. ?
- Efflik… mi pasuję. – w jej oczach zatańczyły iskierki szczęścia.
- Naprawdę jest świetny. – podsumował Malik z uznaniem, patrząc dziewczynie prosto w oczy. Chciał, żeby naprawdę wiedziała, że jest szczęśliwy. Ten prezent sprawiał że w środku cieszył się jak malutkie dziecko, które dostało lizaka, ale z pokazaniem tego na zewnątrz było ciężko
- Wiem Zayn. Wiem. – powiedziała brunetka kiwając twierdząco głową. Wiedziała czego brakuję w jego życiu jak nikt nigdy przedtem, była pewna tego, że mu się spodoba i będzie to dobry wybór. Umiała odczytać uczucia Zayna, nawet te najgłębsze, które chciał sprytnie schować, ale byli za bardzo do siebie podobni. Mogłoby się wydawać, że chłopak powiedział to z grzeczności, ale wcale tak nie było. Już kochał go całym serce, bo wiedział, że to część ich… jako Effy i Zayn.  


* Dyskoteka*

Siedzieli w jednaj z lóż najlepszego klubu w Londynie. Dobrze się bawili oblewając urodziny najlepszego kumpla. Właśnie dzisiaj dla Zayna spełniło się jedno z największych marzeń. Motor ! Dostał również psa, który był już głęboko w jego sercu razem z dziewczyną, która mu go podarowała. Umiał być czuły, ale nie okazywał tego na zewnątrz. On nie zaznał w życiu czułości, przez co nie umiał jej okazywać.  Tylko ci bliscy, ale tacy najbliżsi, mogli skosztować tej cechy u chłopaka.
Siedzieli przy stoliku i głośno się śmiali. W pewnym momencie do Effy podszedł dość wysoki i bardzo dobrze zbudowany mężczyzna, mniej więcej w wieku 23 lat. Oczarował brunetkę pięknym, szczerym uśmiechem i poprosił do tańca. Zgodziła się i zgrabnie poszła tańczyć na swoich szpilkach, których ponoć miała już nie zakładać. Ale to się nie liczyło, bo robiła to, dla jednej osoby i dla tej jednej osoby chciała wyglądać świetnie.
I wyglądała, dla niego wyglądała najpiękniej. Zayn patrzył ze wstrzymanym oddechem na świetnie bawiącą się dziewczynę i zżerała go zazdrość. Jeden obrót, potem drugi. Świetnie poruszała się do muzyki, przy czym śmiał się razem z towarzyszem. Pewnie każdy chciałby być teraz na miejscu wysokiego bruneta, ale to on był tym szczęściarzem. Chłopak jej nigdy takiej nie widział… przynajmniej nie takiej trzeźwej… Tańczyła, śmiała się i do tego wyglądała tak pięknie. Mulat nie wytrzymał. Wypił jednym duszkiem whisky ze szklanki i wkroczył na parkiet. Jednym płynnym ruchem wślizną się między brunetkę, a chłopaka. Niebieskooka była zdziwiona lecz nie dała po sobie tego poznać, była zadowolona, że Zayn postanowił do niej dołączyć. Jej już były partner podniósł ręce do góry, co oznaczało, że oddaje partnerkę i tanecznym ruchem wycofał się do baru.
Z Zaynem bawiła się jeszcze lepiej. Ich ciała jakby grały ze sobą do rytmu szybkiej piosenki. Ludzie z lóż i okolicy baru patrzyli na nich z wielkim podziwem, od dawna już nie widzieli, żeby ktoś tak wspaniale się dogadywał, żeby ktoś tak idealnie do siebie pasował. Muzyka porywała ich i zbliżała do siebie. W końcu dziewczyna dotykała już nosem klatki chłopaka, a on cieszył się z tego jak rozegrał tą sytuację. Brunetka podniosła głowę do góry i napotkała czekoladowe oczy Mulata. Muzyka powoli cichła. Oni oddychali szybko, jedynie bujając się do ostatnich nut piosenki.
-Wychodzimy?- zapytał i delikatnie ujął dłoń dziewczyny, na co jego ona odpowiedziała szerokim uśmiechem.


