poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 18. Nie odchodź...





Zayn szedł w kierunku dziewczyny, aby udowodnić... no właśnie co chciał udowadniać ? Nie wiedział. Po prostu się zdenerwował i chyba zrobił to tylko po to, aby Liam już mu więcej nie jęczał. Może nawet żeby sobie pokazać, że nic nie czuję do brunetki, albo w ten sposób próbuje sobie to wmówić. Nikt tego nie wiedział, ale było już za późno.
- Twoja propozycja jest jeszcze ważna ?- nie czekając na odpowiedź, pociągnął ją na sam środek sali tak, żeby Liam go widział.
-A może stąd wyjdziemy hmm.?- wyszeptała mu do ucha po czym przygryzła swoją dolną wargę. Splotła jego palce ze swoimi i seksownie kręcąc biodrami wyszli z klubu.
-Wiedziałam, że wrócisz..- popchnęła go na łóżko w hotelu, w którym właśnie się znajdowali.
-Mmm..widzę pewna siebie..- chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie - lubię takie...

W tym samym czasie Niall po raz setny puszczał Effy kasetę z nagraniem rodziców. Patrzył na nią i widział w jej oczach ból, a zarazem wielkie szczęście, że mogła poznać chodź trochę osoby tak ważnej w jej życiu. Nie spodziewał się jednak, że aż tak zafascynuje ją dziesięciominutowy filmik, był pozytywnie zaskoczony.
-Przestań się na mnie tak patrzeć cwelu... To irytujące.
-Przepraszam, ale tak długo czekałem na ten moment, żeby cię poznać, że muszę nadrabiać stracony czas tak ? Ale cwelu ? Cwelu ?- rzucił się na nią z poduszką i zaczął łaskotać. Pamiętał, że łaskotki to najsłabszy punkt dziewczyny i tylko w ten sposób można było ją pokonać. W dzieciństwie właśnie tak się bronił i tym ją torturował, bo gryzła niemiłosiernie , gdy zaczęły wychodzić jej pierwsze zęby.
-Prze..przestań !- przywaliła mu poduszką, a ten usiadł z powrotem na łóżku.
-Siłę to ty masz..- złapał się za głowę , a po chwili wybuchnęli śmiechem.
Byli do siebie strasznie podobni, mieli taki sam śmiech. Chodź wszyscy dookoła myśleli, że Effy to twarda bez uczuć dziewczyna. To tak nie było. On widział w niej to co ma w środku, nie zważał na to pod jaką maską się ukrywa, bo to było dla niego najmniej ważne. Wiedział też, że gdyby była z nim od samego początku nie musiałaby jej w ogóle zakładać.
-Mam coś jeszcze dla ciebie.- wyją z kieszeni malutkie czerwone pudełeczko, które było trochę zniszczone. Wyglądało jakby leżało gdzieś już od dobrych paru lat.- Gdy zabierali mnie z domu dziecka, moja opiekunka dała mi właśnie to pudełko z krótkim liścikiem.


" Niall, proszę cię przekaż to Effy jeśli nas zabraknie.
Mama "


