niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2. Spełniło się moje jedno z wielu marzeń !.





" tylko nie rób nic głupiego. Nie rób nic głupiego."- modliłam się w myślach. I ku mojemu zdziwieniu nic nie zrobiła.
-Cześć jestem Abby - Bóg mnie wysłuchał. Podała każdemu po kolei rękę , szeroko się uśmiechając, po chwili zrobiłam to samo. Jednak gdy zapoznawałam się z mulatem zatopiłam się w jego brązowych tęczówkach, musiałam się zmusić by odwrócić wzrok, miałam wrażenie, że każdy to zauważył, ale nikt na szczęście nie odważył się tego skomentować. Zayna polubiłam od razu, ponieważ tak bardzo przypominał mi samą siebie. Choć go wcale nie znałam wiedziałam co myśli, co czuję, jakie ma zdanie na dany temat. Czułam, że jest taki jak ja…
-Louis skarbie mógłbyś na swoim rumaku przywieść mi jeszcze jedną torbę ? Zostawiłam ją na dole.
-Jasne księżniczko.- wskoczył na Harrego i "podjechał " do El, pocałował w policzek i zniknął za drzwiami. Ja tylko popatrzyłam na Ab i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Oni tak zawsze ?- zapytałam jeszcze przez śmiech.
-Tak. Chodź uwierz czasem jest jeszcze gorzej.- El zaśmiała się.
-Jak minęła wam podróż ?- zapytał już tym razem blondyn siedzący na przeciwko mnie. Miałam wrażenie, że jego oczy totalnie mnie pochłaniają. Patrzył się na mnie jak na ciekawy obraz, co strasznie mnie przeszywało... dlatego ja nawet nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.
-Bardzo dobrze.- na szczęście Abby wyczuła moje skrępowanie, jednak on nie odwracał ode mnie wyroku. W tym momencie do pokoju wjechało dwóch debili.
-No nie uwierzycie.- Harry już ledwie oddychając od ciężarem Louisa i wielkiej torby El wydusił z siebie zdanie.
-Nie ! Oni za raz padną Harry ! – wydukał rozbawiony Luis.
- Ja debilu zaraz padnę jak nie zejdziesz.- Tommlinson w końcu z niego zlazł stawiając torbę koło szafy.
-Dowiemy się wreszcie ?- Zayn popatrzył na nich z niecierpliwością, dając tym samym znak, że jednak chcielibyśmy się w końcu dowiedzieć.
- Nie liczył bym na to – powiedział Liam i zaśmiali się razem z Malikiem.