*  Elizabeth  *


Tęsknie. Uwiń się jak  najszybciej bo nie wytrzymam. Peter xx



Mimo woli na twarzy brunetki wkradł się delikatny uśmiech. Ona też za nim tęskniła i to cholernie. Nie mogła bez niego wytrzymać tygodnia, dnia, a nawet minuty. Chciała być już razem z nim, skryć się w jego bezpiecznych ramionach, znaleźć ukojenie w jego ustach… Widziała, że źle robi, wiedziała, że nie powinna o nim nawet myśleć, a co dopiero się z nim umawiać, jak i z nim być. Z każdą chwilą, gdy pomyślała o kłamstwach wobec Louisa brzydziła się sama sobą, nie mogła znieść myśli, że go okłamuje, że sprawia mu ból, o którym on jeszcze nie ma pojęcia.
- A co tu moja królewna tak stoi z dala od innych. – wyszeptał jej Louis na ucho, obejmując ją od tyłu w tali.
- A tak się zamyśliłam. – powiedziała, bardziej się wtulając w bruneta.
- Mam nadzieję, że o mnie. – zabolało. Poczuła mocne ukłucie w brzuchu, bo prawda była zupełnie inna, jej powodem westchnień był nie kto inny jak profesor, Peter.
- Jasne. – powiedziała pewnie, patrząc czule na chłopaka. Co jak co, ale z całego serca go kochała, nie wyobrażała sobie życia bez niego. Chociaż wiedziała, że nie może grać na dwa fronty i kiedyś musi dokonać wyboru odkładała tę sprawę z miesiąca na miesiąc, czekając, aż w końcu życie i los za nią wybierze. Przyjmie każdą decyzję z godnością, nawet jakby to miało oznaczać stracenia ich obu, bo wiedziała, że na to w pełni sobie zasłużyła.


*  Abby  *

Stała kawałek zapatrzona w przytulających się Louisa i El, gdyby ich nie znała mogłaby z łatwością stwierdzić, że są w sobie tak zapatrzeć, że poza sobą świata nie widzą, że kochają się całym sercem. Ale ona ich znała… i dobrze wiedziała, że Elizabeth zdradza Louisa. Na samą myśl o tym, że może tak po prostu udawać i okłamywać go, rzygać jej się chciało. Może dlatego, że ta sytuacja strasznie kojarzy jej się z własną, jej i Justina ?. Biber zachowywał się dokładnie tak jak El, oszukiwał, zdradzał, ranił. Ten sam mechanizm, którego dziewczyna nie mogła znieść, który ją z dnia na dzień coraz bardziej wykańczał, a w dodatku jeszcze przyszli tu dzisiaj z nimi… Nie mogła dużej patrzyć się na nich… na ich słodkie minki, za ich trzymanie za ręce, to było za dużo. Stoi tu już od dobrych 30 minut i nadal nie może się zebrać w sobie, żeby z powrotem tam wejść.
- Nie przeszkadzam ?. – usłyszała za sobą głos Seleny i bezgłośnie w duchu jęknęła z rozpaczy. Po co ona tu w ogóle przyszła ?!.
- A jak myślisz ?. – syknęła Abby.
- Rozumiem, że jesteś zła. – powiedziała stając obok niej. – ale nie masz o co. Dobrze wiem, że ty i Justin się wcześniej umawialiście.
- O to super !. Preferujecie poligamie ?. – w jej głosie dało się usłyszeć ogromną irytację.
- Ja i Justin nie jesteśmy razem. To zwykły kontrakt, który zdecydowaliśmy się podpisać dla podwyższenia kariery. Serio. Oczywiście to nie świadczy o tym, że się nie lubimy. Jesteśmy starymi, dobrymi przyjaciółmi, dlatego nie mogłam patrzeć jak rozpaczał, gdy cię w jakiś sposób stracił… Naprawdę jest mu przykro, że tak to wszystko się potoczyło. Proszę cię daj mu jeszcze jedną szansę. – Abby słuchała Seleny nie wierząc, że te słowa wypłynęły kiedykolwiek z jej słów. Była w szoku. Wydawało się to jej niemal nie możliwe
- Pozwól na chwilę. – powiedziała nerwowo Abby, sprawnie ją mijając, chciała pójść w jakieś ciche miejsce, przemyśleć to wszystko, a co najważniejsze musiała postanowić czy wierzy w to wszystko.