-Jakby wiedziała, że może jej zabraknąć, albo asekurowała się w razie, gdyby nie mogło jej być...Nie wiem, ale trzymałem to cały czas w swojej szafce, a teraz dotrzymuję słowa...- otworzył powoli pudełeczko, a oczom Eff ukazała się przepiękna złota bransoletka z serduszkiem i małym brylancikiem.- Załóż .- uśmiechną się przyjaźnie i pomógł zapiąć jej ją na ręku.
-Jest piękna. Dziękuję... Dziękuję za wszystko. Za to, że się mną interesowałeś i tutaj sprowadziłeś...
-Eff nie ma za co..
-Jest. - przerwała mu. Zrobił dla niej tak dużo, a teraz mów " nie ma za co" ? Dalej nie mogła pojąć, że starał się mimo tego wszystkiego. Przecież go odpychała, nie chciała mu wybaczyć, a on dalej się starał. " Ja bym już dawno odpuściła."- pomyślała. Zawsze uważała, że walka o przyjaźni i miłość, jest bezsensu, przecież gdyby to było prawdziwe, nigdy by nie zniknęło. Może dlatego tak było jej ciężko w życiu ? Nigdy nie walczyła o to co kocha, po prostu się poddawała i wmawiała sobie, że już nie potrzebuję tej osoby. Horan podsunął się do niej i pocałował w czoło.
-Czego się nie robi dla siostry. Nigdy cię już nie zostawię. Pamiętaj...rodzeństwo Horson* będzie podbijać świat.- Ef wtuliła się w niego jeszcze mocniej, na co blondyn delikatnie się uśmiechnął. Nie cofnął by czasu za nic w świecie. Tak było dobrze. 
-Zostawię ci te wszystkie albumy i płytę, żebyś mogła sobie jeszcze poprzeglądać. Są teraz twoje. Ja oglądałem je już chyba z milion razy.
-Serio ?!
-Pewnie...ale teraz do spania. Jutro mamy wykłady, a jest już dawno po drugiej.
-Tak jest Bro !- zaśmiała się na słowa brata i zabrała za przygotowanie do spania.
-Kolorowych Wilson.- wyszedł z pokoju, a Effy pierwsze co robiła to włączyła z powrotem płytę z nagraniem. wcale nie nudziło jej się oglądanie w kółko jednej sceny...ich mogła oglądać non stop.

Zaczęło już świtać. Do pokoju wszedł zmęczony Zayn, który chodził całą noc po mieście, po tym jak wyszedł od nowo poznanej dziewczyny. Mało co nie potknął się o porozwalane na podłodze albumy i zdjęcia. Kucnął i podniósł jedno z fotografii, na której od razu rozpoznał małą Eff, która stała z wielkim lizakiem z napisem " I love you." Mimowolnie uśmiech pojawił się na jego twarzy. Postanowił, że zachowa zdjęcie, bo wtedy będzie miał ją zawsze blisko siebie i schował je do kieszeni. Podniósł się i dopiero teraz usłyszał dochodzące dźwięki z telewizora.
-Nie ! Ian będę mokra !- dochodziło z głośników. Mulat podszedł do telewizora i kucnął centralnie przed nim, przyglądał się chwilę temu co dzieje się na ekranie. Młoda, radosna, zakochana para właśnie chlapała się w wodzie. Nawet na filmie było widać jak wielką miłością są połączeni. Malik cholernie im zazdrościł. Też by chciał właśnie TAKIEJ miłości, od dawana o tym marzył i wierzył, że naprawdę kiedyś ją odnajdzie.  Jak na razie dzięki temu uczuciu miał same problemy i nie mógł sobie z nimi poradzić. Chyba po prostu nie taka miłość była przeznaczona dla niego. Wyłączył telewizor i usiadł koło brunetki i śpiącego w jej nogach szczeniaczka, który od razu podbiegł do niego i radośnie zamerdał ogonem. Wziął go na kolana i głaskał go przez dłuższą chwilę. Tak bardzo przypominał mu o Effy. Wyglądała teraz tak słodko. Odgarnął z jej twarzy kilka kosmyków włosów i pogładził delikatnie jej policzek. Nie mógł sobie wyobrazić jak łatwo dał się sprowokować... On, przecież do niej coś czuł, tylko nie umiał tego przyznać. Bał się, ponieważ czuł, że to może być ta prawdziwa miłość, którą trzeba się opiekować i za którą jest się odpowiedzialnym. Właściwie to wiedział. Był odpowiedzialny za Eff, bo wciągał ją w coś co nie miało prawa istnieć ...z jednego wielkiego powodu.
Złapał za kołdrę i przykrył ją delikatnie. Miał już wstać z łóżka, gdy poczuł na nadgarstku jej dłoń.
-Hej.- wyszeptał cicho i opadł z powrotem na łóżko.
-Jak impreza ? Kac co ?
-Trochę...śpij jeszcze. Jest dopiero szósta. - nic nie odpowiedziała, jedynie podniosła róg kołdry do góry, dając tym samym znak, żeby położył się koło niej. Nie zastanawiał się długo. Zaraz znalazł się koło niej i w głębi duszy wiedział, że robi źle, ale teraz to się nie liczyło. Zresztą przez całe życie towarzyszyło mu to uczucie, jego podświadomość jakby cały czas dawała mu znać, że to nie jest jego czas, że teraz powinien być gdzieś indziej.

