wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 6. Czułam, że to będzie długa noc.



*Effy*

Ubierałyśmy się chyba z godzinę. To znaczy moje best friends ubierały się godzinę, Abby  cały czas powtarzała: "Effy musimy wyglądać, bo idziemy z ONE DIRECTION !" i wtedy El wybuchała nie opanowanym śmiechem i tak w kółko, mówię wam można iść się ciąć ... Dla mnie dyskoteka to dyskoteka, nie pierwsza nie ostatnia. Abby jednak przebierała się chyba z pięćset razy, a jej pomocna dłoń wtedy krzyczała za każdym razem, „ w tym ci jeszcze lepiej niż w poprzednim ‘’ i w taki sposób Abby przymierzyła chyba całą szafę .. a uwierzcie mi nie jest tak łatwo tyle przymierzyć …  i w kółko namawiały mnie na sukienkę, których nienawidzę ! Chyba prędzej poszłabym w grubym golfie niż w sukience  !
-Ef ! Wyłaź ! Na pewno wyglądasz bosko ! - El błagalnym głosem próbowała mnie wyciągnąć z łazienki. W sumie moja sukienka nie była taka zła, ale jeszcze nikt nigdy nie widział mnie w czymś takim i wolałabym, żeby tak zostało. Tylko te pieprzone szpilki !
-No wyłaź ! Bo zaraz przyprowadzę tu chłopaków ! Chcesz tego ? Oni na pewno cię stąd wyciągną !. – zawtórowała jej Abby. Słowo daje , że gdy takie dziewczyny się dobiorą … nie ma zmiłuj się.  
-Nie !!- Abby szantaż zawsze wygrywał. Może jest miła i wygląda słodko, ale jest zdolna do wszystkiego...sama się wiele razy o tym przekonałam.- Już wychodzę !- otworzyłam ostrożnie drzwi i lekko je uchyliłam.
-Matko !Wyglądasz ślicznie !- szok i przekonanie w głosie Elizabeth trochę odniósł mnie na duchu.
-No mówiłam ! Ja zawsze mam rację !- Abby jak zwykle pełna emocji prawie skakała z radości, więc postanowiłam nie komentować jej stwierdzenia.
Zeszłyśmy na dół, gdzie czekali na nas chłopcy.
-Łoł !- usłyszałyśmy Harrego, gdy nas zobaczył na schodach.- wyglądacie bosko !- El podeszła do Lou i pocałowała go , Abby lekko przytuliła się z Niallem , a ja żeby nie spotkać wzroku Malika podeszłam do Stylesa.
-No nie spodziewałem się Effy w sukience !
-Sama się nie spodziewałam...uwierz !- wyszliśmy z akademika i rozdzieliliśmy się na dwa samochody. Wywnioskowałam, że tym razem jedziemy samochodami Nialla i Liama, więc poszłam za Horanem bo wiedziałam, że z Liamem będzie jechał mulat, czego wolałabym uniknąć. Właściwie czemu ja w ogóle go unikam ?. Czy Effy w ogóle się kogoś boi ?.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu i kierowaliśmy się do wejścia i gdy tylko przeszłam przez próg w głowie zakręciło mi się od zapachu papierosów i alkoholu. Jednak ze wszystkich sił postanowiłam to zignorować i świetnie się dzisiaj bawić, odpychając wszystkie pokusy. Pewnym krokiem podeszłam do loży w rogu wielkiego budynku i usiadłam na sofie. Chłopcy zamówili kolejkę i czekali na obsługę.
-No dziewczyny ! To tak na dobry początek ! - głos Zayna z trudem przedarł się przez hałas panujący w sali, a mnie zaczął paraliżować strach.
-My nie pijemy !- Ab rzuciła obojętnie w jego stronę. Wiedziała co czuję i byłam jej wdzięczna za to co zrobiła, choć chyba nie bardzo jej się to udało bo mulat od razu przeniósł na mnie znaczące spojrzenie, jakby się domyślał.
-O patrzcie kogo tu mamy !- Liam wskazał palcem i dzięki temu uniknęliśmy niezręcznych pytań czy czegokolwiek.- Justin Bieber we własnej osobie !
-Ej ! Co wy do niego macie ?- Abby wykrzyczała, żeby było ją dobrze słychać - On jest w porządku !
- No to może pójdziesz się z nim przywitać ?
-A żebyś wiedział Tomlinson, że pójdę .- wstała i poszła w kierunku Justina.
-Zatańczysz ?- usłyszałam za sobą głos Harrego uśmiechniętego od ucha do ucha, jejku jaki on ma słodki uśmiech .!
-Jasne.- odwzajemniłam uśmiech który już nie był tak ładny jak Harrego, ale mimo wszystko bardzo się starałam i poszliśmy na parkiet. Styles tańczył świetnie, a ja świetnie się z nim bawiłam. Brakowało mi tego od dłuższego czasu. Kochałam  się bawić, uciekać od rzeczywistości jak najdalej, mając nadzieje że po drodze za mną się zgubi i już nigdy mnie nie odnajdzie. Jednak nadzieja matką głupich … zawsze wracała i to ze zdojoną siłą, z koszmarem każdego imprezowicza zwanego – kacem, a wtedy życie wypalało każdy płomyk szczęścia, nie zostawiając nic po sobie.  Nagle poczułam zachwianie na moich mega obcasach i wpadłam na jakiegoś muskularnego chłopaka. Okazało się, że z zamyślenia Harry mnie obrócił, a ja potknęłam się i wpadłam na Zayna, który był chyba bardzo zadowolony z obrotu akcji, kurwa powiedzcie mi  - dlaczego ja mam takiego pecha ?!.
-No jak zawsze ta sama sytuacja.-zaśmiał się łobuzersko- znowu na mnie wpadasz. Może to przeznaczenie – objął mnie w talii i zaczął ze mną tańczyć.
-A może ktoś chciał, żeby na niego wpadła co ?
-Zawsze jesteś taka rozpyskowana ?
-Zawsze jesteś taki pewny siebie ?- nie dawałam za wygraną. Przyciągnął mnie bliżej do siebie i położył moje ręce na jego szyi. Było trochę ciężko bo musiałam stanąć na palcach, a uwierzcie mi nie jest łatwo w takich butach, ja ledwo w nich stoję, a co mówiąc tańczyć i stać na palcach !. Zayn położył swoje ręce biodrach i bujaliśmy w rytmie muzyki. Mogłam się w tej chwili zaciągać jego perfumami zmieszanymi z alkoholem, co było bardzo miłą mieszanką.