*  Effy  *

Zayn wyciągnął paczkę papierosów zachęcająco w jej stronę , na co brunetka bez zastanowienia skorzystała z propozycji.
- Myślałem, że rzuciłaś palenie.
- Ja też tak myślałam, dopóki nie poznałam ciebie. – powiedziała Effy z zadziornym uśmiechem.
Szli jakąś opustoszałą uliczką, nawet nie wiedząc gdzie są, ale im obu to nie przeszkadzało. Oboje chcieli się wyciszyć jaki i odpocząć od hałasów, pragnęli tylko swojej obecności.
Było koło dwunastej w nocy. Nagle gdzieś z oddali usłyszeli, że coś strzela. Popatrzyli oboje w niebo i ujrzeli przepiękne fajerwerki, które rozświetlały granatowe niebo. Nie tylko oni widocznie coś świętowali.
-Wszystkiego najlepszego Zayn.- powiedziała brunetka nie odrywając oczu od nieba.
-Wszystko co najlepsze dzisiaj już się spełniło.- uśmiechną się delikatnie, zerkając od czasu do czasu na dziewczynę.- włączając w to ciebie.- szepną w sumie do siebie mając nadzieję, niebieskooka nie usłyszy. Tak było, nie usłyszała, ale odwróciła się do chłopaka i zatonęła w jego oczach. On też nie panował nad tym o robi i gdyby nie kropla deszczu, która nie kapnęła na  nos dziewczyny, pewnie by się od siebie nie oderwali. Chłopak zaśmiał się i kciukiem otarł nos brunetki. Z nieba już nie kropiło, a lało i na niebie rozbłyskały się pioruny.

-Przydałoby się wracać.- Effy dała znać, że chodzi jej o deszcz, lecz dodała po chwili.- Ale nie chce mi się tam iść, tu jest za perfekcyjnie.
-Nikt nam nie każde wracać.- powiedział, wziął ją za rękę i skierował się w stronę najbliższej ławki.-Siadamy ?- nie czekał na odpowiedź i usiadł.
-Ymm…ale tu jest mokro.- odpowiedziała zaskoczona i postanowiła, że nie chce mieć mokrych spodni.
-Możesz usiąść na moich kolanach.- powiedział z cwaniackim uśmiechem. Dziewczyna miała swoje zasady, których nigdy nie łamała. Pokręciła przecząco głową na znak, że się nie zgadza.
-Postoję.- odpowiedziała stanowczo. Mulat postanowił, że nie będzie jej namawiał, ale po pewnym czasie popatrzył na jej szpilki, a później współczującym wzrokiem na nią. Pewnym ruchem ręki przyciągną ją do siebie tak, że wylądowała na jego kolanach.
-Nie wygodniej ?
-Ujdzie w tłumie.- powiedziała, nie chcąc przyznać Malikowi racji. Chłopak schylił głowę w dół i zaśmiał się pod nosem.
-A tobie tak nie mokro.?- popatrzyła na mokra ławkę i mimowolnie się zaśmiała.
-Czego się nie robi dla dziewczyny.- „a właściwie czego się nie robi dla tej jedynej dziewczyny”- tego już nie powiedział, ale miał na to wielką ochotę. Właśnie dla niej zrobiłby wszystko. Uwielbiał ją za szczerość, za to, że umiała wygarnąć wszystkim to co jej  nie pasowało, za pewność siebie, która przy nim była mniejsza, za ten niebieskie oczy, które przeszywały go na wylot, za to, że musiał się o nią starać, za to, że był wstanie zrobić dla niej wszystko, a nawet za to, że za każdym  razem ubierała buty na obcasach, chodź tak bardzo ich nienawidziła. Na samą myśl o tym uśmiechną się, a brunetka popatrzyła na niego jak na idiotę. „I to też mi się w niej podoba”- pomyślał, po czym przypomniała mu się jego obietnica.

-Miałem cię zabrać na przejażdżkę.- powiedział i zabawnie poruszał brwiami.
- Ale chyba jesteśmy trochę pijani co nie  ?
-Raz się żyje.




No właśnie życie jest jedno i w pochopny sposób można je stracić.


-------------------------------------------------------------


Elo kociaki ;D
 No więc mamy rozdział 15. Wyszedł mi jakiś taki dłuuuugi ? 
Więc jeśli go przeczytacie i dojdziecie do końca to jesteście wielkie ! Normalnie bije wielkie pokłony ;*
Nawet nie wiecie jak mnie cieszą nowe osóbki, które odwiedzają bloga :D 
Kocham was całym sercem.
A jak wam się podobają urodziny Zayna, ? ;> jego prezenty ? 
Powiem wam tylko tak w sekrecie, że to jeszcze nie koniec ^^. W następnym rozdziale będzie ciąg dalszy ;) Jak myślicie co się wydarzy ?
Pewnie zauważyłyście, że część jest pisana w trzeciej osobie. Którą wolicie ?
No to widzimy się przy następnym :) Być może już w sobotę ;*
Ps. Za wszystkie błędy przepraszam- pisany w pośpiechu :)
♥♥♥