Żadne z nich w takiej sytuacji nie mogło zmrużyć oka. Byli tak blisko i tak mało brakowało, żeby mogli być razem, lecz tak dużo im na to nie pozwalało… widzieli wszędzie napotykające przeszkody z którymi bali się zmierzyć, choć tak bardzo chcieli.
-A może masz ochotę na kawę ?- Mulat oparł się na łokciu, głęboko wpatrując się w oczy Ef.
-Mhm..-to jedyne co udało się wydostać z gardła dziewczyny. Patrzył na nią w taki sposób, że nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Tonęli w sowich oczach po raz setny odkąd się zobaczyli pierwszy raz, ale dla nich to nie było niezręczne...to było cudowne. I pewnie leżeli by tak do wieczora, gdyby nie Efflik, który radośnie polizał chłopka w usta. Zayn skrzywił się , po czy oboje wybuchnęli śmiechem.
- Chyba muszę z nim wyjść na siku. – powiedziała zniechęcona powoli wstając.
- Zostaw, ja z nim pójdę. – powiedział szczerze się uśmiechając i biorąc smycz pupila. Jednak obok niej, zobaczył małą kopertę. " Kto teraz pisze listy ?" -Effy...co to za koperta ?- podniósł ją, przyglądają się jej badawczym wzrokiem.
-Sama nie wiem, przecież nikomu nie otwierałam drzwi. Żadnego listonosza, czy kogokolwiek nie było...- podniosła się do pozycji siedzącej i szybko otworzyła kopertę.


" To wypadło wam ostatnio, gdy uciekaliście przed policją...Pamiętasz?
 hmm...na pewno.
Jednak możecie być spokojni...zatarłem za wami wszystkie ślady. Polica was nie znajdzie...
no chyba, że znowu coś spieprzycie... Och, Effy od zawsze miałaś dar do pakowania się w kłopoty. Pamiętam jak to było z nami…
Nie długo się zobaczymy. Obiecuję.
Twój Nick."