-Justin Bieber ! Będzie chodził z nami na uczelnię ! - Totalnie nas zatkało. Chociaż mnie tak po dłuższym zastanowieniu to nie , bo w końcu siedzę w pokoju z One Direction, mieszkam z dziewczyną jednego z nich i większość wykładów też będę miała chyba z najsławniejszymi ludźmi świata. Mnie to już chyba nic nie mogło zdziwić.
-Wiecie to dość popularna uczelnia. Wszyscy mogą do niej chodzić.- Abby spróbowała ich sprowadzić na ziemie. - W końcu Londyn nie jest na końcu świata nie ?
-Ale chodzi o to, że my z nim w za bardzo dobrych stosunkach  to nie jesteśmy… i sama rozumiesz ...- powiedział Liam.
- Naprawdę to kompletny świr… Jego młoda matka jest dwa razy młodsza niż moja, a jego ojciec w ogóle ich opuścił.  – poczułam ukłucie w sercu, bo przecież mnie tak jakby też tato opuścił...razem z mamą. Każdego dnia zastanawiam się jakby było gdyby byli ze mną. Gdybym codziennie rano mogła się do nich przytulić. Gdybym w najtrudniejszych chwilach mogła na kimś polegać...gdybym w ogóle miała swój dom. Cholernie mi ich brakuje ! Oddała bym wszystko, żeby tu ze mną byli...albo ich cząstka.
- A ja słyszałam, że wspiera wiele fundacji … a co do jego matki to bardzo ją kocha i szanuję. – oni chyba nie wiedzą, że Abby będzie zawsze innego człowieka bronić i nie będzie kogoś oceniać jeśli sama nie przekona się jaki on jest,  w sumie to ta cecha sprawiła, że jesteśmy przyjaciółkami, to ona się do mnie odezwała, gdy wszystkich odepchnęłam i zraziłam do siebie.
Louis już chciał coś odpowiedzieć, ale Liam szybko zabrał głos.
- A może poszlibyśmy na pizze … w końcu akademickie jedzenie będziemy mieć przez cały rok.
- Świetny pomysł ! akurat zgłodniałem !. – krzyknął Zayn i klasnął z uciechy w ręce. – Abby ? Luis ?.
- Jasne – uśmiechnęła się do nich Abby.
-To za 10 min na dole ! – wykrzyczał radosny Niall.
Szliśmy przepełnionymi londyńskimi ulicami. Nie znałam Londynu, więc zdałam się na resztę. To takie dziwne, że znam ich zaledwie godzinę, a już tak sie z nimi zaprzyjaźniłam. Po prostu strasznie łatwo z nimi nawiązać kontakt, co ułatwiło całą sprawę. Szłam koło Zayna i panowała między nami cisza, co mnie strasznie irytowało. Zagadałabym, ale po co się wysilać skoro on nie chce gadać ?. Abby szła z tyłu z Niallem i cały czas o czymś gadali. Ona zawsze umiała wybrnąć jakoś z sytuacji. Nagle podbiegł do nas Harry.
- Tak właściwie to skąd jesteście ?. – zapytał ukazując rządek białych zębów i przesłodkie dołeczki.
- Z Polski. – odwzajemniłam uśmiech.
- Och ! Słyszałem, że mamy tam wiele fanek.
- Czy ja wiem … - powiedziałam złośliwie.
- No wiesz co !. Odszczekaj to !. – pewnie teraz bym jakiemuś chłopakowi wrzuciła i nie dała szansy się nawet wytłumaczyć czy cokolwiek, ale akurat co jak co ale Harry wzbudza moją sympatie i bardzo go polubiłam, jako przyjaciela. Pokręciłam przecząco głową, a on zaczął mnie gonić i łaskotać.
- No dobra, dobra. Sporo. – Popatrzyłam w stronę paczki i natknęłam się na wzrok Zayna, wpatrywał się we mnie, a ja w niego. W jego oczach było coś, jakaś iskierka i fascynacja. Nagle poczułam coś twardego uderzającego we mnie i straciłam równowagę.
- Styles ty dupku !. – warknęłam, gdy zobaczyłam, że leży nade mną, a ja na trawie. Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Lekcja numer jeden miej oczy dokoła głowy. – wyszczerzył się do mnie jeszcze bardziej.
- Zwalaj !. Jestem cała brudna !. – wyjąkałam wstając, a potem zaczęłam się otrzepywać z liści.
- O jej !. – zawołał udając poruszonego.
- Pożałujesz. – uśmiechnęłam się złośliwie. – O jejku ! O jejku !. To przecież Harry Styles !. – pisnęłam na cały głos, udając przejętą fankę. Nagle ze wszystkich stron zaczęły się zlatywać nastolatki piszcząc na cały głos. Harry cały pobladł.
- Lekcja numer dwa pomyśl za nim coś zrobisz. – uśmiechnęłam się triumfalnie. – no to na razie. !.
- Chyba mnie tu nie zostawisz. – oj jeszcze dużo musi się o mnie nauczyć.
- Pa !. Zostawię ci trochę pizzy. – wysłałam mu buziaka
 i poszłam do moich współlokatorek i chłopaków.
- To było niezłe . – uśmiechnął się do mnie lekko Zayn.
- Wiem. – odpowiedziałam pewnie odsłaniająć  zęby w szerokim uśmiechu. – weszliśmy do jakiejś pizzerii, a Zayn jak to na dżentelmena przystało przepuścił mnie przez drzwi. 

Bawiłam się z nimi świetnie !. Cała szóstka ma niezwykłe poczucie humoru, bo nie rozśmieszył mnie nikt aż do łez od dobrych już dwóch lat, no chyba że Abby. Kiedy ona mi o nich opowiadała,  o ich przyjaźni, wierności wobec siebie nie wierzyłam. Jak piątka ludzi może nawzajem się szanować ? przecież zawsze w paczce są jakieś nie porozumienia.  Zawsze jest ktoś kogo kogoś nie lubi. A tu proszę !. Abby ma rację, naprawdę są świetną paczką i każdy nawzajem się uzupełnia, a ja od dzisiaj do niej należę !. Spełniło się moje jedno z wielu marzeń !. 


---------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział ;D i jak wam się podoba ? 
Mam dla was małą informacje.; rozdziały będą dodawane co tydzień w niedzielę. :)
Błagam jeśli to czytacie zostawcie po sobie jakiś znak. Najmniejszy ;) Bo to bardzo duża motywacja dla mnie ;D
No to do niedzieli ;**
x.o.x.o

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 1 : Effy ?.



