niedziela, 29 września 2013

Rozdział 11 : Ciekawe czy Malik ma jakieś zapasy nikotyny lub procentów w swojej szafce...



...szybko do niego podbiegłam.
-Powiedz mi dlaczego !?- rzuciłam w niego listami, które równomiernie odbiły się od niego i spadły do kałuży pod nim.
-Bo byś mi nie uwierzyła !-podniósł się z huśtawki i podszedł bliżej do mnie .- Przecież uznałabyś mnie za jakiegoś psychola, który nęka cię listami. Eff ja strasznie żałuję ! Jestem największym palantem. Tak chciałem się z tobą skontaktować, ale się bałem ! tak cholernie się bałem ! Jestem skończonym tchórzem !. Ja wiem… wiem że to wszystko jest dla ciebie za dużo, że cie to przytłacza, ale … ale .. daj mi szanse.
-Nigdy !. Nigdy rozumiesz ?!- Niall złapał mnie za ręce i próbował przytulić do siebie, ale ja nieustannie się mu wyrywałam, ale to nic nie dawało...był za silny i w końcu mu uległam. Dalej już płakałam przytulona w chłopaka.
-Effy kocham cię ...-wyszeptał cicho do mojego ucha.
-A ja cię nienawidzę !- walnęłam go jeszcze raz i odwróciłam się, żeby stąd odejść. - Słyszysz ? Nienawidzę cię ! - krzyknęłam już w biegu. Z całego serca tak bardzo go nienawidzę !. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, mieć kogoś. Kogoś kto ma taką samą grupę krwi, kto doskonale rozumie przez co przechodzę, bo sam przez to przechodzi, choć może wiele razy spadniemy i nie będziemy mogli się podnieść, ale zawsze razem, nawzajem  się podniesiemy bo tym jest miłość czyż nie ?, wspieranie siebie nawzajem. Potrzebowałam kogoś kto by mnie NIGDY nie zostawił nawet jakbym chciała odejść, on by mi nie pozwolił się poddać, by był sensem mojego życia. A teraz co ?. Czy takiego Nialla można nazwać bratem ?. Dobre sobie !. Nie odezwał się nawet słowem przez całe moje pierdolone życie !. a wiedział przez co przechodzę, widział te wszystkie zdjęcia, moje wielokrotne porażki, a wszystko na co go było stać to wysłać Abby ?! Nawet jej nie znał, wysłał obcą osobę żeby opiekowała się „ osobą na której mu niezmiernie zależy „ bardzo odpowiedzialnie !. Dlaczego sam nie przyjechał ?!. Dlaczego nie chciał być ze mną ? wspierać mnie ?. Dziwisz się ? ty też przecież byś nie chciała mieć nic wspólnego z domem dziecka ! chodziło mi tylko o odwiedziny przecież ! kłóciłam się sama ze sobą, gdy za zakrętu wyłoniła się czarna postać biegnąca szybko w moją stronę.
- Była tam !. Widziałam ją tam !. Była z nim !. – była to Abby, cała roztrzęsiona i rozmazana na twarzy, pewnie mówiła o Selenie. Już miałam jej przerwać i opowiedzieć co się stało, co zrobił Niall ! że to MÓJ BRAT !. że nie wiem co mam teraz zrobić !. że to mnie przerasta, ale nagle przypomniałam sobie, że przecież ona też w połowie była odpowiedzialna za moje cierpienie !. To ona mnie pilnowała jak małe dziecko, udając moją przyjaciółkę, nie zależało jej na mnie, robiła to tylko dla kasy !.
- ZAMKNIJ SIĘ !!. – krzyknęłam. 