Przeczytała na głos zawartość koperty, po czym wyciągnęła z niej jeszcze mały pierścionek ze ślicznym brylantem. Pamiętała go, nawet bardzo dobrze. Wtedy na balkonie… gdy się jej doświadczał gdy byli kompletnie pijani, miała go na palcu. Tak bardzo chciałaby by znowu zagościł w jej życiu. Tak bardzo tego pragnęła…
-To chyba twoje... – wyszeptała, a zmieszany chłopak szybko zabrał od dziewczyny zgubę i schował do kieszeni. Brunetka od razu zobaczyła, że nie chce, żeby pytał...więc tego nie robiła. Wiedziała, że nikt nie lubi wypytywania.
-Kto to Nick... i skąd on o nas wie ?
-To mój dobry stary przyjaciel... – „ i osoba, która zniszczyła mi całe życie „ tego już nie wypowiedziała  na głos.
-To ja pójdę się przebrać i zejdziemy na kawę, a przy okazji z psem okej ?
-Jasne.- uśmiechnęła się przyjaźniej i wygramolili się z łóżka. Chłopak zabrał rzeczy po czym zniknął za drzwiami łazienki. Effy wyciągnęła z szafki fajki i wyszła na balkon, musiała to wszytko przemyśleć. Po co on chcę się znów z nią zobaczyć  ? Za mało przez niego cierpiała ? Jeszcze miesiąc temu rzuciła by się na niego z otwartymi ramionami. Teraz wolała by zginąć, niż go zobaczyć. Odpaliła papierosa i mocno się nim zaciągnęła dając upust swym emocjom.
-Zayn ? Czyje to są rzeczy ?- damski głos dobiegł do łazienki, w której Zayn właśnie kończył się ubierać, ale to nie była Effy...Chłopak spodziewał się już dawno temu, że ten moment namiesza w jego życiu. Rozpoznał ten głos od razu, a krew w jego żyłach momentalnie przestała płynąć. Wcześniej długo bronił się przed tą chwilą, ale ona i tak go dogoniła,  przyczaiła się jak dzika pantera i zaatakowała głodna żądzy. Chłopak szybko wybiegł z łazienki.
-Perrie ?- w drzwiach stała niewysoka blondynka. Malik nie uzgadniał z nią przyjazdu, ani żadnych odwiedzin.- Co ty tu robisz ?
-Przyjechałam ci złożyć życzenia, ale chyba twoja impreza się udała... z tego co widzę. – popatrzyła dobitnie na ubrania i bieliznę Eff, która aktualnie walała się gdzieś w kącie pokoju.
-Mogę wytłumaczyć...- wyszeptał Malik, ale nic mu nie pozwalało na wyjaśnienia. Effy, słyszała całą sytuację, chciała uratować chłopaka od natrętnej fanki, której wydawało się, że nią była.
- Zayn! Kochanie chodź na szluga !- Nie wiedziała jednak, że to nie jest tylko fanka. Czekała, aż chłopak przyjdzie i będą się zaraz z tego śmiali i żartowali na temat tej kobiety, ale to się nie wydarzyło. Zamiast tego usłyszała trzaśnięcie drzwiami.
-No no...fanki to teraz aż takie ostre są ? Myślałam, że umieją tylko piszczeć. – krzyknęła Effy, mając nadziej, że on ją usłyszy. Jednak jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił, gdy zobaczyła minę chłopaka.
- Nie musiałaś tego robić. Jeśli myślisz, że pozwoliłem ci tu mieszkać bo coś do ciebie czuję to się mylisz. – wycedził przez zęby.
-Słucham ?
-Mam to przeliterować ?! Okej dobra. N-i-c  d-o  c-i-e-b-i-e  n-i-e  c-z-u-j-ę – wysyczał zjadliwie i nie odwracalnie, a w zasadzie przeliterował, a każde wypowiedziane przez niego słowa raniły jej serce. Stał jeszcze przez chwilę patrząc na nią nienawistnym spojrzeniem, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Musiał się bardzo pośpieszyć, aby złapać jeszcze blondynkę. Biegł najszybciej jak potrafił i dogonił ją przed akademikiem.
-Perrie !- złapał ją za rękę i odwrócił do siebie.
-Co ?! - zanim zdążył coś odpowiedzieć, poczuł ostre pieczenie policzka. Automatycznie złapał się za niego i potarł ręką. Wiedział, że mu się należało, dlatego bez zastanowienia wpił się w jej malinowe usta. Blondynka opierała się chwilę, po czym uległa swojemu chłopakowi, jak zawsze. Codziennie dziękowała Bogu, że ma tak wspaniałego chłopaka i że ją kocha. Malik nawet w takim momencie czuł między dziewczynami różnicę. Effy nie uległaby mu tak łatwo...Ona nie uległaby mu w ogóle, musiałby się porządnie za nią uganiać, żeby w ogóle zechciała z nim porozmawiać. Miała trudny charakter, ale on to właśnie lubił..lubił wyzwania, a ona nim była.
-To tylko koleżanka...- wyszeptał do jej ucha, ale ukłucie w środku serca, dało mu do zrozumienia, że może okłamać ją, ale nie samego siebie. Zayn ogromnie nie chciał, żeby brunetka widziała zaistniałą sytuacje. Miał nadzieję, że zeszła z balkonu od razu po jego wyjściu, ale ona tam była... Widziała wszytko. Każdy dotkliwy szczegół.  Przyglądała się całemu wydarzeniu jak jakiemuś obrazkowi, dennej romantycznej telenoweli. Widziała jak ją całował, jak szeptał coś na ucho, a teraz widzi jak Perri z uśmiechem żegna się z chłopakiem.
-Przepraszam...powinienem ci powiedzieć wcześniej. Spóźniłem się. Przepraszam… tak bardzo się śpieszyłem. Myślałem, że mam jeszcze czas. – powiedział Harry stając za nią i kładąc rękę na jej ramieniu. - Widziałem jej zdjęcia w internecie, mówili, że wróciła, nie myli się. Są razem już dwa lata. - nie odpowiadała. Dalej patrzyła na odchodzącą blondynkę i machającego do niej Mulata. Rozrywało ją to od środka, ale czego ona się spodziewała ? Przecież nic ich nie zobowiązywało... kiedyś kochała takie związku… teraz żałowała, że coś takiego w ogóle istnieje. Zresztą to w ogóle nie był związek !!