-Dlaczego nie pijesz ?- usłyszałam szept do ucha.
-To raczej nie twoja sprawa !
-Po prostu pękasz co ?
-Odwal się debilu !- warknęłam i chciałam odejść w kierunku wyjścia, ale coś sprawiło, że się odwróciłam i popatrzyłam na tych wszystkich roześmianych ludzi." Ja nie pękam" - pomyślałam i z trudem przedostałam się przez tłum ludzi do baru tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Zaczęłam pić pomału, a ręce trzęsły mi się z nerwów, jednak w oddali widziałam mulata tańczącego z jakąś szczupłą plastikową blondyną , jak widać znalazł już szybko nową partnerek, którą jeśli dobrze pamiętam mijałam przed chwilą koło wejścia. Pewnie ją przed chwilą poderwał, dziewczyna już się do niego klei co widać na pierwszy rzut oka i wygląda jakby go znała od zawsze. Ale ja taka nie będę ! nie dam się tak łatwo omotać pięknym oczkom Mailka!  I przyszedł ten moment gdzie wielkie ilości teqili zrobiły swoje. Poczułam upust emocjii. Wszystko zaczęło być takie proste, kochałam ten stan i mocno za nim tęskniłam. Radość mnie rozpierała od środka i sprawiła, że zaczęłam tańczyć na środku sali.
 Skakałam na środku sali i śmiałam się ze swojego życia, popijając zimnego Jacka Daniels. Byłam już zmęczona tym tłumem i robiło się już coraz duszniej, więc postanowiłam wyjść na zewnątrz. Gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do ciemności zobaczyłam stojącego tyłem palącego Zayna i zaczęłam się zastanawiać jak to w ogóle możliwe ? przecież przed chwilą tańczył...ale ten czas szybko leci. Opierał się o barierkę tarasu, widząc, że on tu jest chciałam pójść w drugą stronę.
- Nie odchodź. – powiedział po cichu, wciąż stojąc tyłem.
- A co chcesz mi jeszcze wytknąć pare moich błędów ?. Co zrobiłam źle ?. Źle tańczyłam ? przechylałam kieliszek ? A nie !. Już wiem !. Pewnie źle zamawiałam drinki !. no jasne – powiedziałam podchodząc mimo woli coraz bliżej niego.
- Przestań … - powiedział mało dosłyszalnie.
- Dlaczego ?. Dlaczego Zayn ?. Czyżby nagle ci już nie przeszkadzało to co robię ?.
- Nigdy mi nie przeszkadzało to co robisz – stanęłam obok niego, ale on patrzył przed siebie zaciągając się fajką.
- To dlaczego tak bardzo chcesz znać moją przeszłość ?.
- Może wydaje ci się, że nam sprytnie wciśniesz kit. – w końcu odwrócił się w moją stronę i przeszywał mnie brązowymi tęczówkami.– co prawda to prawda każdy ci uwierzył. Zawsze powtarzałem, że Harry jest za łatwo wierny.
- Nie okłamałam go. – starałam się, żeby mój głos był twardy.
- Nie wcale, tylko powiedziałaś mu kłamstwo. Wow Effy ! nie wiem czy wiesz, ale to właśnie nazywa się okłamywaniem. Myślałem, że jesteś inna … Trzymaj się jak najdalej od Harrego, nie chcę, żeby ktoś taki jak ty go zranił. Nie uważasz, że jest wart na kogoś więcej ?. – te słowa mnie zraniły jak wbicie sztyletem prosto w serce, bo wiedziałam, że ma zupełną racje, jestem dla nich za słaba … oni wszyscy są tak dobrzy… wszystko co robią jest bezinteresowne, takie miłe, - co ja tu robie ? nikt mnie tu nie chcę, nie pasuję tu !.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. – wyjąkałam.
- Dzisiaj przyjaciel, jutro chłopak.
- Uważasz mnie za dziwke ?. – powiedziałam groźnie.
- jaką dziwke ? – spytał z totalnym zdziwieniem . – powiedziałem tylko, że wszystko się zmienia.
- Aha no tak. – tak w ogóle dlaczego pomyślałam o dziwce ?.
- Effy  – Zayn się cicho zaśmiał, a  jego oczach zobaczyłam troskę? . – ile dzisiaj wypiłaś ? .
- Malutko, bardzo !. Tylko troszkę. – zaczęłam się usprawiedliwiać jak małe dziecko i wtedy poczułam tak naprawdę, że alkohol pochłonął mnie całą. Zayn zaśmiał się głośno.
- Właśnie widzę, od kiedy to panna Effy zdrabnia wyrazy ?.
- Od kiedy pan Malik ma tak piękny śmiech ?. – powiedziałam czarująco.
- Nie mniej czarujący niż dziewczyna która stoi koło mnie. – powiedział poważnie nadal patrząc w moje oczy.
- Zayn ?. Dlaczego powiedziałeś mi tyle nie przyjemnych słów rano ? – dałam nacisk na słowo nie przyjemnych. Widać było, że chcę mu się śmiać, odwrócił się ode mnie bokiem opierając znów o barierkę i przypatrywał się ziemii wciąż dusząc w sobie śmiech i nagle nie wytrzymał i zaśmiał się takim nie pohamowanym śmiechem. Uderzyłam go z całej siły w ramie.
- Z czego się śmiejesz idioto ?.
- Nie nic, tylko trzeźwa Effy by to trochę inaczej ujęła niż „ nie przyjemnych „ . – pokręcił rękami w geście obronnym odwracając się znów w moją stronę. – a wracając do twojego pytania, po prostu chciałem wiedzieć co taka dziewczyna jak ty może ukrywać.
- Jak to „ taka dziewczyna jak ty „  co to ma znaczyć ? – zmarszczyłam brwi i próbowałam z całych sił być groźna, ale nawet ja czułam, że mi nie wychodzi, więc razem z Zaynem wybuchneliśmy śmiechem.
- Zayn ?. – usłyszałam za sobą piskilwy głosik, była to ta blondyna z klubu. – idziemy już do domu ?.
- Perrie ?. To jes