– dla mnie jesteś zerem. Nasza przyjaźń jest skończona, a w zasadzie nigdy jej nie było.
- Ale … ale o co chodzi ?. – zapytała zdezorientowana.
- Nie wiesz ?... przecież jesteś szpiegiem ?.
- Skąd … skąd to wiesz ?. – jej mina momentalnie zmieniła wyraz. Teraz była cała blada, a w oczach błyszczał niepokój i przerażenie.
- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć ?! – Abby stała jak wryta, cały czas milcząc. – nie zamierzałaś … prawda ? – po jej policzkach popłynęły gorzkie łzy, a usta mocno zacisnęła.
- Dlaczego mi to zrobiłaś ? co ja ci takiego zrobiłam ? – wyszeptałam załamana.
- Ef… ja cię uratowałam… zastanów się gdzie była byś teraz, gdyby nie ja.
- I co ? mam teraz paść na kolana ?! dziękować ci za to ?! okłamałaś mnie. Zdradziłaś. Bawiłaś się mną.
- Nic nie rozumiesz… gdy cię poznałam, szczerze z całego serca cię polubiłam. Nie psuj tego co jest między nami… proszę.
- A co jest między nami ? Ab, co ?! – przerwałam jej.
- Ogromna przyjaźń.
- Ty to nazywasz przyjaźnią ?. To jest zwykłe okłamywanie mnie. Wiesz co ?! Po prostu jak dla mnie możesz stąd jak najszybciej wyjechać !. NIE NAWIDZE CIĘ !!!. – minęłam ją i szybko pobiegłam do akademiku, nie zastanawiałam się długo. Wyjęłam torbę z szafy i na szybko wrzuciłam wszystkie swoje ubrania i rzeczy. Przechodząc obok szafki Abby zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie, byłyśmy tam szczęśliwe i roześmiane, bardzo dobrze pamiętam ten dzień… wtedy dowiedziałyśmy się że obie zdałyśmy maturę i dostałyśmy się na studia, nasze szczęście wtedy było nie do opisania, wtedy jeszcze nie wiedziałam… wtedy wydawało mi się że ktoś taki jak Abby może mnie polubić… wtedy wszystko było inne… Pieprzona, naiwna Effy !. Mimo mojej woli niekontrolowana ciecz pociekła z moich oczu, zamknęłam oczy i z bólem na twarzy odwróciłam wzrok z pamiątkowego zdjęcia. Nie chciałam tu dłużej stać, być w tym miejscu, tu wszystko przypominało mi ją. Szybko wyszłam, trzaskając drzwiami i wszystko byłoby dobrze, gdyby tylko z drzwi wejściowych nie wszedł Hazza …
- Hola, hola !. A gdzie się panna Effy wybiera ?. – zagadał jak zwykle uradowany życiem Styles, dlaczego ja tak nie potrawie ?!.
- Jak najdalej z tam tego pokoju. – rzuciłam ostro.
- Ale dlaczego ?. Daj mi to. – sięgnął po moje bagaże i silnymi rękami je bez większego trudu podniósł. – gdzie je zanieść ?.
- Do pokoju Malika. – powiedziałam stanowczo. Harry na moment przystanął skołowany.
- Jak to ?.
- Zatrzymam się tam na trochę, o ile nie będę nikomu przeszkadzać. – przez jego twarz przemknął niepokój i smutek.
- Jesteś pewna, że chcesz u niego nocować ?. – zapytał poważnie.
- A czemu nie ?.
- U niego jest ostatnio … uhym … bałagan. Tak, ogromny bałagan.
- Wytrwam. – weszliśmy do pokoju Zayna, a Harry położył walizki na mulata łóżku, wcale nie było tu brudno, ani trochę, wszystko było poukładane na półkach, no ale cóż może Harry należy do przesadnych czyścioszków. – wiesz co jestem strasznie zmęczona… chyba muszę się położyć.
- Jasne. – posłał mi szczery uśmiech i zamknął za sobą drzwi. Padłam na łóżko i zaczęłam się gapić pustym wzrokiem w sufit, wcale nie chciało mi się spać, ale nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Noszenie tej maski jest strasznie uciążliwe. Zawsze niczym nie przejmująca się, pyskata Effy… To obraz osoby którą muszę udawać codziennie, przecież wcale taka w środku nie jestem… swoją drogą ciekawe czy Malik ma jakieś zapasy nikotyny lub procentów w swojej szafce. Kucnęłam przy nocnej szafce i bez wyrzutów sumienia zaczęłam ją przeszukiwać. Widziałam, że chłopak się za to nie obrazi, nie należał do takich osób. Na samym dnie szuflady był mały spirytus, a w drugim koncie szuflady były środki usypiające, widać było, że Malik ma problemy ze snem. Szybko sięgnęłam za te dwa przedmioty, usiadłam na podłodze podpierając plecami o łóżko. Wzięłam dwa duże łyki płynu z butelki, 
zaczęło mnie mocno piec w gardle, ale właśnie tego chciałam, nie zamierzałam tego popijać, lubiłam ten stan kiedy walczyłam o kolejne sekundy, żeby tylko wytrzymać jak najdłużej bez popijania. Zawsze wygrywałam. Nigdy nie popijałam, może tak bardzo lubiłam pić ? bo zawsze chociaż w tym miałam wygraną w kieszeni i byłam w tym najlepsza. Otworzyłam opakowanie środków i wysypałam parę kapsułek na dłoń. Przyglądałam się im, niby takie małe… a tyle szczęścia mogą dać… skończy się raz na zawsze to piekło którym jest ziemia i ludzie którzy ranią cię coraz bardziej z dnia na dzień. Którzy nie znają granic… chcą cię wykończyć… i niespoconą póki nie osiągnął celu. To wszystko może się skończyć… wystarczy tylko jedna tabletka popita spirytusem.  Przybliżyłam rękę bliżej ust i już miałam je połknąć, gdy do pokoju wpadł zdenerwowany Zayn, huk drzwi spowodował, że podskoczyłam, a z drżącej ręki wypadły tabletki gdzieś daleko za łóżko. Kurwa ! a miało być tak pięknie… Teraz już bym była w innym świecie… lepszym świecie. Szybkim energicznym krokiem pobiegł do mnie i wyrwał mi resztę opakowania z pozostałymi tabletkami.
- Co to kurwa ma być ?! – wskazał na opakowanie. Nie odpowiedziałam, nie obchodziło mnie to, co ma mi do powiedzenia, nie obchodził mnie on, ani cały świat. Miałam w dupie to co stanie się ze mną za minute, godzine czy przez całe życie w końcu i tak każdy umrze, a my możemy to tylko ewentualnie przyśpieszyć... – Dlaczego kurwa chcesz się zabić ?! Dlaczego kurwa mi to robisz ?!. Wcześniej Niall teraz ty ?!.
- Nie pierdol… pij !. – wskazałam mu na kieliszek.
- Dopóki mi nie odpowiesz nie mam zamiaru.
- A po co mam żyć ?! No po co się pytam ?! Z każdym dniem poznaję coraz bardziej szokującą i przerażającą stronę człowieka. Mam już dosyć słyszysz ?! Mam dość ! nie chcę ! nie potrawie ! – wstałam i zaczęłam machać rękami – Po co to wszystko ?! jaki tego wszystkiego jest cel ?!.
- Tego nie wiesz… Nikt tego nie wie. – powiedział smutno Zayn patrząc w podłogę. – Wiesz co nie jestem dobry w pocieszaniu… jak chcesz możesz pójść do Harrego, ucieszy się.
- Nie chcę pocieszania, nie chcę litości, chcę kogoś z kim będę się dobrze bawić i zapomnę o tym co się wydarzyło. Wydawało mi się, że mogę na ciebie liczyć. – powiedziałam pewnie. Zayn popatrzył się na mnie groźnie i łobuzersko się uśmiechnął. Podszedł do swojej ogromnej wierzy i nastawił głośną, rytmiczną , Muzykę  zrobił parę tanecznych kroków zbliżając się w moją stronę. Wziął butelkę spirytusu z podłogi i wypił ją do dna za jednym tchem. Wytarł wierzchem dłoni usta i przekrzywił głowę w moją stronę.
- Dobrze trafiłaś. – uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, a on podał mi rękę za pomocą której podniosłam się z podłogi i zaczęłam bujać się w rytmie piosenki, wychodziło mi to całkiem nieźle. Alkohol już uderzał nam do głowy, ale  Zayn wyjął jeszcze z barku jakiś szampan, podszedł do stołu i jednym ruchem ręki zepchnął wszystko na podłogę, wszystko runęło z ogromnym hukiem rozbijając się o twardą posackę. Następnie zwinie skoczył na stół, wziął butlekę w obie ręce i otworzył korek, który wystrzelił prosto w jakieś zdjęcie, które natychmiast spadło za komodę, na co oboje wybuchneliśmy śmiechem. Szybko poszłam w jego ślady i wskoczyłam na mebel, obok chłopaka tańcząc. Od razu dało się zauważyć, że Zayn rewelacyjnie odnajduję się w tańcu ale na szczęście dotrzymywałam mu kroku. Następnie on dał długiego susa i skoczył dobre cztery metry z stołu na łóżko chyba chciał zwinnie wylądować, ale zaczepił nogą o krzesło i wylądował plackiem na łóżku. Wydawało by się że nie da rady już się z niego podnieść, ale nie ! pan Malik po raz kolejny nas zaskoczył. Szybko usiadł na łóżku i rozrywając poduszkę zaczął warczeć jak lew, wyglądał przy tym bardzo zmysłowo i seksowanie. Szybko załapałam te klimaty i podbiegłam do krzesła przez które Malik się wywalił i z całej siły walnęłam je w ścianę na co one z trzaskiem się połamały, za to on z hukiem popchnął lampkę z komody na podłogę.
- Chodzi ! Chodzi kochanie ! samolot na nas czeka ! – szybko podbiegł do mnie łapiąc mnie za rękę i ciągnąc na balkon. - Tak, tak wiemy, że nas kochacie, ale wybaczcie obowiązki czekają. – wył Zayn do udawanej publiczności.
- Zayn popaprańcu !. To nie koncert !. To pokaz mody – zaczęłam iść jak profesjonalna modelka. – przynajmniej na tą chwilę tak mi się wydawało.
- Och chodzi moja modeleczko. – złapał mnie od tyłu i lekko pchnął mnie w stronę balkonu, jednak z trudem udało się ominąć nam ten  próg wyjściowy, ale razem jakoś daliśmy rade.
- Zayn ! Zayn ! czy ty to widzisz ?! – jedną ręką oparłam się o barrjerkę balkonu, a drugą wskazywałam palcem przed siebie. – tam ! tam stoi ksiądz !.
- Gdzie ?. A już widzę !. To ja go wynająłem.
- No co ty ?! Ale po co ?.
- No bo widzisz kochanie… dzisiaj bierzemy …ślub !. Poczekaj tu ! Zaraz wrócę, ale nigdzie nie Idzi !. – poszedł chwiejnym krokiem  w głąb mieszkania. Chwilę potem wrócił z małą paczuszką w ręku i uklęknął niezdarnie na jedno kolano.  – Effy Wilson wyjdziesz za mnie ?.
- Ale ja jestem jeszcze taka młoda… - zakryłam usta dłonią z przejęcia.
- Zakochani czasu nie liczą. – powiedział dumnie.
- Wiesz co?. Masz rację !!. Tak Zayn, wyjdę za ciebie !. – chłopak nałożył mi biżuterie na palec z trudem wstając. Próbował okręcić nas dokoła naszej osi, ale skończyło to się tak, że on wylądował na płytkach, a ja na nim.

- Kocham cię Zayn !!. – krzyknęłam na cały głos, czując, że słyszy nas niemal cały Londyn.


------------------------------------------------------------

Siemano :D 
 jejku tak bardzo się cieszę z ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem. !! Nawet nie  jesteście w stanie wyobrazić jak bardzo !. 
Dziękuję wam za to z całego serca ♥

Mamy już 11 rozdział ♥
Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodoba :D jak dla mnie jest on przeciętny no ale :D 
Czekam na waszą opinie ;3 
Następny tak jak zawsze w niedzielę, ale może się także pojawić w sobotę :D 
Do następnego !
♥♥♥

piątek, 27 września 2013

Niespodzianka !!! :D




Siemka :D mam dla was ZWIASTUN .! :* 
Mówi on o tym co będzie działo się dalej na naszym blogu :D
Mam nadzieję że się wam spodoba i zachęci do dalszego czytania





Chciałbym wam także polecić kilka blogów, któe moim zdaniem na to zasługują ♥ : 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 10 . Nie jest dobrze ! Nigdy nie było ! Zawsze to samo bagno !





Do przeczytania tego rozdziału dołączam jeszcze piosenkę, żeby dodała trochę emocji ;)