Malik stał na dole jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił się i utkwił wzroki w brunetce. Parzyli na siebie i jakby do nich nie docierało, to co się właśnie wydarzyło. Nie taką chcieli wybrać drogę. Wszystko miało być inaczej...Ona sobie wyobrażała to inaczej.  Nie mogła wytrzymać tego spojrzenia, który obdarowywał ją chłopak, dlatego odwróciła się i wbiegła do pokoju.
-Harry, chyba musisz już iść...
-Dobrze, tylko obiecaj, że nic sobie nie zrobisz. – patrzył na nią tymi swoimi naiwnymi zielonymi oczami, przepełnionymi troską.
-Idź już !- nie wytrzymała ...krzyknęła, nie mogła znieść tej litości. To ona sama jest sobie winna !  Wyjęła swoją walizkę i zaczęła w szybkim tempie zbierać swoje rzeczy. Jedną najważniejszą rzeczą była teraz płyta z nagraniem rodziców. Wyjęła ją szybko z odtwarzacza i sięgnęła za komodę po jej opakowanie. Nie wiadomo jakim cudem się tam znalazła, ale przynajmniej nie zgubiła się nie wiadomo gdzie. Wyciągnęła coś kwadratowego, ale nie opakowanie. To było zdjęcie w ramce. Jego i jej. Zayna i Perrie. Teraz przypomniało jej się jak coś spadło podczas, gdy bawili się po pijaku. Wtedy Zayn wycelował w nie korkiem od szampana . "Szkoda, że się nie zbiło..."- pomyślała, po czym postanowiła , że pomoże mu tego dokonać. Zamachnęła się i z całej siły rzuciła nim o podłogę. Już nawet nie patrzyła jak bardzo zbiło się szkło. Gówno ją to obchodziło.
-Co ty robisz ?- do pokoju wpadł Malik , który kompletnie nie wiedział co ma robić w takiej sytuacji, a w jego oczach zawitał lęk i przerażenie.
- Pakuję się. – odparła bez większego poruszenia dziewczyna, była wściekła na niego. Nie miała ochoty na niego więcej patrzeć, chciała stąd jak najszybciej wybiec. Czuła się jak zwykły śmieć pozostawiony na pastwę losu. Już drugi raz ktoś w życiu jej tak zrobił. Czym sobie zasłużyła ?
- Co ? – wypalił zdziwiony Zayn. – przestań. – poprosił ją i podszedł do niej chwytając ją za rękę. Ona mu szybko ją z całej siły wyrwała i poszła po resztę rzeczy do łazienki, wrzuciła je jednym susem do walizki i zaczęła je ugniatać, nie zważając na Malika. Mocno zagryzała wargi, aby nie wybuchnąć histerycznym płaczem. To  Zayn nie wytrzymał.
- Przestań ! – krzyknął i chciał jej wyrwać walizkę. Podniósł ją do góry i wszystkie rzeczy się wysypały na podłogę, Effy nie zważając na to sięgnęła po nią i zaczęła wyrywać Malikowi z rąk.
- Puść  to ! – krzyknęła, na co Mulat nie rozumiejąc sytuacji, poluźnił uścisk. Szatynka wykorzystała to i wyrwała mu ją z rąk, następnie nie panując nad swoimi emocjami zamachnęła się mocno rzeczą w jej rękach i walnęła z całej siły nią w Malika. Po chwili na jego wardze zobaczyła krew, zszokowana szybko opuściła walizkę i zakryła ręką usta. Chłopak poczuł ogromny ból w wardze, ale nie przejął się tym. Ona była teraz ważniejsza. Jego rana na wardze zagoi się szybko, ale rana którą zrobił Eff już nie.
- Zayn. – wyszeptała. Zayn wytarł krew z ust i popatrzył na nią czule.