t Effy. Effy to jest Perrie. – blondynka podała mi rękę, ale ja tylko sztucznie się uśmiechnęłam i popatrzyłam na bok z przerażeniem, miała na sobie tyle tapety! Z kolei ciekawe jak ona to później wyciera ? chyba żyletką !.
- Przepraszam ciebie, ale Ef jest całkiem pijana i lepiej będzie jak ją odprowadzę.
- właśnie !. jest całkiem, całkiem nawalona, naprawdę ! Nie kłamie . – tak naprawdę nie czułam się taka, ale chciałam spędzić z Zaynem jeszcze trochę czasu.
 Mój głos chyba znów był całkiem udawany i nie szczery, bo Zayn znów powstrzymywał się od śmiechu, ale Perrie wcale nie było do śmiechu i spiorunowała Malika spojrzeniem i szybkim krokiem odeszła, głośno stukając swoimi szpilkami, były dwa razy większe niż moje O.o, o ile to w ogóle możliwe !. 
- A to co było ?. – wybuchnęłam śmiechem . – foszek czy jak ?. Całkiem melodramatycznie !. – pękałam ze śmiechu, ale Zayn nagle zrobił się pochmurny i smutny.
- Chodźmy już do domu.
- Żartujesz sobie ?. Chodźmy na parkiet lepiej !.
- Tobie już na dzisiaj wystarczy. -  Zayn czule się uśmiechnął, widząc że nie mam szans na negocjacje próbowałam uciec, ale nie byłam za bardzo trzeźwa więc udało mi się pokonać tylko z 3 metry, zanim się potknęłam, ale nie upadłam bo Zayn szybko mnie złapał w ostatniej chwili wciąż mnie obejmując nad ziemią, nasze spojrzenia się spotkały i wszystko było jakby w zwolnionym tempie, nagle cholernie zapragnęłam, żeby mnie pocałował. Zaczęłam się do niego powoli przybliżać, on także uległ pokusie, ale gdy nasze usta dzieliły milimetry szybko odwrócił głowę.
- Masz szczęście, że za dużo nie piłem i cię złapałem. – powiedział z łobuzerskim uśmiechem stawiając mnie w pionie. Czułam, że to będzie długa noc.


-----------------------------------------------------

Hej :) No i pojawił się rozdział ;D
wiem trochę zopóźnieniem ,ale już następny będzie jak zawsze w niedzielę ;D
No więc jak wam się podoba ? ;D 
Zapraszam do obserwowanie i komentowania ;) 
wyrażajcie swoje opinie i zostawiajcie po sobie jakiś ślad ;*
to jest dla mnie bardzo bardzo bardzo ważne :)
to do zobaczenia ;*
xx ♥

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 5 : " Wydawało mi się, że się mniej więcej lubimy … "