---------------------------------------------------------------------------


*Effy*


-Zayn ?...co..co to jest ? - wyszeptałam... byłam w takim szoku, że nawet nie umiałam krzyczeć, w gardle stanęła mi jakaś ogromna gula której nie umiałam za żadne skarby się pozbyć, a oczy zeszkliły mi się...Jednak to co zobaczyłam tak mnie sparaliżowało, że nie umiałam ukazać swoich emocji, które kotłowały się we mnie.- Odpowiedz .- Zayn był cały blady, oczy cały czas mu błądziły gdzieś po ścianach i było widać że nie umie się skupić na jednym punkcie, drżącymi rękoma wyjął telefon i zaczął do kogoś dzwonić. W takim momencie zebrało mu się na rozmowy ?!. chciałam mu w tym momencie go wyrwać, rzucić na ziemie i kazać spojrzeć na mnie, ale nie odezwałam się,  stałam dalej w niego wpatrzona, bo nie umiałam patrzeć na te ściany wypełnione moimi zdjęciami i napisami.. Miałam chęć zdzierać je, czyli całe moje życie ze ścian ! Tak bardzo nienawidziłam go za to jak mnie ukarało.
-Niall ! Przyjdź tu ! Natychmiast !!- a więc to pokój Niala !! od ostatniego zdarzenia wiedziałam że coś jest z nim nie tak ! że coś ukrywa ! ale najgorsze jest to … że to wszystko nie miało sensu. Ta cisza mnie przetłaczała ...nie mogłam jej znieść- Po prostu tu przyjdź do cholery !- przeraźliwy krzyk Malika spowodował, że podskoczyłam z miejsca i uwolnił ze mnie wszystkie emocje, a gula zniknęła.
-Zayn ! Co tu się dzieje ! Co to do cholery jest ??- krzyczałam teraz na niego ze łzami w oczach .- No powiedz mi  !- w środku dusiłam tego kogoś kto to wszystko zrobił...w środku umierałam ze strachu. Nagle do pokoju wpadł Horan .
-NIall...Co to ma być ? CO to kurwa jest !?- Mulat popchnął go na ścianę i ledwie powstrzymał się od uderzenia go.
-To ty zrobiłeś ?...NO MÓW !! – zawtórowałam Malikowi.
-Ef pozwól mi to wytłumaczyć !
-Czyli to ty ...Boże !- złapałam się za głowę i zaczęłam błądzić po pokoju. Z minuty na minutę bałam się go coraz bardziej... gdzie się podział niewinny, słodki Niall, czy on w ogóle kiedyś taki był ?
-Usiądź proszę.- patrzył mi głęboko w oczy.- usiądź ...powiem ci wszystko od początku .
-Nie będę tu siedzieć ! Odpowiedz mi wreszcie !
-Effy ...ja jestem z domu dziecka. Moi zastępczy rodzice w wieku około trzech lat wzięli mnie stamtąd. Prawie od razu po wypadku rodziców...biologicznych rodziców. Cały czas przypominali mi o tym, że mam siostrę...nie pozwalali mi o tym zapomnieć. Ef oni chcieli nas wziąć oboje...ale nie mogli !
-Co mnie to wszystko obchodzi ! Co ja mam z tym wszystkim wspólnego ?- nie umiałam teraz logicznie myśleć, nie umiałam ułożyć tego wszystkiego w całość...nie teraz !
-Effy my jesteśmy rodzeństwem ! To ty jesteś moją SIOSTRĄ...- nie mogłam oddychać, jakby ktoś zabrał mi cały tlen z powietrza a zostawił dwutlenek węgla, a serce waliło szybciej niż w normie. Łzy coraz szybciej spływały mi po policzkach- Zawsze chciałem cię odnaleźć ...Chciałem mieć cię przy sobie, żebyś była bezpieczna i udało mi się...Proszę powiedz coś ...Ef teraz możemy być razem ! jak rodzina...Proszę nie płacz.- wstał , podszedł do mnie i zaczął ocierać łzy.
-Nie dotykaj mnie ! Jaka rodzina ?...Teraz chcesz być rodziną, tak ?! Nie odzywałeś się przez tyle lat, kiedy byłam sama...całkiem sama. Nie miałam nic ! A ty miałeś wszystko ! Jesteś gnojem ! Nie wiesz co przeszłam...widzisz tyle ile jest na zdjęciach, a nie w mojej głowie !. Myślałeś, że w taki sposób będziesz ze mną tak ?! że załatwisz mi bezpieczeństwo ?! Myliłeś się ! nie, nie byłam bezpieczna ! nie czułam się fajnie !  co ty sobie w ogóle wyobrażasz ?! że się na ciebie rzucę i zacznę skakać z radości ?! - Nie mogłam opanować nerwów. Wrzeszczałam na niego co chwila dławiąc się swoimi łzami.- Gdyby nie Abby !- nagle opanowałam się i popatrzyłam na mojego "brata", to nie możliwe ! NIE ! Dlaczego musiała być to ona ?!!
-Boże ! - złapałam się za głowę - Ona też mnie okłamała !- brakował mi tchu, dusiłam się jego obecnością. Wybiegłam z pokoju i zobaczyłam na korytarzu stojącego Zayna...nawet nie wiem kiedy wyszedł, ale to nie miało znaczenia. Zatrzymałam się, żeby na niego popatrzeć. Przez łzy nie widziałam wyrazu jego twarzy. Nie chciałam też, żeby widział mnie w takim stanie...wszyscy ale nie on ! Zerwałam się i biegłam dalej. Z oddali usłyszałam tylko przerażający krzyk Zayna.
-Kurwa Niall ! Co ty jej powiedziałeś ?- nie zwróciłam na to większej uwagi. Wybiegłam z akademika i biegłam przed siebie. Nawet nie wiem gdzie ,bo nie znam miasta ale kogo to obchodzi ?!. Kogo ja obchodzę ?! Nie patrzyłam na ludzi, na których wpadałam. Krzyczeli coś na mnie, ale miałam to w dupie ! Emocje kotłowały się we mnie, a złość rozszarpywała od środka. Moje życie ponownie rozsypało się. Byłam pewna, że chociaż im mogę ufać ! że ci ludzie są dobrzy jak nikt kogo kiedykolwiek znałam !. Boże jak mogłam się tak pomylić ?! Ludzie, których uważałam za moich przyjaciół...ludzie, którzy byli mi bliscy ! A oni wszyscy mnie okłamywali !  Abby tylko wykonywała polecenia jakiegoś kretyna, którym jest Niall ! Wiedział o mnie ! Tyle lat ! A nie odezwał się ! Nie napisał ! Dlaczego w tym zasranym domu dziecka mi nie powiedzieli ?!  Dlaczego pozwolili bym się taka stała ? Dlaczego, życie mnie tak nienawidzi ?! Co takiego zrobiłam, ze tak mi się odpłaca ? Czemu mnie spotykają te najgorsze rzeczy ? Czy kiedyś mi to ktoś wyjaśni !?
W końcu moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stanęłam i próbowałam zlokalizować gdzie jestem. Jakieś stare osiedle, na którym panował wielki syf i bród. Nikt już na pewno tu nie mieszka. To miejsce przypomniało mi osiedla, na których kupowałam narkotyki i zaciągałam się nimi. Teraz miała ochotę zrobić to samo,bo emocje nie pozwalały mi sie uspokoić. Kurwa dlaczego nie wzięłam ani jednego z nich do Londynu ?! teraz bym była już  innym świecie …W głowie w kółko powtarzały mi się słowa.; "Jesteśmy rodzeństwem" "Ef jesteś moją siostrą !". Nie mogłam tego znieść.  Wzięłam z ziemi jakiś kamień i mocno go ścisnęłam. Chciałam na czymś odreagować...zamachnęłam się i rzuciłam nim w budynek.
 Trafiłam w okno, któro rozbiło się z wielkim hukiem. Zgięłam się w pół i  zaczęłam krzyczeć. Chciałam, żeby wszystko ze mnie uleciało, chciałam zapomnieć. Echo mojego głosu rozniosło się chyba po całym Londynie, a  to sprawiło, że czułam się lepiej. Usiadłam na schodach i schowałam głowę w ręce. Łzy cały czas ciekły mi  z oczu i nie zamierzały przestać. Nagle poczułam rękę na moich plecach, która przyciągała mnie do siebie.
-Zostaw mnie !- krzyknęłam przerażona i chciałam uciec, ale złapał mnie za rękę i odwrócił mnie do siebie.
-Spokojnie to ja .- popatrzyłam w brązowe tęczówki i od razu poczułam się bezpieczna. Delikatnie przygarnął mnie znów do siebie, a ja wtuliłam się jego tors i nieoczekiwanie wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Jego koszulka robiła się coraz bardziej mokra, ale on milczał , przytulając mnie z całej siły do siebie, jakby się bał, że znowu ucieknę.
-Już dobrze...jestem tu z tobą.
-Zayn nie jest dobrze ! nigdy nie było ! zawsze to samo bagno ! Ja już nie mogę tego znieść !
- Hej, spokojnie przejdziemy przez to razem, słyszysz ? możesz na mnie liczyć...zawsze !- odsunęłam się od niego i wytarłam swoje oczy. Spojrzałam na ręce, a potem na jego koszulkę.
-Przepraszam...przeze mnie masz całą bluzkę umazaną tuszem, nawet takie błahostki zawsze spierdolę !.
-Przestań. To tylko koszulka.- popatrzył na mnie i odgarną włosy za ucho.- nic się nie stało...trzymaj.- zdjął z siebie kurtkę i otulił mnie nią. Dopiero teraz poczułam jak telepie się z zimna. Nawet nie zauważyłam, że wybiegłam w krótkich spodenkach , bluzce na ramiączkach i japonkach w deszcz.
-Wracajmy już, bo tu zamarzniesz.- pomógł mi wstać i stanęliśmy na przeciwko siebie.
- Zayn ? Możesz mi coś obiecać ?- popatrzyłam mu w oczy, a on pokiwał twierdząco głową.- Obiecaj, ze już nigdy nie będzie gorzej.
-Obiecuję.- pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja się w niego wtuliłam.
-Dziękuję. - powiedziałam dalej tuląc się do chłopka i choć to były tylko głupie słowa, czułam że mogę mu ufać, że on nigdy nie pozwoli mi cierpieć jak teraz. Słuchałam jego rytmicznego bicia serca, co mnie bardzo uspokajało.- Dziękuję, że tu jesteś ze mną.
-Nie mogłoby mnie tu nie być.- odsunęliśmy się od siebie , a mulat objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w ciszy w stronę akademiku. Odprowadził mnie do pokoju i poprosiłam,  żeby zostawił samą. Jednak coś w środku nie pozwalało mi usiedzieć na miejscu chodziłam z kąta w kąt i nie mogłam znaleźć swojego miejsca, a najgorsze było to .. że wiedziałam dobrze co mi nie pozwalało. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w pokoju Nialla i patrzyłam na to małe zdjęcie w ramce ...jego i małego dziecka z tą piękną kobietą...moją mamą ! Łzy napłynęły mi do oczu, a emocje wzięły górę. Dosłownie rzuciłam się na ścianę na której wisiał kij bejsbolowy, który był jakąś nagrodą chłopaków. Wzięłam go bez mniejszego zawahania i zamachnęłam się z całej siły jaką miałam. Uderzyłam w zdjęcie , któro spadło na ziemię. Jego ramka rozpadła się , a szkło rozsypało z brzękiem na podłogę. Podniosłam zdjęcie i zaczęła je drzeć na jak najmniejsze kawałki. Nie chciałam  go znać ! Nie chciałam go w moim życiu ! Było już tak dobrze ! a on musiał to zepsuć !
 Moja ręka jednak zatrzymała sie na twarzy kobiety. Oderwała jej część i schowałam do kieszeni. Nigdy nie miałam zdjęcia mamy... nigdy jej nie widziałam, ale w środku czułam, że to ona. Spojrzałam w kierunku łóżka Nialla, a następnie na szafkę ...otworzyłam ją i wzięłam stosik listów. Pamiętam jego reakcje gdy je rozsypałam, wiedziałam że to ma jakiś związek ze mną. „ Nie jestem taka głupia, żeby je czytać "-przypomniałam sobie swoje słowa. Co mnie to teraz obchodzi, że to jego prywatność ?! Wszystko jest tu tajemnicą ! A ja mam prawo wiedzieć całą prawdę ...prawda ?