- Nie odchodź...pozwól mi wyjaśnić. – na te słowa szatynkę znów ogarną wielki gniew. Co on sobie wyobraża ?! Nie mogła znieść myśli, że kochał tam tą kobietę, że ją całował i z nią spał. Nie mogła, nie mogła sobie wybaczyć, że na to pozwoliła ! Cały czas zastanawiała się, gdzie była wtedy kiedy to wszystko się działo.
- Co ty chcesz tu wyjaśniać Zayn ?! Bawiłeś się mną , Bawiłeś się moimi uczuciami. Byłam dla ciebie niczym ! Co fajnie było ? Podobało ci się ?
-Przestań. - powiedział szeptem, zaciskając mocno pięści, i kręcić głową. W jego oczach był ogromny żal.
- Co przestań ?! Jakie przestań ?! Ty przestałeś kiedy była potrzeba ?! Nie ! Więc ja też nie przestanę! Powiedz kurwa czy ci się podobało !Pomyślałeś w ogóle jak się będę czuć ?! Pomyślałeś o mnie ?! Nie kurwa nie pomyślałeś ! Więc teraz siedź cicho ! Jesteś zwykłym tchórzem ! Nikim więcej ! Z taką łatwością przyszło ci mnie okłamywać !
-Effy my nawet tego nie robiliśmy, nie całowaliśmy się, nie byliśmy razem ! – wypalił machając ręką. Od początku tej rozmowy cisnęło mu się to na usta, w końcu nie wytrzymał. Wiedział, że nie był jej nic winny !
-A to tylko to się dla ciebie liczy tak ?! Jakbyśmy się pieprzyli to bym coś dla ciebie znaczyła ?!
-Przecież kiedyś robiłaś to z każdym ! Co teraz udajesz niewiniątko tak ?! Od kiedy ty jesteś taka święta ?!.
-No tak bo pewnie ona daje ci kiedy chcesz ! A ja byłam tak dla jaj, żeby było zabawnie ! Tak żeby było więcej adrenaliny ! – dziewczyna jak w transie, cały czas mówiła machając rękami. Nic już na oczy nie widziała przez potoki wylewanych łez. Pierwszy raz od dłuższego czasu się otworzyła na świat i powiedziała wszystko to co myśli i chodzi jej po głowie. Wszystkie myśli, wątpliwości, to wszystko z niej uchodziło z każdym gniewnym słowem. – pieprzony egoista ! Wiesz kogo mi najbardziej szkoda ?! Tej twojej pustej blondyny !! Bo ona będzie cierpieć najbardziej ! Przez ciebie ! Wszyscy będą cierpień przez ciebie ! A ta głupia małpa z szopą na głowie …. – Zayn nie pozwolił jej dokończyć zdania.
 Rzucił się na nią i całym swoim ciałem przywarł ją do ściany, waląc z całej siły pięścią w ścianę przy jej głowie.
- Kurwa Effy to nie tak !!!- krzyknął na całe gardło. Emocje, które się w nim kumulowały przewyższyły jego wyobrażenia. Nie panował nad żadną z części swojego ciała. Dziewczyna krzyknęła przerażona i popatrzyła z ogromnym strachem na ciemnookiego. Chłopak nigdy nie wiedział, żeby była w takim stanie, ten widok uświadomił mu naprawdę co przed chwilą zrobił. On także był przestraszony, bał się sam siebie, już sam nie wiedział do czego był zdolny. Zapadła między nimi cisza. Obydwoje byli w totalnym szoku, a ich oddechy biły o wiele szybciej niż w normie.
-Przepraszam Eff...ja nie chciałem cię skrzywdzić... – mówił załamany kręcąc głową.
- Kochałam cię !!-  wyszeptała załamana, popchnęła go i uciekła z pokoju, mocno trzaskając drzwiami. Teraz było już jej wszystko jedno. Mogła wpaść pod samochód, albo ciężarówkę...chciała po prostu zapomnieć.