* Effy *

Dzisiaj chodziłam jak żywy trup, no cóż, tak się kończą noce filmowe, chociaż bawiłam się bardzo fajnie. Cały dzień ziewałam i miałam ogromne wory pod oczami, więc o mało nie zakrztusiłam się colą, gdy usłyszałam boski pomysł Louisa.
- Zwariowałeś ?!. Nie idę do żadnego clubu !. Jak tylko skończą się lekcje idę do pokoju i odsypiam te wszystkie godziny.
- Ktoś tu ma słabą głowę – wytknął mi złośliwie Hazza.
- ktoś tu wczoraj je … - chciałam się odgryźć, ale Abby mi przerwała.
- Och Ef !. Louis ma racje ! Trzeba korzystać z życia.
- Abby, co ona może o tym wiedzieć ?. – powiedział Zayn patrząc mi się głęboko w oczy. Że co proszę ?!. Nie no nie wierze !. Gdyby tylko wiedział ile tabletek usypiających połknęłam gdy było naprawdę źle !. Ile heroiny płynęło w moich żyłach !. Ile alkoholu przelewało się w moim żołądku !. Ile dymu kotłowało się w moich płucach !. Ile razy obudziłam się nie wiedząc gdzie jestem i co tu robię !. Jak to jest gdy nie ma się dla kogo żyć. Gdy nie ma się NIKOGO !.
- Na pewno wiem więcej niż ty. – wydusiłam gniewnie, bo nadal nie mogłam pojąć jak ktoś taki może się na ten temat wypowiadać !. Ktoś z dobrego domu, ktoś kto ma 4 wspaniałych przyjaciół !.
- To są studia. Tutaj się ludzie bawią i imprezują do upadłego. Tutaj nie ma czasu na odpoczynek, no chyba że ktoś jeszcze nie dojrzał i czuję się jak w gimnazjum. – powiedział zjadliwie Zayn wciąż patrząc się groźnie.
- Co ty możesz wiedzieć o całodobowych melanżach Malik !. O tygodniach gdzie cały tydzień pijesz i chcesz więcej. Chcesz zostać tam jak najdłużej, bo nie chcesz wracać do rzeczywistości i nie wiesz kiedy mija miesiąc, rok, a potem już sam nie wiesz czy bardziej tęsknisz za papierosami, alkoholem czy może narkotykami. Co ty możesz wiedzieć o tym Zayn ?! Co wy wszyscy możecie o tym wiedzieć ?!. – w końcu oderwałam wzrok od mulata i przeniosłam go na resztę, każdy miał inną minę. Abby współczującą, Harry zamyśloną, Elizabeth zaniepokojoną, Niall miał chyba świeczki w oczach, Louis zaskoczoną, a Liam smutną, a Zayn...jakby go to w ogóle nie ruszyło. Jego oczy nie wyrażały żadnego uczucia. Tak po prostu się na mnie gapił.


 Z nerwów odsunęłam z piskiem krzesło od stołu i szybko udałam się do pokoju i nie wytrzymałam, coś we mnie pękło …


*Abby*

- O co w tym wszystkim chodziło ? – powiedział zaskoczony Louis. Dało się słyszeć mocne kopnięcie pod stołem, w ten sposób El dała znać swojemu chłopakowi, że to nie ten moment.
- Yyy … Zayn mogę z tobą porozmawiać na osobność ? – zapytał skołowany Liam. Malik wstał i bez słowa poszedł za brunetem. Posłałam Niallowi porozumiewawcze spojrzenie, on na szczęście zrozumiał.
- O kurcze !. Ale ta Effy ma talent aktorski !. Chyba namówię ją na jakiś casting !. - powiedział Niall, udając radosnego.  Louis popatrzył się na niego dziwnie, a potem wybuchnął śmiechem, a razem z nim Elizabeth, ja też zaczęłam się śmiać, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Tak myślałam, że z Harrym nie pójdzie tak łatwo, cały czas siedział zamyślony i jakby nie kontaktował ze światem.
- Pójdę do pokoju po książki na francuski, widzimy się po dzwonku – szybko pobiegłam w kierunku naszego pokoju, modląc się żeby Effy nie zrobiła nic głupiego, więc gdy znalazłam ją skuloną na łóżku płaczącą jak bóbr, odetchnęłam z ulgą.
- Ef … nie płacz – podbiegłam do niej i ją mocno przytuliłam – wszystko jest już za tobą. Wyszłaś już z tego, rozumiesz ?. Teraz jesteś tu. Masz przyjaciół, dobrą szkołę. Czego chcieć więcej ?.
- Rodziny. Rodziców. – wychlipała. Ach, gdyby tylko wiedziała !. ale nie mogę jej teraz powiedzieć. Nie teraz.
- I bez nich jesteś wspaniałą osobą, pamiętaj o tym Ef.
- Teraz oni wiedzą. Chłopaki myślą, że jestem ćpunką.
- Powiedziałam im że to żart, uwierzyli. – Effy uśmiechnęła się przez łzy .
- Kocham cię – wyszeptała.


*Effy *

 Abby poszła na francuski, a ja zostałam w pokoju, byłam cała zapłakana i gdybym poszła każdy by się domyślił, że to nie był dowcip. Podeszłam do ogromnego okna i podziwiałam Londyn, stąd było go widać w całej okazałości, zwłaszcza Big Ben. Nagle na balkonie na parterze zobaczyłam Zayna palącego papierosa. Gdy się zaciągał był taki męski … ogólnie to był bardzo przystojny, żeby chociaż był taki mądry jak ładny … Dym poszedł w moją stronę, a ja poczułam zapach Malboro, od zawsze je uwielbiałam. Musiałam wbić paznokcie w parapet, żeby przestać myśleć o kuszącym zapachu. Wyszedł także z pokoju Liam i zaczął rozmawiać z mulatem, jednak słyszałam tylko strzępki rozmowy.