" Kochana Effy


Tak bardzo chciałbym wysłać ci ten list. Jednak nie umiem, nie potrawie. Pewnie odłożę go ja całą resztę gdzieś do szafki i dalej będę myśleć non stop co u ciebie się dzieje. Ostatnie zdjęcia mnie całkiem przeraziły... były jeszcze bardziej ostre od reszty. Z każdym dniem jest coraz gorzej… ty zachowujesz się coraz gorzej … nie mogę znieść myśli że nie mogę ci pomóc, odciągnąć cię od tego. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym teraz być przy tobie …
Dzisiaj sporo myślałem o tym czy nie wynająć kogoś, kto chociaż w połowie zastąpił by ci mnie. Gdy coraz częściej o tym myślę coraz bardziej podoba mi się ten pomysł. Jednak wiem co by się stało gdybyś się dowiedziała o tym… gdybyś widziała że kolejna osoba cię zdradziła. Nie wiem … nie mam pojęcia co zrobić, ale chyba zaryzykuję … nie mogę patrzeć jak cierpisz.
Tak bardzo chciałbym się poznać... Jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze byłaś !
Zawsze !
Pamiętasz jak byliśmy jeszcze razem...to było przed wypadkiem..co ja pisze...jak możesz pamiętać, skoro miałaś w tedy może ze 3 miesiące...byłaś taka malutka. Ale brałem cię zawsze za pomocą naszej mamy na ręce i śpiewaliśmy ci kołysankę, żebyś zasnęła.
Nigdy nie zasypiałaś...W tedy byłem zawiedziony, myślałem że źle to robie i zawsze nasza mama mnie pocieszała, ale teraz na samą myśl o tym chce mi się śmiać. To jedna co udało mi się zapamiętać... z resztą sam miałem w tedy może z dwa i pół roku.
Pamiętaj, że cię kocham ! Jak jeszcze nikogo !


Dla kochanej siostry
Od tragicznego brata, Niall."




Każdy list zaczynał się tak samo "kochana Effy..." Nie mogłam uwierzyć, ze wszystkie były do mnie !. Ja dalej nie rozumiem dlaczego on mi ich nie wysłał. Było by inaczej...a może było by gorzej ? Gdybym chociaż wiedziała...
Nim zdążyłam się zorientować byłam już pod parkiem Nialla, siedział na huśtawce i patrzył się na jezioro. Szybko do niego podbiegłam… musiałam mu coś powiedzieć, czego pewnie i tak się spodziewa...



-----------------------------------------


No hejoszka misiaki moje ;*
No trochę dzieje się co ? :D Jak wam się podoba ten rozdział ? Zaskoczyłam was chciaż trochę ?
Zapraszam do komentowania, obserwowania i zostawiania po sobie znaku ;*
Jednak muszę wam podziękować za ostatnie komentarze, nowych obserwatorów i mnóstwo wyświetleń ! ;D
Jesteście wielkie ! ♥ Kocham was za to ;)
To dla mnie wielka motywacja i przynajmniej wiem czy mam dla kogo pisać ;*
Czasem dodaje rozdziały wcześniej lub później, więc jeśli osoby (np. Anonimki  lub osoby, które nie mają konta na blogerze ♥) chcą być informowani o tych zmianach to możecie podać swój numr gg lub email co wam pasuje ;*
To dozobaczenia  w niedzielę :D
xx
♥♥♥


sobota, 14 września 2013

Rozdział 9 : Jak wszystko się wali ... i to po całej linii .!




*Abby*

- Dlaczego on mi to robi ?! – krzyknęłam wściekła.
- Najwyraźniej nie jest ciebie wart, tyle. Niech widzi co traci. – Effy starała się z całych sił mnie pocieszyć, jednak ja wiem, że to nie prawda... – Ale… przecież Justin nie jest chłopakiem który gra na par frontów … może on już z nią zerwał … skoro z tobą się umawiał. – poczułam, że ona ma rację, coś musi w tym być, przecież nie czytam gazet i nie śledzę ich na twitterze. Szybko wstałam wycierając łzy wierzchem dłoni.
- Wiesz co ? pójdę i go o to zapytam . – powiedziałam stanowczo.
Zbiegłam na dół i zapukałam, a raczej waliłam w drzwi Justina. Wyłonił się z nich w samym ręczniku, ten sam, słodki Justin którego dobrze znałam, miał mokre całe włosy, jednak to mu nie rzutowało na urodę, ani trochę. Na sam na jego widok złość ze mnie gdzieś daleko wyparowała, a serce zmiękło jak mokra gąbka. Na jego twarzy pojawił się smutek i przerażenie.
- Co się stało ?. – zapytał mnie zdziwiony, a ja w tym samym momencie przypomniałam sobie, że płakałam i jestem cała rozmazana na twarzy, po co ja tu przyszłam ?!. A jak mi powie, że dla niego to było po prostu przyjacielskie spotkania ?. Nic więcej ?.  

- Jus ?. Gdzie położyłeś żel pod prysznic ?. – usłyszałam kobiecy głos dochodzący z wnętrza mieszkania, w tym momencie mój brzuch zrobił salto. Następnie z pokoju wyłoniła się piękna dziewczyna o brązowych oczach. SELENA !. Popatrzyłam rozpaczliwie na nią, a potem, na niego, czekając na jakieś jego wyjaśnienia, jednak nic się nie wydarzyło. Nie mogąc już wytrzymać tego napięcia, znów polały się łzy po moim policzku, szybko się odwróciłam i pobiegłam do swojego pokoju. Czułam się jak jakaś naiwna nastolatka !. Co ja sobie w ogóle wyobrażałam ?. że co ? że będę razem z Justinem ?!. Jestem taka naiwna … że aż śmieszna. Myślałam, że coś dla niego znaczę !. A on ?. On po prostu świetnie się mną bawił !. nie jestem szmatą, tak ?. Też mam swoje uczucia, które on naruszył !.  


*Effy *

Wyszłam szybko z akademika idąc w stronę najbliższego kiosku. Byłam pewna tego co chciałam zrobić jak niczego nigdy w życiu. Szłam szybkim krokiem, nie zatrzymując się. Poczułam się jak za dawnych czasów podstawówki, gdy razem z koleżankami przemycałyśmy papierosy. Kiedyś to było coś .! tylko odważni się temu podołali.
- Poproszę papierosy - Camel – sprzedawczyni badawczo przejechała po mnie wzrokiem, a następnie podała mi paczkę. Choć nie paliłam już trzy miesiące wciąż czułam niedosyt, trudno najwyżej znów będę palić, przecież to nie grzech, jakby mnie to w ogóle obchodziło... przecież nie wierze w Boga. Byłam szczęśliwa, że w końcu będę mogła się zaciągnąć, nie będę się dłużej męczyć, więc skręciłam szybko w dowolną boczną uliczkę, nie byłam tu nigdy, ani w tych stronach Londynu, ale przynajmniej żadnego ze znajomych tu nie spotkam, chciałam pobyć przez parę chwil sama, zupełnie sama, tylko i ja i moje szlugi. Wyjęłam jednego z paczki i chciałam go odpalić, gdy na końcu uliczki spostrzegłam dwóch mężczyzn, u jednego wyróżniała się tylko blond czupryna. Oboje zawzięcie o czymś dyskutowali, aż nagle blondyn został wyprowadzony z równowagi, popchnął swojego towarzysza na ścianę, zamachnął się i już miał go uderzyć, ale w ostatniej chwili zmienił kierunek ręki i uderzył w szybę za mężczyzną. Zszokowana tym widokiem głośno pisnęłam i od razu tego pożałowałam, blondyn odwrócił się z nienawiścią w moją stronę i wtedy go poznałam. To był Niall !. Ten sam Niall którego „ dobrze „ znałam. Jego twarz zmieniła wyraz na zakłopotany. Szybko odwróciłam się na pięcie i poszłam szybkim krokiem w stronę centrum, przestraszyłam się go i w tej chwili modliłam się, żeby Niall miał brata bliźniaka, aby coś mi się pomyliło i to wcale się nie zdarzyło. Ten widok był przerażający. Usłyszałam za sobą głośne kroki, które szybko przemieszczały się w moją stronę, przyśpieszyłam. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu i aż dygnęłam z przerażenia i szybko się odwróciłam.
- Nie powinnaś była tego widzieć. – powiedział Niall niepewnie a zarazem twardo.
- Udam, że tego nie widziałam. – nic innego nie udało mi się wyjąkać, nie mogłam dłużej patrzeć w te oczy, czy na niego, bałam się go. Cholernie się go bałam, nie wiedziałam do czego w takim razie jest zdolny, czy tylko udawał słodkiego Nialla, ale po co miał by go udawać do cholery jasnej ?!. Poszłam jak najpewniejszym krokiem w stronę akademika, gdy chłopak nie dosięgał już mnie wzrokiem, przyśpieszyłam. Musiałam o wszystkim powiedzieć Abby .! To ona niby znała go najlepiej. Jednak wiem z doświadczenia, że Abby na pewno znajdzie racjonalne rozwiązanie, zawsze znajduje !.