Harry po wyjściu od dziewczyny od razy pobiegł do Nialla. Bał się o swoją przyjaciółkę, a  wiedział, że tylko blondyn miał jakikolwiek wpływ na jej decyzję.
-Mogliśmy jej powiedzieć wcześniej ! Co my do cholery sobie wyobrażaliśmy wszyscy !
-Teraz Niall to nie ważne co mogliśmy wcześniej. Ważne, żeby ona nic głupiego nie zrobiła !- blondyn nawet nie słuchał tego co Harry mówił jeszcze dalej. Wybiegł z pokoju i biegł najszybciej jak potrafił. Walczył z czasem, który upływał nieubłaganie. Wiedział, że musi być teraz przy niej. Karcił się w środku, że nie zareagował wcześniej, ale chciał na razie się z nią lepiej poznać, żeby nie skrzywdzić jej znowu...jak zwykle nie wyszło. Nawalił... Była taka radosna, taka szczęśliwa, chciał aby to trwało jak najdłużej.
Otworzył drzwi do pokoju Mulata i zobaczył go jak siedział oparty o ścianę z głową w dłoniach. Jej nie było. Spóźnił się, a teraz tylko Bóg wie, gdzie ona jest.
-Jak do cholery mogłeś jej to zrobić...jak mogłeś narobić jej takiej nadziei ! Cholera Zayn czy ty jesteś jakiś powalony ?!