- To nie była pomyłka Liam !. Nie rozumiesz, że Effy coś ukrywa ?. Wystarczy na nią spojrzeć a pod pewnym spojrzeniem kryje się nieustanny niepokój.  
- Zayn to był żart …
- Myślałem, że jesteś inteligentniejszy… To że Louis się nabrał to się nie dziwie, ale ty ?.
- Zayn … zachowujesz się jak postrzelony. – powiedział Liam i wrócił do pokoju. Malik popatrzył w moją stronę i nawet z takiej odległości popatrzył mi prosto w oczy, a mi jak zwykle od nich niemal kręciło się w głowie, nie rozumiem dlaczego zawsze patrzy w ten sposób na mnie, jakby mógł czytać mi w myślach. Szybko odskoczyłam przestraszona nie wiadomo czemu od okna.
Postanowiłam udać się na długi spacer do parku. Uwielbiam parki jesienią … są jak zaczarowane. Liście złocą się na wysokich drzewach muskających wydaje się nieba. Siadłam na jednej z ławek wpatrzona w przechodzących ludzi, skupiając się na myślach błądzących w mojej głowie. Kurde no kto by się spodziewał, że pan Malik taki spostrzegawczy jest ?!. Strasznie mnie to dziwi … chociaż po akcji w stołówce już wszystkiego można się po nim spodziewać. No bo jak on mógł coś takiego powiedzieć ?. Wydawało mi się, że się mniej więcej lubimy … nie mogłam się bardziej mylić.
- Przeszkadzam ?. – szybko się odwróciłam w stronę dochodzącego głosu, był to Harry i co dziwne znów się ucieszyłam na jego widok.
- Nie. – powiedziałam z uśmiechem.
- To co powiedziałaś na stołówce, było głębokie… niepodobne do ciebie. – powiedział, siadając obok mnie z lekkim uśmiechem.
- Nie znasz mnie.
- Ale z każdym dniem coraz bardziej – ta rozmowa byłą dziwna … Bardzo dziwna. Nie podobna do mnie i Stylesa, ale mnie to nie przeszkadzało. – i na tyle ile cie znam wiem, że to nie był żart. Stajesz się moją przyjaciółką, a uwierz, jest ich mało, więc chociaż ze mną bądź szczera. – patrzył na mnie z nadzieją w oczach, na początku się zawahałam ale potem powiedziałam pewnie.
- To był żart, serio.
- Tyle mi wystarczy. – przyciągnął mnie do siebie, a ja oparłam głowę o jego ramie. Harry jest moim przyjacielem, ale czasem lepiej , gdy pewne rzeczy pozostają w ukryciu.
Siedzieliśmy tak na pewno z godzinę. Nie odzywając się do siebie, ale chyba nikomu z nas to nie przeszkadzało. Pierwszy raz tak bez dokuczania...chociaż nie chciałabym, żeby tak było już zawsze. Lubię te "kłótnie" z nim. Gdy wróciliśmy do akademika było już dosyć ciemno. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku.
- Siema laska !. już lepiej z samopoczuciem ?. - do pokoju wparowała Abby.
- O wiele .! – powiedziałam prawie z takim samym entuzjazmem co ona.
- Pomyślałam, że skoro nie idziemy na dyskotekę to może pooglądamy „ now is good „ ?, co ty  na to ?. – poruszała śmiesznie brwiami. Szybko zerwałam się z łóżka.
- Jak to nie idziemy ?!. Musimy pokazać panu Malikowi jak się bawią polskie dziewczyny !. – krzyknęłam podrzucając włosy do góry.





- I taką Effy kocham . – podbiegła do mnie i mocno przytuliła. 



niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 4. Prawda nie wchodzi w grę.



*Effy*

Po dzwonku postanowiłam szybko wyjść z sali unikając wzroku jak i rozmów z panem Malikiem, już wystarczy na dzisiaj robienia z siebie totalnej debilki. 
-Ej !- usłyszałam w pewnej chwili za sobą męską chrypkę. Na szczęście to nie był Zayan co mnie jednak bardzo ucieszyło.
-Mam imię, Harry.- powiedziałam z naciskiem na jego imię.
-Dobra weź mnie od razu pogryź co ?- podniósł ręce do góry w znaku obrony i cofnął się trochę do tyłu robiąc ta swoją błagalną minkę. Ja nie wiem no... czy on myśli, że jest wtedy słodki i każdy go wtedy lubi  ? Błagam to jest bardziej śmieszne niż wiarygodne  !
-Nie złapiesz mnie na te swoje oczka. – powiedziałam żałośnie.
-No weź działają na wszystkie dziewczyny !
-wszystkie łatwe biedaku.- zaśmiałam się widząc zdesperowanie chłopaka.
-Okej Effy.- oczywiście musiał wypowiedzieć moje imię z naciskiem.- teraz to przegiełaś.- krzyknął na cały głos i wszyscy z uczelni się na nas gapili. Oczywiście nie mógł mi odpuścić mojego złego zachowania...Przewiesił mnie sobie przez ramię i wybiegł z budynku.
-Przestań !
-Co ty możesz mi zrobić !- zaśmiał się i bez zastanowienia wrzucił mnie w wielką kupę zagarniętych jesiennych liści. Miałam je totalnie wszędzie !..co mnie wkurzyło i postanowiłam nie być mu dłużna. Wzięłam dwie garści suchych liści, które pod wpływam zacisku moich pięści pokruszyły się i pobiegłam za tym idiotą, który nie wie z kim zadziera. Na szczęście w bieganiu jestem najlepsza. Dogoniłam go szybko i wsypałam zgniecione liście chłopakowi za koszulkę. Zwijałam się ze śmiechu widząc zdesperowanego Harrego "tańczącego" przed akademikiem próbując wytrzepać całą zawartość swojej koszuli. Postanowiłam jednak szybko stamtąd zwiać, bo wiedziałam, że będzie chciał mi się odpłacić. Wbiegłam do akademika i wpadając na kogoś upadłam na ziemię uderzając o coś twardego .
-Cholera !- złapałam się za głowę i syknęłam z bólu.
-Nic ci nie jest ?- dopiero teraz zobaczyłam na kogo wpadłam. Malik kucnął przy mnie , sprawdzając  tył mojej głowy.- Nie krwawi.- podał mi rękę abym wstała. Wzięłam ją i podniosłam się z podłogi.- No dobra, wolę jak koło mnie siadasz niż wpadasz, wybieram tam ten podryw. – powiedział szczerząc się od ucha do ucha.
-Ktoś tu widzę jest strasznie pewny siebie.. tylko jedno chciałam sprostować... To ty stanąłeś w przejściu.- teraz to ja uśmiechnęłam się do niego, czując, że teraz to ja wygrałam.- Tu chodzą ludzie.
 -Effy ! Wszędzie cie szukam ! Gdzieś ty była !- usłyszałam wołanie. Od razu rozpoznałam głos i ujrzałam Abby. Stała na schodach i pokiwała ręką, żebym podeszła..co też uczyniłam.
-W sumie to dobrze, ze mnie znalazłaś. Musisz mi pomóc.- odeszłam od Malika i zaczęłam wchodzić po schodach. Widziałam tylko jak wychodził z budynku. Tylko ciekawe dlaczego sam ? Zawsze chodził z Liamem, czy którymś z chłopaków..no ale to chyba nie moja sprawa.- Powiedz w co mam się ubrać na kolacje z Niallem.- Ab popatrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, więc na wszelki wypadek wyjaśniłam.- Przyjacielską kolację...