~ Retrospekcja ~

* Niall *

- Spóźniłeś się. – powiedział twardo szef z biura.
- To przez te korki. – dodałem na usprawiedliwienie.
- To zdjęcia z ostnico miesiąca. – podał mi kopertę
- Nie chcę ich. Rezygnuję z tego już na zawsze w tej sprawie. – powiedziałem pewnie.
- Jesteś pewien ?. Co z Abby ?.
- Rozmawiałem z nią już o tym, nadal chcę być obecna w życiu Effy, jednak będzie chciała inną sprawę od ciebie.
- Ok, ale Niall mam w tym doświadczenie i mówię ci z czystego serca … to się wyda.
- Nie prawda, ukrywałem to niemal od urodzenia.
- Ale teraz ona jest blisko. – nie wytrzymałem pchnąłem go na ścianę i już chciałem go uderzyć, ale ostatecznie walnąłem nad jego głową w szybę. Sam nie wiem czemu to zrobiłem … może dlatego, że w głębi serca czułem, że to prawda i straszenie się tego bałem ?. Szkło rozbiło się w drobny mak, spadając w kawałkach na nas, ale nie to było najgorsze, ktoś pisnął. Ktoś to widział !. To była Effy !!. Była cała przestraszona i trzęsła się ze strachu. Chciałem do niej podbiec, przytulić, powiedzieć, że to tylko zły sen, że to nieprawda. Jednak ona szybko odwróciła się i poszła w innym kierunku. Nie mogłem pozwolić odejść jej w takim stanie, pobiegłem za nią.

- Nie powinnaś tego widzieć. – tylko tyle udało mi się wymyślić i sam nie wierzyłem w to co powiedziałem !. Boże, Niall ty kretynie !. Nie no teraz to na pewno się ciebie nie będzie bać !.
- Udam, że tego nie widziałam. – głos jej cały drżał, odeszła. Chciałem za nią biec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, bałem się. Bałem się, że ją stracę. Wyjąłem komórkę i trzęsącymi rękami wybrałem numer.
- Abby !. jest problem !. Przyjedź tu natychmiast !.


*Effy*


 Nigdzie jej nie było !. Szukałam nawet u Jastina, ale on to w ogóle był jakiś załamany. Szybko skręciłam do pokoju chłopaków, odkąd tu zamieszkaliśmy jeszcze nikt do nikogo nie pukał, tu ta zasada nie obowiązywała więc pewnym krokiem weszłam do pokoju. Jednak w pokoju był tylko Zayn rozmawiający przez telefon.
- Wiesz gdzie jest Abby ?. – szepnęłam, żeby mu nie przeszkadzać, chłopak machnął ręką w geście, żebym poczekała.
- Tak mamo, nie masz czym się martwić (…) Tak, naprawdę wszystko ok. (…) Tak jasne !. przecież wiesz że uwielbiam twoje pierogi !. (…) dobrze przyjadę. Pa !.
- Troskliwa mama widzę…- zagadnęłam lekko poirytowana.
- Tak. – powiedział pewnie uśmiechając się do telefonu. Było widać, że darzył ją mocnym uczuciem. – a twoja nie ?.
- Moi rodzice nie żyją – odparłam pewnie i sama nie wierzyłam w to co powiedziałam !. Effy debilko to nie moment na zwierzania !. Bierz dupę w troki i idź znaleźć Abby !.  W ogóle po co ty mu to mówisz ?!.  
- To koleje kłamstwo ?. – popatrzył na mnie podejrzliwie. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, starłam się żeby moja twarz miała twardy wyraz twarzy, ale poczułam że moje oczy zaszła mgiełka, a z oczu popłynęła ciecz, wyszłam mocno trzaskając drzwiami. Nawet jak jestem szczera i chcę się z kimś podzielić choć w połowie swoim życiem, oni mi nie wierzą !. Ludzie już tacy są. Chcą słuchać i wierzyć tylko dobrych rzeczy, a te złe zawsze powinniśmy zostawić dla siebie. Co mnie w ogóle podkusiło, żeby mu o tym powiedzieć ?!. To pewnie przez te wydarzenia z Niallem !. Bożę Ef … uspokój się !. Byłam na siebie strasznie zła !. Myślałam, że doceni moją szczerość i zacznie mieć inne o zdanie mnie. A on co ? nie uwierzył mi. Zresztą ja bym sobie nawet nie wierzyła !. Jestem zdzirowatą kłamczuchą i niech tak pozostanie !. Kurwa gdzie jest Ab ?!!!. Przypomniałam sobie o jeszcze jednym pokoju chłopaków i pewnym krokiem weszłam do niego, widziałam, że mulat biegnie za mną, bo cały czas krzyczy moje imię i prosi, żebym się zatrzymała... pewnie żałuje, jednak ja nie miałam zamiaru go słuchać !. chciałam go zgubić ! Weszłam do tego pokoju, który jak się okazało nie był jednym pokojem tylko pomieszczeniem z wieloma drzwiami , cały czas z jednego pokoju są wejście do drugiego. Kluczyłam między nimi, choć było już po 21 i było ciemno...W każdym z nich były ogromne okna z których dochodził jedynie blask świecących latarni, skupiłam się na tym, aby Zayn w końcu mnie zgubił, nie chciało mi się z nim gadać ... ale on był za szybki ! Wpadłam do następnego pokoju, jednak tu już nie było, żadnego okna i nic nie widziałam, szybko zamknęłam drzwi i stanęłam z tyłu drzwi, żeby Malik mnie nie zauważył, gdy otworzy drzwi, nic nie widziałam, jednak nie było trudno się domyślić, że to kolejna sypialnia chłopaków !. Jest tutaj ich setki !. Do pokoju wpadł Malik zapalając światło, co spowodowało, że musiałam poczekać chwilę ,aż moje oczy się przyzwyczają do światła.

- Ja pierdole. – dźwięk dochodził z ust Zayna, chciałam zapytać o co mu chodzi, ale wtedy i ja to zobaczyłam… Nie wierzyłam własnym oczom !. Myślałam, że to jakiś żart ! ale to nie było nic z tych rzeczy. Cały pokój był oklejony moimi zdjęciami, widziałam siebie na nich, gdy wylatywałam na studia, gdy szłam do szkoły średniej czy byłam na jakieś imprezie za czasów licealnych. Było ich tysiące !. w każdym momencie mojego życia !. Między zdjęciami wisiały ogromne kartki napisane czarnym atramentem : „ Alkohol, narkotyki, imprezowiczka, jednak największy z nich był czerwonym drukiem „ RATUNEK !!!

- Boże Zayn.. co … co to jest ?. 


-----------------------------------------------



 Siemka <333
Tak wiem, wiem nawaliłam :( rozdział miał się pojawić tydzień temu a jest teraz ... Bardzo was za to przepraszam ;c ale nie miałam weny jak i czasu na pisanie ;/ ci debile już kartkówki robią .!! ;/ 
Mam nadzieję że mi wybaczycie <3 . 
Ale gwarantuję wam że rozdział 10 pojawi się już w następną niedzielę, nawet już mam go napisanego :) 
Misie moje komentujcie ♥ ponieważ wtedy wiem ile osób to chociaż czyta i czy jest sens to w ogóle pisać. Dzięki wam wiem że jest :D 
Do następnego ♥♥♥

środa, 4 września 2013

Rozdział 8 : Kiedyś ci opowiem...OBIECUJĘ .