16 komentarzy:

  1. Rozdział jest zajebisty! :) Mam nadzieję, że w wypadku nikt nie zginie (oczywiście jeśli takowy będzie xD).
    Kocham cię! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny!! Ipp! Zakochańcy!! Zapraszam do mnie na nowy rozdział;-):-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział długi i cudowny. Nie mogę się rozpisać, bo czas mnie goni. Czekam na następny!
    ♠ olusiek-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNY

    Mam dzisiaj wspaniały dzień, a ten rozdział, mogę zaliczyć do kolejnego smerfasrtycznego punktu. xD

    Eff ten pomysł z motocyklem - cudo. Można przy tym zrobić tyle fajnych scenek.

    To jak Horan wypierdzielił z tym głupim tekstem, po tym jak skoczył w błoto. kurde, śmiałam się sama do monitora ♥

    Effik, kocham. Normalnie ta scena była tak słodka, że cud, mód i malina.

    Sytuacja pomiędzy Abby a Justinem, zaczyna się robić coraz ciekawiej, myślałam, ze to już koniec, a jednak nie. Jestem ciekawa co będzie pomiędzy nimi dalej.

    To opisywanie w trzeciej osobie tego spaceru było genialne. Działało na wyobraźnię i ogólnie było to wszystko takie romantyczne ♥♥♥

    Troszkę mnie zaniepokoiłaś tym "No właśnie życie jest jedno i w pochopny sposób można je stracić." Mam nadzieję, że to nic złego się nie wydarzy. Jak im się coś stanie, to będę smutna.
    Loffki. Zyczer weny i czekam na kolejny rozdział. U mnie też pojawił się nowy rozdział :*

    http://serce-pokonanej-przez-wspomnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubie to jak piszesz. Uwazam ,ze ten rozdzial jest najlepiej napisany ze wszystkich. Moze nie tylko osoba w ktorej pisalas, ale rowniez wydarzenia w nim tak na mnie w plynely. Tak wogole cos czuje, ze to nalepszy rozdzial na tym blogu EVER.
    Szczerze uwielbiam to opowiadanie :-)

    zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny genialny rozdział czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach... nie wiem co by chłopcy zrobili bez tej Effy. Louis chciał kupić żółwia... całkiem niezły pomysł :D ale motocykl jeszcze lepszy <33
    I Horan w błocie... hahaha, rozjebało mnie to . ;DD
    czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. hhahahah najlepszy rozdział na tym blogu ale czuje ,że następny będzie jeszcze lepszy! :D Tylko błagam nie rób żadnego wypadku bo to się ostatnio dzieje na każdym blogu ,które czytam :/ a ten blog jest inny niż reszta co ogromnie mi się podoba :3 Czekam na pierwszy pocałunek Eff i Zayna + sceny bardziej namiętne tej dwójki <3 Zayn wywieź ją gdzieś na tym motorze i wyznaj jej co czujesz! Seks w jakimś nietypowym miejscu ;) pomyl nad tym. Kocham CIę i byle tak dalej/ Add

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialnie <3 Życie Abby się układa. Tylko nie podoba mi sie końcówka tego rozdziału - zapowiada się straszny rozdział :( nie chcę, żeby mieli wypadek :< Ciekawa jestem jak dalej się rozwinie wątek Ell i Patera :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, czemu ja tutaj wczesniej nie wlazłam.
    Jadąc autobusem pomyslałam o tym, że nie bylam u ciebie na blogu.
    Kurde informuj mnie o odcinkach.
    Hahahaha nie mogłam z Nialla.
    A prezent dla Malika, dooooobre.
    Ciekawe co wymyslisz w kolejnym odcinku. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. SUPER!!! Uwielbiam tego bloga!!! Jesteś genialna i masz wielki talent! Brawo <3
    P.S. Zapraszam, jakbyś miała czas to wpadnij ;)
    http://harrykochakotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest
    B
    O
    M
    B
    O
    W
    E
    <3 <3 <3
    Zayn dostał suuper prezent! Motor :-)
    Yeah haha aż sb wyobraziłam tę scenę xdxd
    Czekam na nn :**

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój Boże, oni będą mieli wypadek, takk? czy to tylko złe przeczucie. nie ględzę, tylko lece dalej!♥

    OdpowiedzUsuń