*Niall*

Odkąd zaprosiłem Effy na kolację strasznie zżerały mnie nerwy. Bałem się, ze coś mogło pójść nie tak. Muszę uważać na to co mówię, żeby tylko nie wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń. - Rozmyślałem idąc w stronę pokoju dziewczyn. Nawet ubrałem się tak dosyć normalnie ( nie oficjalnie ), żeby na 100% nie wzięła tego za randkę. Zapukałem delikatnie w drzwi i ujrzałem Ef.
-Gotowa ?- zapytałem
-Jasne.- ujrzałem szeroki uśmiech, który szybko odwzajemniłem. Wyszliśmy z akademiku i szliśmy w stronę restauracji. Na szczęście rozmowa jakoś nam się układała. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jakbyśmy się znali od zawsze…  a Effy to bardzo fajna dziewczyna. Udaje twardą, a jednak w środku jest strasznie delikatna. W sumie jej się nie dziwię. Dobrze, że już mam ją przy sobie. Teraz będzie bezpieczna.
-Niall...? Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?- patrzyła na mnie śmiejąc się, a ja musiałem wyglądać w tym momencie jak totalny idiota.
-No jasne !
-To co powiedziałam przed chwilą ?
-Że podoba ci się w Londynie...tak ja też uważam, że to piękne miasto, Big Ben powala na kolana.!
-hahahah nie ...o czym ty tak myślisz, co ?
-O tym, że chciałbym cię bardziej poznać..no wiesz : czym się interesujesz, co robiłaś przed przyjazdem tutaj, jak ci się żyło ?
-To nudne. - przystanęła przed drzwiami restauracji i spuściła głowę.
-Na pewno nie.- otworzyłem przed nią drzwi i weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku, a kelner podał nam menu.
-Niall, ja po prostu nie chcę o tym rozmawiać.- w jej oczach zakręciły się małe iskierki, jakby chciało jej sie płakać, ale od razu się powstrzymała. Co takiego musiało się dziać, że tak reaguje na pytania o przeszłości...chciałem to wiedzieć... od niej.
-Przepraszam .. nie musisz mówić.-próbowałem jakoś załagodzić sytuację.- to co zamawiamy ?- wybraliśmy dania i znów zaczęliśmy rozmawiać na wiele tematów.
-Chyba polubiłaś się z Harrym.?
-Tak to fajny chłopak, lubię się z nim przekomarzać .- zaśmiała się i upiła trochę swojego soku.
-On też cię lubi.- uśmiechnąłem się do niej. Miałem wrażenie, że rozmawia ze mną szczerze, że nikogo nie udaje..a przynajmniej miałem nadzieję, że tak jest.
-To co czas na deser.- zaproponowałem. - są tu takie przepyszne lody. Na pewno ci posmakują.- kelnerka podeszła do nas z pucharkami lodów.
-Matko Niall ! to są moje ulubione ! skąd wiedziałeś ?-
na jej twarzy zobaczyłem chwilową niepewność i przerażenie. No i co ja jej miałem teraz powiedzieć ? Jak miałem jej to wyjaśnić...? Prawda nie wchodziła w grę.
-Od Abby wyciągnąłem...- skłamałem. Widać było, że odetchnęła z ulgą, a na jej twarz znowu wpłyną ten śliczny, radosny uśmiech.
-Nie wszędzie można je dostać ! A są takie pyszne !.- już potem udało mi się ominą wszystko co sprawiało by jakieś podejrzenia. Po skończeniu deseru wróciliśmy do akademika.
-To co ? Widzimy się za 30 min na wieczorze filmowym u nas ?
-No pewnie ! - uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami.