*Effy*

Zajęcia mieliśmy dzisiaj krócej... i w sumie bardzo dobrze bo kac daje się we znaki. Umówiliśmy się dzisiaj na wspólny obiad w restauracji więc, gdy tylko rozległ się ostatni dzwonek na skończone wykłady szłyśmy w kierunku wyznaczonego miejsca.
-Daleko jeszcze ?- Abby już od 10 min jęczy, że juz nie daje rady.
-To trzeba było sobie większe koturny założyć...na pewno było by ci łatwiej.- popatrzyłam na jej buty i cieszyłam się, że ja w tym nie chodzę, a jak już to rzadko, no bo po co tak się męczyć ?! ja stawiam na wygodę.
-Nienawidzę twoich sarkazmów są do bani. - popatrzyła na mnie z grymasem, a następnie na swoje buty, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Dlatego używam ich tak często .- pocałowałam ją w policzek i otworzyłam drzwi prowadzące do restauracji, którą wskazała Elizabeth. Było w niej tak stylowo… Odcienie czerni i bieli świetnie ze sobą grały, a obsługa traktowała , każdego klienta jakby był na wagę złota. To wszystko robiło wrażenie, jednak coraz częściej zastanawiam się czy oni nie jedzą w zwykłych knajpkach.
-Tam są.- Ab wskazała stolik i poszłyśmy w ich kierunku.
-Hej. Siadajcie.- Niall wskazał siedzenia i zawołał kelnera. Zamówiliśmy dania i zaczęliśmy rozmawiać. -Jakie mamy dzisiaj plany ?- Horan z zainteresowaniem popatrzył na zebranych i kończył jeść. W sumie to bałam się co oni nowego wymyślą... ale postanowiłam nie przerywać ich burze mózgów, bo to rzadko się zdarza, żeby myśleli.
-My z El wychodzimy do kina.- Lou z dumą popatrzył na swoją dziewczynę, a później na nas.- Sami !- powiedział to z taką powagą, która do niego totalnie nie pasowała. Zobaczyłam minę Elizabeth i zaśmiałam się pod nosem,  bo dziewczyna chyba nic nie wiedziała o swoich planach na wieczór, to takie słodkie z strony Louisa. Może i nie chcę mieć chłopaka, ale przyznam, że niektóre pary są naprawdę niesamowite.
-Ja dzisiaj też wychodzę.- Zayn kończył jeść i przelotnie na mnie popatrzył, jakby czekał na moją reakcję. Zdziwiło mnie, że nikt nie pytał o szczegóły jego wypowiedzi. Jakby wychodził zawsze w to samo miejsce i nikt już po prostu nie pyta gdzie. Widocznie nie tylko ja tu coś ukrywam... ale chyba tylko ja o niczym nie wiem, jak zawsze. A może idzie spotkać się z tą blondyną… z Patricią, Pauline, Perrie...a wszystko jedno...w ogóle co mnie to obchodzi ? No właśnie. Nic … Nic mnie z nim, ani z jego światem nie łączy. Jednak to co powiedział sprawiło, że poczułam mocne ukłucie  sercu, nawet nie wiem czemu, bo przecież nie jara mnie Malik.
-Ja wychodzę z Daniell.- Liam oznajmił i szeroko sie uśmiechnął, czy oni wszyscy już mają jakieś plany ?!. Czuję się jak wieczny forever alone !.    
-OO ! a przyjechała ? Dlaczego nic nie mówiłeś !?- po El wyraźnie było widać że się cieszy. Pewnie dobrze się znają. - Niech do mnie zadzwoni to zapoznam ją z dziewczynami.
-Ja też mam plany...emmm A kto to jest ta Daniell ?- Abby sprytnie wykorzystała sytuacje, żeby nikt nie pytał o jej wieczór, Ale ja się na to nie nabiorę. Mogę się założyć, że zna tą całą Daniell. No ale później zapytam ją o te jej "plany".
-Daniell to dziewczyna Liama. Zobaczycie jest naprawdę fajna.
-A ty Harry ?
-Moja mama ma dzisiaj urodziny. Sami rozumiecie.
-OO ! Złoż jej najlepsze życzenia od nas wszystkich !- Liam dopił colę i poprosił o rachunek.
-Ok. Na pewno się ucieszy.
-A jak zostanie ci trochę tortu to podzielisz się z kumplami co nie ?- wszyscy zaśmiali się z łakomstwa Nialla ,a Harry tylko z uśmiechem pokiwał głową.
-Dla ciebie to moja mama pewnie oddzielny upiekła. .. także się nie martw .- Zaśmiał się i poklepał Horana po plecach.
-A my?  Effy co będziemy robić ?- wychodziliśmy już z restauracji, a ja dopiero głupia zdałam sobie sprawę, że będę cały wieczór siedzieć sama w pokoju. Bo Abby ma "plany"- Może wpadniesz do mnie...nie będziemy siedzieć sami...Wiesz ja też nie mam co robić.- Niall zaczynał się powoli jąkać. Pewnie myślał, że znowu uznam to za coś w stylu randki, więc szybko odpowiedziałam.
-Jasne.- uśmiechnęłam się. Niall to tylko przyjaciel i mam nadzieję, ze nigdy to się nie zmieni. Przynajmniej z mojej strony.- To o której mam wpaść ?
-O 18 ?- popatrzył się w moją stronę, a ja pokiwałam głową na znak zgody.- A wiesz..ubierz się ciepło ... dzisiaj jest dość wietrznie, coś ci pokażę.- wróciliśmy do akademika i wszyscy rozeszli sie po pokojach. Jedynie Elizabeth i Louis poszli już do kina chyba na jakieś romansidło. Położyłam się na łóżku i rozkoszowała spokojem, który rzadko kiedy się zdarzał odkąd tu jesteśmy. Miałam jeszcze sporo czasu do spotkania z Niallem więc nie szykowałam się tak zawzięcie jak moja druga współlokatorka.
-To zdradzisz trochę szczegółów twoich dzisiejszych planów ?
-Nic szczególnego.- udała, ze czegoś szuka, sprytnie omijając odpowiedzi.
-Ab ! Przecież wiem że walisz ściemniasz.
-ohh ! Aż tak słabo kłamię !?- usiadła na brzegu mojego łóżka . Widziałam, ze boi się powiedzieć, to znaczy bardziej pewnie boi się mojej reakcji, niż samego wypowiedzenia paru słów.- Idę się spotkać z Justinem .
-Co ? Z Justinem Bieberem ?- aż podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Zamknij się ! Bo wszyscy usłyszą !...To nie jest randka kretynko ! Po prostu idziemy jako przyjaciele.
-Mhm...przyjaciele.
-A ty przypadkiem nie umówiłaś się z Niallem jako przyjaciele ? – pokazała mi język. – zresztą wierz sobie w co chcesz...twój wybór.- odwróciła się i poszła się ubrać. Ja po prostu nie chce , żeby ją skrzywdził ! Bo inaczej będzie miał do czynienia ze mną ! Nie popuszczę mu w tedy i na samą myśl o tym, zrobiło mi się go strasznie żal, kiedy miał by oberwać od Effy Wilson.
-Wychodzę !
-Tylko uważaj na siebie !- usłyszałam tylko trzask zamykających się drzwi i sama zabrałam się za zbieranie. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się przebrać. Zdecydowałam się na grubszy sweter w paski, brązowe spodnie i botki za kostkę.Poprawiłam makijaż i tak samo wyszłam. Podeszłam pod drzwi do pokoju chłopaków i lekko zapukałam.
-Wejdź ! Ja jestem w łazience. Zaraz wyjdę.- usiadłam na jego łóżku i rozglądałam się po pokoju.  Widzę chłopaki zdążyli się już tu zadomowić bo na ściankach wiszą zdjęcia i jakieś obrazy. Podeszłam do jednego ze zdjęć, gdzie był około dwu letni Niall z małym dzieckiem na rękach, któro pomagała trzymać mu jakaś kobieta. To pewnie mama Nialla. Przyznam, że jest piękna i chyba bardzo szczęśliwa.
-Kto to ?- zapytałam, gdy wyszedł z łazienki.
-Bardzo ważna dla mnie osoba.- podszedł do zdjęcia i lekko się uśmiechnął.
-Okej. To nie będę pytać.- widać było, że to raczej ciężki dla niego temat dlatego postanowiłam, że nie będę w niego brnęła.
-To strasznie długa historia mojego życia. I strasznie żałuję, że właśnie tak się to potoczyło a nie inaczej...kiedyś ci opowiem.- popatrzył na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami, w których dominował smutek. - Obiecuję. - usiadłam z powrotem na łóżku i patrzyłam jak chłopak zmieniał koszulkę.
-Możesz wyjąć mi komórkę z szafki nocnej...chowam ją tam przed tymi debilami. Zdążyłaś ich już poznać i sama wiesz jacy są. I radzę ci ! Nie dawaj im swojego telefonu ! Sam się o tym przekonałem.- Niall przestrzegł mnie, a ja zaśmiałam się na samą myśl co mogło stać się z jego komórką i otworzyłam szufladę. Wygrzebałam telefon i przez przypadek zahaczyłam o stosik listów, które jeszcze przed chwilą leżały idealnie ułożone, jednak teraz rozsypały się niemal po całej podłodze.
-Strasznie dużo ich masz.- zaczęłam je układać, a Horan jak oparzony podbiegł i wyrwał mi je z ręki
-Ym..sam je ułożę.
-Przepraszam...ja chciałam tylko...- poukładać ..dokończyłam w myślach. Zrobiło mi się strasznie smutno. Nie miałam złych intencji. Może i jestem czasem chamska, zbyt odważna i nie przewidywalna...ale to nie znaczy , ze nie mam swoich granic. Ludziom, którzy mi nie zawinili w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. - Nie zamierzałam ich czytać.- popatrzyłam mu głęboko w oczy, miałam nadzieję, że to sprawi, że mi uwierzy.
-Wiem...- spuścił głowę.- to ja cię przepraszam...nie powinienem...one są po prostu bardzo osobiste...Wiesz od fanek.
-Rozumiem, ale nie jestem aż do tego stopnia walnięta, żeby je czytać. - Wiedziałam, że nie są one od fanek. Po co miałby ich tak strzec. Zaśmiałam się po moich słowach, żeby rozluźnić sytuacje. Nie chciałam, żeby to jakoś zniszczyło nasze relacje, które dopiero zaczynały się budować. Odwzajemnił mój uśmiech i schował listy do szuflady.- To gdzie mnie zabierasz ?
-Chodź .- otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Było bardzo ciemno, co mi w ogóle nie przeszkadzało. Noc to moja ulubiona pora. Nie tylko przez to, że można się wyspać, ale jest taka tajemnicza i niewyobrażalnie piękna. Ma w sobie coś co nadaje jej uroku, a zarazem coś co budzi strach. Oświetlone ulice sprawiały, ze nie dało się tego tak odczuć. Szliśmy w ciszy, ale chyba żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Niall tak samo jak ja błądził gdzieś myślami. Jednak zaczęło mnie coś zastanawiać.
-Niall ? Czy my na pewno dobrze idziemy ?- weszliśmy do jakiegoś opuszczonego parku, który raczej odpychał swoim wyglądem.
-Tak. To już nie daleko.- był chyba bardzo szczęśliwy z tego, że mnie tu zabrał, bo uśmiech mu nie schodził z twarzy. - Zobacz.- Moim oczom ukazał się ogromny staw, przy którym były tylko dwie stare huśtawki. Niall usiadł na jednej , a ja zrobiłam to samo. To wszystko wyglądało jak jakiś obraz. Dookoła stawu prowadziły jakieś wąskie dróżki i drzewa, po drugiej stronie było kilka ławek i wydawało się, że właśnie tam była główna część parku. Jakbyśmy weszli od tyłu , gdzie nikt nie miał dostępu i nikt o tym miejscu nie wiedział. Woda w stawie była tak czysta, że odbijały się w nim wszystkie gwiazdy, co sprawiało niesamowity wygląd.
-Jak miałem może z 10 lat przychodziłem tu z rodzicami. Wiesz kiedyś to miejsce było przepełnione życiem, a teraz nikt o nim nie pamięta. Lubię tu czasem sobie posiedzieć... bo to tylko moje miejsce...nikt o nim nie wie i mogę tu tak po prostu przyjść i odpocząć od tego życia..rzeczywistego życia.
-A ja ? Bo teraz już ktoś wie o ty miejscu.
-Tobie ufam.- Ufa mi...mało osób się na to odważyło. Bo to by zaufał komuś kto cały czas pije i ćpa. Ze trzy lata temu to nawet ja sobie nie ufałam i gubiłam się w tym co robie. To znaczy w tedy to było fajne, ale wykańczające psychicznie.
- Jak byłam mała ...to lubiłam patrzeć na gwiazdy. To głupie, ale nie czułam się w tedy samotna. Wiedziałam, że ktoś też to robi i miałam nadzieję, że jest chociaż małym stopniu taki jak ja i mu też to pomaga. Nie robie tego już od dłuższego czasu bo przestałam się łudzić. Zostałam w życiu sama i wiedziałam, że tylko ja mogę być taka głupia i myśleć, ze ktoś też patrzy w niebo i myśli o mnie.
-To wcale nie jest głupie...sam tak robiłem.- zaśmiał się i popatrzył na niebo. Zrobiłam to samo i patrzyliśmy na migające gwiazdy.- Widzisz nie tylko ty byłaś taka głupia.- zaśmiałam się i nie żałowałam tego co powiedziałam. W pewnym stopniu się przed nim otworzyłam. Teraz i ja mu ufam i wiedziałam, że na nim się nie zawiodę...Jak na innych. Była dla mnie jak brat, którego zawsze chciałam mieć, żeby chronił mnie przed wszystkim czego w życiu jednak dokonałam, ale trochę bałam się, że on o mnie myśli nieco inaczej ... czasem mam wrażenie, że się jemu podobam … Spadałam kompletnie na samo dno, a teraz czuję, że powoli się podnoszę...idę do przodu i to dzięki nim.
Nagle Niall wybuchnął śmiechem .
-Ej  ! Co jest ?! - walnęłam go w ramię, lekko zmieszana obrotem akcji.- Widziałaś dzisiaj Biebera ?
-Nie ?.- miałam już coś powiedzieć, może jakoś go obronić, bo wiedziałam, że Abby by się wściekła liczę się z jej zdaniem, ale Niall zaczął go udawać i nie mogłam wytrzymać.Tak samo jak on wybuchnęłam śmiechem i nie mogłam się powstrzymać, żeby do niego dołączyć. Udawaliśmy jego różne ruchy co chwila wybuchając śmiechem. W końcu z bólu brzucha usiedliśmy na huśtawkach i siedzieliśmy dobre pół godziny w ciszy.
-To co wracamy ?
-Mhm..-pokiwałam głową i wstałam. Mogłam siedzieć tu całą noc, ale zimno przeszywało mnie na wylot.
-Jeszcze tu przyjdziemy.- zapewnił, co bardzo mi się spodobało bo z chęcią przyszłabym tu jeszcze raz, szliśmy w stronę akademika. Byłam zadowolona, ze Niall mnie tam zabrał. Zaprzyjaźniłam się z nim i nie potrafiłam być dla niego chamska. Próbował wyciągnąć ze mnie wszystko co najlepsze i udawało mu się to.
-Siema !- weszłam do pokoju i przywitała mnie Abby, która niedługo wybuchnie od nadmiaru szczęścia, dziwne, że jeszcze niczego nie rozpierdoliła po drodze.
-No nie mów, że chodzisz już z Justinem ?! Abby to tylko jedna randka … nie mogę uwierzyć, że jesteś aż tak puszczalska … - złapałam się za głowę i starałam się to chociaż trochę pojąć.
-Oszalałaś ?- kamień spadł mi z serca. Zaśmiałyśmy się i usiadłyśmy na łóżku.- Ale ty wiesz jak z nim fajnie się rozmawia. Totalnie o wszystkim. Jest inny niż reszta chłopaków !. I sława w cale nie uderzyła mu do głowy.- mówiła już całkiem poważnie, a mnie nagle olśniło.
-Abby...jest pewien problem.
-No mów !
- Selena !