-Coś do picia ? A może jakaś przekąska ?- jakaś wysoka stewardessa  z bananem na twarzy podjechała do mnie z tym swoim wózeczkiem.
-Nie dzięki.- odpowiedziałam szybko, żeby sobie poszła.- Albo ! wodę mineralną poproszę.
Została mi jeszcze jakaś godzina lotu. Abby, moja kochana przyjaciółka spała jak zabita, zazdrościłam jej tego. Mogło się palić, walić, a ona nadal będzie smacznie spała, mogła się urwać od tej przerażającej rzeczywistości choć na chwilę. W Londynie będziemy mieszkać w akademiku. Ponoć mamy już nawet lokatorkę, ale poznamy ją dopiero na miejscu. Pokój, który nam przydzielono jest trzy osobowy, jak dla mnie akurat. A więc tak wkraczam w strefę innego życia.
Wysiadłyśmy z samolotu i szłyśmy za tłumem , aby dotrzeć do wyjścia. Wsiadłyśmy do taksówki, a ja podałam adres akademika.
-Pani z Polski ? - zapytał starszy pan za kierownicą.
-Aż tak to widać ?
-Akcent . - wytłumaczył jednym słowem.- Ja też pochodzę z Polski, dlatego poznałem. Ale co takie młodą dziewczyny tu robią ?- wypytywał nas jakby był z policji, ale postanowiła być miła.
- Studia.
-A no tak ! Ale ja spostrzegawczy. Przecież wiozę panny do akademika.
-No właśnie.- uśmiechnęła się ponuro Abby, i wywróciła oczami w moją stronę dając mi znać, że ona także ma go dosyć.
Wysadził nas pod sama bramą. Wzięłam walizki i szłam w kierunku mojego nowego "domu". Weszłam do budynku i skierowałam się do recepcji, a za mną powlokła się moja współlokatorka.
-Dzień dobry, nazywam się Effy.
-Dzień dobry. Tu są twoje kluczyki do pokoju numer 56. Chodź ze mną zaprowadzę cię. - i znowu musiałam się tachać a walizkami ,ale tym razem po schodach. Weszłam jakoś na drugie piętro. Nie mogli zrobić tu windy ?!.
-To jest wasz pokój. Współlokatorka powinna się za raz pojawić. Wchodząc do pokoju myślałam, że będzie to małe pomieszczenie z trzema łóżkami i jakąś małą komodą , no ale się pomyliłam. Pokój był bardzo duży. Ogromne szafy i trzy dosyć duże łóżka. No i oczywiście własna łazienka. Czyżby nasza współlokatorka była jakaś wielką gwiazdą bo raczej z myślą o nas takiego pokoju nie zrobili. No chyba, że tu każdy pokój jest taki. Widząc minę Abby pomyślała o tym samym. Zawsze myślimy o tym samym w tym samym czasie, takie już jesteśmy. Od razu zajęłam łóżko koło okna. Gdy recepcjonistka sobie już poszła, zaczęłyśmy się cieszyć jak małe dzieci, 


skakać po łóżkach i rzucać poduszkami, dobrze, że nikt nas nie widział !. Później  zabrałyśmy się za rozpakowywanie.
-Cześć !- w progu stanęła … o matko nie wierzę !! Że ja będę z nią mieszkać, tak ? To jakiś żart ?!. Oczywiście nie dałam po sobie poznać zaskoczenia. Miałam ochotę szybko zawołać przyjaciółkę, która poszła się myć, ale jakby to wyglądało ?! nie jestem taka głupia na jaką wyglądam. 
-Matko ! Nie strasz mnie. Chcesz, żebym zawału dostała. - Lekko się uśmiechnęłam, żeby od razu nie zrobić wrażenia ponurej dziewczyny. Po długich latach spędzonych w mojej miejscowości nauczyłam się co nieco. Z ludźmi już tak jest, ważne dla nich jest pierwsze wrażenie, jeśli popełnisz jakiś błąd jesteś skazana na udrękę … do końca życia.
-O sorki ! Pewnie , że nie - dziewczyna się zaśmiała, a ja razem z nią. – Och ale ze mnie głuptas !. Zapomniałam się przedstawić jestem …
- Elizabeth, dziewczyna jednego z chłopaków z zespołu One Direction. – dokończyłam za nią. – A ja mam na imię Effy.
- Miło mi. Znasz ich zespół ?.