W tym samym czasie w akademiku 

- Niall ja już tak dłużej nie mogę, nie mogę jej nieustannie okłamywać. – powiedziała zrozpaczona Abby.
- Nie martw się już nie długo.
- Ona już się domyśla. Dzisiaj spytała mnie czy ci powiedziałam o jej ulubionej potrawie. Nie byłam na to pytanie przygotowana, a co gorsza nie wiedziałam co jej powiedziałeś i co ja mam powiedzieć, żeby nasze wersje były takie same. – gorzkie łzy spływały po jej policzkach.
- Abby wytrzymaj. Jeszcze trochę – Niall podszedł do niej i mocno przytulił.
- To moja najlepsza przyjaciółka … jak się dowie …
- Nie dowie się, nie pozwolę. Ty dla Effy będziesz daleko od tej sprawy, tak jak to ustaliliśmy, nigdy się nie dowie ile dla niej zrobiłaś. Obiecuję.





*Effy*

Szłyśmy korytarzem w stronę pokoju chłopaków, gdy zobaczyłyśmy 
Nialla pchającego śmietnik..co lepsze z Harrym !.
 Podbiegłyśmy do drzwi wybuchając śmiechem ... 30 min ich nie widziałam , a oni jak zwykle wymyślili coś głupiego, zachowują się jak dzieci szukający dobrej rozrywki, a co dziwne mnie to nie irytowało.
-Dlaczego on ?- Ab próbowała powiedzieć coś z sensem, ale wszyscy wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem ,gdy Styles wyszedł ze śmietnika, niestety przejażdżka chyba nie przypadła mu do gustu bo zrobił się cały czerwony.
-Masz coś w stylu jakichś rzygów na swoim zgrabnym tyłeczku.- powiedziałam starając sie nie popłakać ze śmiechu.
-Niall ! Kretynie miałeś zmienić worek !. taka była umowa !.
-Musiało mi wylecieć z głowy..ale to ty wlazłeś nie patrząc na zawartość… Oj przestań nie jest tak źle.

-Biedak przegrał zakład i jeździł tak po całym akademiku ,a to były jego ulubione spodnie.- Louis w końcu sprostował, gdy loczek poszedł zmieniać spodnie. Przez cały wieczór siedział obrażony..no cóż życie bywa okrutne... To dziwne, że akurat ja to mówię …





------------------------------------------
No siemano ;D no i jest już 4 rozdział ;) Jak wam się podoba ?
Chciałam wam bardzo podziękowac za motywujące komentarze ;D Nawet nie wiecie jak one są dla mnie ważne ! ;)
 Cieszę się jak dziecko z każdego ;)
Jesteście KOCHANI ♥
Zachęcam do obserwowania,komentowania lub zostawiania najmniejszego znaku po sobie ;)
x.o.x.o ♥


niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 3 : " Chyba mnie bardzo polubiłaś ... "





Obudziły mnie jakieś świńskie ryki dochodzące z mojego pokoju, a gdy otworzyłam oczy wszystko już było jasne. To Harry Styles darł mi się nad uchem !.
- Dzień dobry słonko !. – krzyknął, a ja miałam wrażenie, że wszystkie moje bębenki w uszach niemiłosiernie pękają.
- Pojebało ?!. – gdy otworzyłam szerzej oczy ujrzałam także Nialla i Louisa jak budzą moje współlokatorki, ale im akurat zazdrościłam, bo je chłopaki budzili pocałunkami czy jakimiś miłymi słowami, ale nie, mnie musiał budzić wkurwiający Styles. Lubię go, jednakże chciałabym być budzona nieco inaczej.  
- Nie, czuję się świetnie !. Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Co jak co, ale ciebie Effy o to nie posądzałem. Ależ jesteś słodka !. – darł się jak nie wiem co, przy czym udawał zachwyconego.
- Hazza wyjdź !. – wrzasnęłam na cały głos.
- Oj czemu zaraz tak ostro ?.
- Kurwa bo jak zaraz wstanę !. – zagroziłam.
- Właśnie o to chodzi misiu. – powiedział czule.
- Jeszcze będziesz tego żałował !. - krzyknęłam wstając do łazienki, bo było już jasne, że nie będzie mi dane się wyspanie.