-O cholera ! On ma dziewczynę !!! - schowała głowę między kolanami i zaczęła się przerażająco wydzierać. 


-----------------------------------------------
No siemano ;D
 i tak jak obiecywałam jest rozdział dzisiaj ;D
Mam nadzieję, że wam się podoba ;D
Sami oceńcie ;)
Nastepny rozdział pojawi się już normalnie ;*
Strasznie dziekuję za przybywające wyświetlenia, komentarze i nowych obserwatorów ! ;D
Jesteście wielcy ! ;D Ogromne buziaki dla was ;***
Jestem wam bardzo wdzięczna ♥
No to do niedzieli ;*
x.o.x.o

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 7 : Chyba nigdy go nie zrozumiem .!



* Effy *

- Effy, wstawaj – ktoś słodko zaćwierkał nad moim uchem. – WSTAWAJ !!!. – ten głos niby wydobył się z tych samych płuc, ale niczym nie przypominał wcześniejszego słodkiego świergotu. To mogła być tylko – Abby.
- Abby idiotko daj mi spać. – wymamrotałam ledwo dosłyszalnie.
- Chciałabym, ale dzisiaj mamy test i musimy iść inaczej nie zaliczysz, później musimy pogadać o wczorajszym wieczorze !. Effy jak mogłaś się znów upić ?. Już nic nie pamiętasz jak ciężko było ci z tym skończyć ?!. Nie wierze !. Czekam na stołówce !. Też cie kocham !. – krzyknęła i wyszła z pokoju. Powoli stoczyłam się z łóżka otwierając oczy, nadal byłam we wczorajszej sukience, a na podłodze stały te cholerne szpilki, których nie założę już nigdy w życiu !. Wzięłam szybki prysznic, bo strasznie śmierdziałam alkoholem i znów poczułam się jak porzucony śmieć. Jak mogłam być taka głupia ?!. Rozpętałam walke na której sama poległam. W ogóle po co ja tam poszłam ?. Czym się kierowałam ?. Na pewno nie rozumem … A czym jest w ogóle mój ROZUM ?. Można go tak nazwać?. Zawsze coś zrobie a później on łaskawie pomyśli … gnój leniwy i tyle !. Z takim nastawieniem zeszłam na dół do jadalni, gdzie byli już wszyscy oprócz Zayna, pewnie wczoraj nieźle się bawił z tą swoją plastikową blondyną ! powodzenia w łóżku !. Gdy podeszłam do stolika nie byłam sama, bo na pierwszy rzut oka widać było, że Louis także ma ogromnego kaca.
- I co warto było pić ?. – powiedziała cwano Elizabeth do Louisa.
- A warto !. bo wczoraj było bosko, ból zaraz przeminie, a wspomnienia zostaną. – powiedział szczerząc się, a jego dziewczyna teatralnie przewróciła oczami.
- O patrzcie .! Kto to zaszczycił nas swoją obecnością ?
- Nie dzisiaj Hazza. – wyjąkałam ciężko opadając na twarde krzesło.