- Jasne. A kto nie ?.  Dowiedziałam się o nich od mojej przyjaciółki, która nieustannie ich słucha.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie trafiłam na jakąś chorą umysłowo fanka .. – w tym samym momencie z łazienki wybiegła Abby w samym ręczniku, stanęła na środku i zaczęła piszczeć.
- A propos fanek … - dodałam opadając na łóżko zrezygnowana.
- O Boże !. To ty?! Elizabeth ?. O Boże !. Mieszkam z dziewczyną Luisa ?! O ja ! O ja !. – zaczęła piszczeć, a potem nagle ucichła i przekrzywiła głowę na bok – na zdjęciach wyglądałaś dużo lepiej. – strzeliłam jej facepalma, a El się zaśmiała.
- Uznam to za komplement. – dodała.
- Lepiej idź się ubierz. – dodałam. Abby z przestrachem popatrzyła na siebie i szybko wbiegła z powrotem do łazienki.
- Szybko jej przejdzie. – powiedziałam nieco ją uspokajając.
- To dobrze bo zaraz przyjdą tu chłopacy.
- Kto przyjdzie ?!. – spytałam przerażona.
- No chłopacy z zespołu.
- Słuchaj oni nie mogą tu przyjść, przecież Abby ich by chyba zabiła z radości. – powiedziałam z powagą.
- Kurczę to muszę do niech zadzwonić … - Elizabeth chyba wzięła to na serio więc parsknęłam niepohamowanym śmiechem.
- Żartuję, niech przyjdą przynajmniej się pośmieje. – wydusiłam przez śmiech. Widać było, że odetchnęła z ulgą i zaczęła się śmiać razem ze mną. Czułam, że się zaprzyjaźnimy i będziemy tworzyć razem świetne trio. Nagle na korytarzu rozległy się jakieś dzikie ryki i jakby biegnące stado korytarzem. Popatrzyłam się na drzwi z wyraźnym przestrachem co El rozbawiło.
- Nie martw się to właśnie oni. – Nagle drzwi się otworzyły i wleciało do pokoju dwóch chłopaków. Jeden z nich, chyba Harry niósł Luisa na barana, udawał konia i dziwnie prychał. Jednak Luis cały czas powtarzał w kółko „ ichaaaa .. „. Za nimi pojawił się blondyn, który gdy mnie zobaczył wlepił we mnie swoje tęczówki i nic nie wskazywało na to by przestał się gapić. Jednak moją uwagę przykuł pewien mulat o brązowych oczach z lekkim zarostem, który zawzięcie dyskutował z Liamem.
- Och ! Moja królowo !. – Luis od razu, gdy zobaczył El zeskoczył z Harrego i uklęknął na kolanach przed swoją dziewczyną, a ona zaczęła się głośno śmiać.
- Effy ?. – zapytał Niall, nadal zdumiony. Już miałam mu coś odpowiedzieć, bo niby skąd wiedział jak mam na imię, ale z łazienki wyskoczyła Abby. Zdębiała, już nawet nie piszczała. Każdy popatrzył się w jej stronę. ‘’ Nie rób nic głupiego, nie rób nic głupiego ‘’ – modliłam się w myślach. 

------------------------------------------------------------------------------------------

No hejoł :D :**** jest 1 rozdział :D. Wiem, że w prawdziwym życiu Luisa dziewczyna ma na imie Eleanor, ale mi to imię nie przypadło za bardzo do gustu, więc nazwałam ją Elizabeth :D. 
Mam nadzieję żę wam się podoba :D ;***, jestem z niego średnio zadwolona :D. Wyraźcie swoją opinie :) 
X.OX.O ♥

środa, 17 lipca 2013

PROLOG *


Czas zacząć wszystko od początku.

Bez osób, które znasz, bez miejsca, w którym żyjesz. 
Tak totalnie od początku, jakby  ktoś cię zresetował, a ty musisz zacząć wszystko od nowa. 
Tylko problem w tym, że ja naprawdę tego chcę, chcę mieć wyzerowane konto, a to moja szansa by stać się lepszym człowiekiem i zostawić za sobą bolesną przeszłość...
 Siedzę w samolocie i lecę do Londynu, gdzie mam studiować. 
Dziwne?
 Jak dla mnie bardzo, jeszcze rok temu wszystko było inne … 
Nic mnie już w Polsce nie trzyma, a właściwie NIKT, bo moja jedyna przyjaciółka w moim całym życiu jedzie ze mną, dosyć daleko jak dla mnie, aby się uczyć. Nie wiem czy poradzę sobie z moją przeszłością, która nie była od samego początku kolorowa. Nie wiem kogo tam poznam i co tak dokładnie będę robić. 
Nie wiem, nie wiem … te dwa słowa wykańczają mnie psychicznie … ponieważ pojawiają się prawie na każdym kroku mojego życia, a ja nie znam innej odpowiedzi. 
Smutne? Poplątane? 
Jak moje całe życie, w które mam zamiar was zabrać...
I pokazać Wam jak bardzo życie jest poplątane i za każdym razem wystawia nas na próbę , myśląc, że z niej nie wrócimy...
Ale zawsze możemy ją rozczarować, w tym w końcu jestem najlepsza.