- Też cię kocham !. – krzyknął za mną Styles. W sumie to i tak zaraz miałam wstawać bo jest już 7:30, a miałam zajęcia o 9:00. W pierwszym dniu szkoły postanowiłam się ubrać w luźny sweter z serduszkiem,  przecierane jensy i do tego czerwone conversy. Zanim wyszłam z łazienki była już tylko Abby.
- Wszyscy już poszli ?. – wolałam się upewnić, z nimi nigdy nic nie wiadomo.
- Poszli na śniadanie, a ja czekam na ciebie już więcej niż pół godziny – żaliła się.
- Bez przesady.
- No ! Opowiadaj !. – krzyknęła z entuzjazmem.
- Co ?. – zapytałam zdziwiona.
- No jak to co !. No jak tam ci się układa z Harrym. – zaczęła poruszać śmiesznie brwiami, a ja o mało się nie zakrztusiłam.
- Że co ?!. Dziewczyno co ty wygadujesz !. Stylesa owszem lubię, ale bez przesady.
- No wiesz z zewnątrz to inaczej wygląda.
- To źle wygląda. – pokazałam jej język i wyszłyśmy na korytarz idąc w stronę stołówki. – A ty i Niall ?.
- Co my ?. – Abby cała pobladła i zapytała z przerażeniem.
- No na jakim etapie już jesteście ?.
- A o to ci chodzi ! – odetchnęła z ulgą. – może cię zaskoczę, ale dla mnie także jest to tylko przyjaciel. – Abby uwierzyłam na słowo. Co jak co, ale ona o swoich uczuciach mówi szczerze i otwarcie. Z resztą jakby coś było wiedziałabym o tym pierwsza.
Na stołówce było stado ludzi w naszym wieku lub starszych, cudem odnalazłyśmy naszą paczkę przeciskając się przez tłum ludzi którzy szukali wolnych miejsc.
- Siemka !. Co jecie ?. – spytała Abby siadając między Louisem a Niallem, mi zostało to między Harrym, a Zaynem, no cóż bywa …
- Nie musicie już iść po jedzenie, Niall wam przyniósł. – powiedział Louis śmiesznie poruszając brwiami.
-  To miłe z twojej strony. – powiedziała Ab.
- Zawsze do usług !. – krzyknął Niall i teatralnie ukłonił się w naszą stronę.
- Kiełbasa z majonezem ?. Serio ?. – powiedziałam z grymasem.
- Niestety nie ma nic innego – jęknął Liam.
- No chyba, że jest się takim VIPem jak ja !. – powiedział z wyższością Zayn i łobuzersko się uśmiechnął, ponieważ na jego talerzu była smaczna jajecznica. – weź ją sobie już i tak nie jestem głodny. – przysunął talerz w moją stronę.
- Dziękuję – mruknęłam.
- Patrzcie ! Bieberek siedzi sam ! Co za tragedia …
- Szkoda, że nie ma Selenki.
- Och, nie martw się może go później pocieszy. – chłopaki zawzięcie cały czas komentowali.
- Och przestańcie !. Wydaję się całkiem ok. – powiedziała pewnie Abby.
- Jaja sobie robisz ?!. To debil !. – powiedział oburzony Louis.
- Całkowity świr … - dodał Liam.
- Ej nie możliwe !. Pójdę sprawdzić.
- Ani mi się waż. – powiedział Louis, ale i tak Ab się tym nie przejęła tylko zaczęła wstawać.
- Idzie ktoś ze mną ?.
- Hahahaha nie. – wypalił  Zayn. 


Widzieliśmy jak się do niego dosiadła coś powiedziała i szeroko uśmiechnęła, Justin nie był jej długo dłużny, ponieważ zaraz zrobił to samo co ona.
Po skończonym posiłku wstałam i zobaczyłam, że Abby wciąż nawija ze swoim nowym przyjacielem, nie chciałam im przerywać, bo wyglądało jakby się świetnie dogadywali, więc poszłam w stronę klasy, gdy koło mnie pojawił się z nikąd Niall.
- Hejo. Nie mieliśmy jeszcze szansy się poznać.
- No tak, masz rację.

- Więc może wyskoczylibyśmy gdzieś dzisiaj ?. – No cholera !. Czy ja mam wypisane na twarzy : potrzebuję chłopaka !. Każdy zainteresowany natychmiast się ujawnić ?!. No i jak mu teraz powiedzieć, że nie mam ochoty się z nikim teraz umawiać na randki ?, przecież nie chodzi tu o niego, ale o każdego chłopaka. Ostatnim razem skończyło się to tragicznie, nie chcę przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. To dla mnie za dużo. Te czasy długo zostaną w mojej pamięci, jak rana w głębi mojego serca, która będzie przypominać te wszystkie najgorsze rzeczy jakie kiedykolwiek zrobiłam.

Niall widząc moją minę szybko dodał.
- Nie, nie o to chodzi. To znaczy to nie będzie randka, skąd !. To tylko przyjacielski wypad, nic wielkiego.
- Skoro tak to zgoda. – posłałam mu przyjacielski uśmiech.
- 18 ? Może być ?
- Jasne – niepostrzeżenie weszliśmy do klasy. Mój towarzysz poszedł w strone Louisa, a ja zastanawiałam się gdzie mam usiąść, ale tylko jedno miejsce było wolne, więc nie miałam wyboru.
- Chyba mnie bardzo polubiłaś skoro zawsze siadasz koło mnie. – powiedział pewnym głosem Zayn, odwracając się w moją stronę.
- Zauważ, że zawsze tylko koło ciebie jest wolne miejsce więc jestem do tego zmuszona.

- Nie wydaję mi się, gdybyś chciała ,mogłabyś usiąść w ławce z przodu. – wskazał na nią palcem i dopiero teraz spostrzegłam, że przez ten cały czas jedna wolna ławka. Cholera !. Nie jest dobrze !. Jeszcze pomyśli, że mi się podoba. Jeszcze tego mi brakuje !. Cały czas myślałam co mam mu teraz powiedzieć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Rozpraszały mnie jego oczy przeszywające mnie na wylot. Trudziłam się, żeby wymyślić jakąś sensowną wymówkę, ale on już się odwrócił i powiedział triumfalne – tak myślałem. – myślałam, że mnie krew zaleje !. byłam wściekła na siebie jak i na niego. No bo jakim cudem mi, Effy zabrakło języka w gębie ? nie rozumiałam tego … Następnie do klasy przyszli Abby i Justin i usiedli w jak dla mnie mało widocznej ławce. Ta lekcja okropnie mi się dłużyła. Nie mogłam się skupić. Jedną myślą nieustannie krążącą po mojej głowie to dlaczego zrobiłam z siebie taką idiotkę ?!. Jak mogłam nie zauważyć tego stolika ?, a po drugie przecież mogłam znaleźć jakąś dobrą wymówkę, albo coś odpyskować. Wszystko jest lepsze niż debilne milczenie, jak idiotka !. Przecież to do mnie nie podobne.