* Niall *

- To kiedy następny wypad ?. Ja się dopiero rozkręcam !. – krzyknął Louis klaszcząc w ręce z uciechy, Effy tylko pokręciła z nie zadwoleniem  głową. Jak mogłem jej na to wszystko pozwolić ?. Gdzie ja wtedy byłem, kiedy ona piła ?. Przecież starałem się ją mieć cały czas na oku !. Nawet jak już mam ją przy sobie to nie potrawie jej upilnować !. Jestem do niczego … Pamiętam jak na samym początku Abby nie mogła też dać sobie z nią rady, pamiętam do dzisiaj jak to wszystko się zaczęło …



3 lata wcześniej
- poznaj proszę Abby Pirce, to ona będzie z panem współpracowała. Chyba, że życzy pan sobie kogoś innego, jednak mogę za nią ręczyć jest najlepsza w tym co robi. – właściciel biura wskazał na drzwi, w których pojawiła się wysoka szczupła dziewczyna o jasno brązowych włosach, które były lekko pokręcone, miała lekki makijaż i przyjazny wyraz twarzy, aż nie dowiary, że pracowała w tak poważnym i tajnym biurze.
- Abby Pirce. – dziewczyna podała mi rękę, którą szybko uścisnąłem.
- Mamy jeszcze inne pracownice…
- Nie, Abby będzie dobra. – powiedziałam pewnie uśmiechając się do już mojej współpracownicy, odwzajemniła, poczułem że będziemy się rewelacyjnie dogadywać.
- A więc Effy Wilson ? Dobrze pamiętam ? – spytała Abby.
- Tak, jest dla mnie bardzo ważna.
- Dobrze się nią zaopiekuję.


- O czym ty tak myślisz ?. Frytki ci stygną !. – pośpieszyła mnie El.


* Effy *

Cholera znowu spóźniona !. Chyba zrezygnuje z tych śniadań na stołówce, chociaż przyznam, że na nich zawsze coś się dzieje. Myślałam gorączkowo idąc szybko do klasy, gdy za rogu korytarza wyłonił się uśmiechnięty Zayn.
- Hej Effy !. – szedł pewnie, w moją stronę radośnie machając. Nagle w mojej głowie mignęły mi krótkie obrazki przed oczami. Ten uśmiech. Dyskoteka. Prawie pocałunek. Tak … to był szalony sen.
- I jak się spało ? – zapytał przyjaznym tonem.
- Nie za dobrze, bo mi się śniłeś. – na twarzy chłopaka pojwił się szczery uśmiech. Boże dlaczego on musi tak się uśmiechać ?.  już nie wystarczy sam fakt, że ma piękne oczy ?!
- A co ja tam robiłem ?.
- Pamiętam tylko tyle, że byliśmy na jakieś dyskotece, w sumie to była bardzo podobna do tej wczorajszej,  ale w śnie byłam całkiem upita i gadaliśmy razem, a ty zapoznałeś mnie z nijaką Perrie, a potem o mało co … - pamiętam ten moment … wtedy Zayn złapał mnie gdy upadałam i prawie nasze usta złączyły się w pocałunku, ale on szybko odwrócił głowe, pamiętam gdy strasznie się na nim wtedy zawiodłam i było mi smutno. Chociaż to był tylko sen wolałam tą scenę zostawić dla siebie. – o ile pamiętam odprowadziłeś mnie do mojego pokoju tylko, że nie byłam wstanie iść sama po schodach więc wziąłeś mnie na ręce, a potem … - zdjął mi buty i pocałował w czoło, ale tego także nie wypowiedziałam na głos. Nie wiem czemu, ale bardzo mi się ten sen podobał był taki … miły, a Zayn przyjazny i taki ... kochany – dziwny był co nie ? że niby ja i ty … A tak w ogóle jak ja wczoraj wróciłam do domu ?. – w końcu podniosłam wzrok z podłogi i popatrzyłam ma mulata. Był cały zesztywniały i trochę blady, a w jego oczach widziałam nutkę bólu, teraz niczym nie przypominał Zayna którym był minutę temu. To przeze mnie ?. Ale ja nic złego przecież nie powiedziałam !. Już bez przesady !. Może mój sen mu o czymś lub o kimś przypomniał, kto go kiedyś zranił ?. Malik popatrzył mi w oczy, pokręcił głową z niedowierzeniem, po chwili odwrócił się i poszedł w przeciwnym kierunku.

- Zapytaj innych !. – krzyknął przez ramie i zniknął w głębi korytarza. O co mu chodzi ?. Chyba nigdy go nie zrozumiem … a mówią, że to kobiety są skomplikowane !, chyba nie znają Malika. Nagle po całej szkole rozległ się dzwonek, zapowiadający koniec wykładu. Cholera !. Znowu opuściłam zajęcia !. Czy ja w ogóle zdam egzaminy w tym roku ?. Nie liczyłabym na to. Na korytarzu zaczęło się robić coraz tłoczniej.
- O Ef tu jesteś !. Obiecywałaś, że przyjdziesz na zajęcia !. – powiedziała z żalem w głosie Abby, podchodząc w moją stronę z Elizabeth.  
- Taki miałam zamiar, ale znów się spóźniłam.
- Och !. żałuj !. Mamy nowego profesora !. Ma na imię Peter, ma około dwadzieścia siedem lat i jest mega przystojny !!. Gdybyś go tylko widziała Effy !. Sam sex !. – było widać gołym okiem, że El jest cała w niebo wzięta, co mnie trochę przerażało.
- Ej ty masz chłopaka !. – spróbowałam ją delikatnie sprowadzić na ziemie, jednak ona tylko spuściła głowe w dół i lekko się zarumieniła.
-Oj Effy..gdybyś go widziała.- tym razem Abby odleciała gdzieś myślami. Chyba będę musiała wcześniej wstać następnym razem, żeby go zobaczyć. Ciekawe czy na serio jest tak przystojny ...Szłyśmy korytarzami uczelni w kierunku kolejnych wykładów na których postanowiłam już być. Szczerze ? To lubiłam tu przychodzić i siedzieć z tymi debilami. Zawsze coś wymyślili co po prostu zwalało z nóg . Jeszcze nie dawno uznałabym ich za bandę popaprańców i chłopaków pływających w kasie. Ale gdy zjawiła sie Ab jakoś inaczej zaczęłam patrzeć na życie. Wszystko zależy od ludzi z którymi się obracasz. Ja miałam przyjaciół, ale nie takich ,którym można zaufać i powiedzieć swoje problemy. Zawsze bałam się ,że mogą wykorzystać jakąś część mojego życia przeciwko mnie, ale w tedy przychodziła kolejna impreza i wszystko miałam w dupie. Dlatego ze wszystkim byłam sama . Nie wiem czym zasłużyłam na Abby , a teraz na El i piątkę wariatów.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie ogromy hałas, aż podskoczyłam bo moje myśli przyćmiły rzeczywistość. Poszłyśmy w kierunku wypadku i zobaczyłyśmy Harrego z drzwiczkami od szafki w reku. Nie mogłam wytrzymać i po prostu wybuchnęłam śmiechem. Co ten krety znowu zrobił ?! kolejny powód, żeby go nigdy nie zostawiać samego.
-No i co się śmiejesz Wilson ! - Hazza popatrzył na mnie z wielkim fochem dalej trzymając drzwiczki w ręku i od razu przyszła jeszcze większa fala śmiechu.
-Coś ty zrobił ?- nie mogłam się opanować, bo wyglądał przekomicznie i wydukałam z siebie jakieś zdanie.
-No nie mogłem otworzyć szafki i po prostu porządnie w nią walnąłem...nic takiego. To nie moja wina, że robią tak delikatne te szafki !.
- Harry one są z żelaza – wydusiła przez śmiech Abby. Hazza popatrzył na dziurę w szafce z nienawiścią i położył jej część na podłodze. - idę do konserwatora ! A ty przestań, bo będziesz miała zmarszczki !- wciąż nie rozumiem dlaczego tylko mnie zawsze się czepia ! i tak po prostu odszedł obrażony, a mnie zaczynał boleć brzuch ze śmiechu. Widziałam jak dziewczyny już powoli sie uspokajają . Mogłam tylko czekać, aż mi się odpłaci za łzy śmiechu.

------------------------------------------------------------------------------


Hej miśki :3 
Taki sobie mi ten rozdział wyszedł  :c Ale komentowanie pozostawiam wam :**
Jestem niezmiernie wdzięczna za tyle komentarzy pod ostatnim postem <33 Znaczą one dla mnie bardzo wiele :D 
Cieszę się także, z 4 obserwatorów .! :D To już coś :D .!

Za to, że było tyle komentarzy pod ostatnim postem i że właśnie kończą się wakacje to, żeby poprawić wam humor kolejny dłuuugi rozdział dodam w ŚRODĘ !!! <333
Plus : w zakładkach " Bohaterowie " pojawił się już profesor Peter i Perrie :D 
Buziole ♥♥♥