~ pół godziny później ~

-Możemy porozmawiać?- Mulat potrzebował teraz wsparcia swojego najlepszego przyjaciela...Liama. Wiedział, że w ogóle nie przepada za Wilson, ale może go trochę wesprze, doradzi. W sumie bardziej chciał się upić, ale wiedział, ze to mu nic nie da. I tak wszystko wróci.
-Coś się stało ?
-Powiedz mi ! Dlaczego ja jestem takim walonym idiotą ?! Skrzywdziłem ją !
- Mówiłem ci, ze ona nie jest dla ciebie ! Mówiłem ?. Mówiłem !.
-To ja nie jestem dla niej ! Nie powinienem w to brnąć, ale nie umiałem przestać...
-Widzisz jak ci namieszała w głowie ? Masz Perrie, która o niczym nie wie. Wasz związek jest stabilny, trwały, wiesz, że nie wywinie ci jakiegoś numeru, to jest inwestycja życia. Skąd wiesz, że możesz ufać tej brunetce, z Bóg wie jaką przeszłością ! Opanuj się.
-Jak na razie to ona nie może ufać mi ! – krzykną załamany, błądząc po pokoju – Boże, a ja nawet nie mam jak jej tego wyjaśnić, bo ta pieprzona trasa tygodniowa jutro się zaczyna !
- Ale co ty chcesz tu wyjaśniać ? Nie rozumiem. Stało się i bardzo dobrze. Teraz skup się na tym kogo naprawdę kochasz !! Przecież to każdy wie, że ta szajbuska Effy tylko dupy każdemu dawała !. 
 - Jak możesz tak mówić o niej ?!. – Malik zacisnął mocno pięści, gotowy go  uderzyć, ale powstrzymał się... Z każdą kolejną minutą się powstrzymywał. - Nie pamiętasz przez co przeszła ?!  Nie pamiętasz jaki ja byłem ? Już zapomniałeś o tym co się działo ? Może ci przypomnieć.!  Przecież każdy popełnia błędy ! Nawet ty !!
-Zayn to Perrie jest dla ciebie stworzona !! – podszedł do niego i mocno nim wstrząsnął - ona cie kocha całym sercem i ty ją też...prawda ?
-Tak...Kocham ją !
-Nikt o niczym nie wie, więc możecie być szczęśliwi.  W czym problem ? Dlaczego nie możesz sobie Effy odpuścić ?!.
- Kurwa stary!! Przecież ja ją też kurwa kocham !!. – krzyknął na całe gardło i sam aż pobladł ze strachu. On sam się tego nie spodziewał. On sam nawet we własnych myślach się do tego nie przyznawał, a co dopiero przed Liamem.




 ______________________________________________________________

*Horson- połączenie od nazwiska Wilson i Horan, ponieważ nasze rodzeństwo przez rozłąkę ma inne nazwiska.

No więc jestem. :) Udało mi się dzisiaj.:)
Jak już widzicie Perrie znów wraca do gry :) Oj teraz wokół naszej dwójki nie będzie zaciekawię, no cóż takie życie :D 
Możecie także wbić w zakładkę " bohaterowie " jeśli jeszcze nie widzieliście Nicka lub Petera ( choć jego już pewnie poznałyście ^^ ) 
 Kurcze na serio wielkie PRZEPRASZAM, ale ostatnio z moim czasem to jest jakaś masakra i nie wyrabiam z niczym dookoła :(
Ale mam nadzieję, że rozdział za to wam się spodoba :D Trochę się w nim działo  i wyjaśniło co nie ? :D
Zachęcam do zostawiania szczerych i szerszych opinii w komentarzach ;*


Ps. Proszę Was nie zostawiajcie pod rozdziałem komentarzy typu : " u mnie nowy rozdział. Zapraszam ".
Zrobiłam na takie informacje zakładkę "spam" i tam możecie do woli się reklamować, informować mnie ( chodź to i tak ni jest potrzebne, bo śledzę wasze blogi i czytam regularnie ).
Takie komentarze i tak zostają usuwane .

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 17. : Gówno wiesz o tym co wolę i co lubię






- Poczta głosowa. – powiedziała to samo już pięćdziesiąty raz dzisiaj Abby, opadając ciężko na kanapę. Choć Effy z Zaynem wciąż nie dobierali telefonów, każdy z zebranych tu miał ogromną nadzieję wraz z rozpoczynającym się sygnałem, że może w końcu się uda, że akurat za tym sygnałem odbiorą. Nadaremnie. Nie odbierali, a każdy coraz bardziej się martwił.
Byli tu wszyscy. Zupełnie. Nawet Justin z Seleną. Siedzieli razem z nimi w pokoju, tempo wpatrując się w ekran telewizora, na którym leciał jakiś denny serial. Tylko do czasu do czasu, Abb i Jus wymieniali nieśmiałe spojrzenia w swoją stronę.
- Powinniśmy zadzwonić na policję. – powiedziała pewnie Elizabeth.
- wiedziałem, że tak to się skończy !. Wiedziałem !. Mówiłem mu, jak dziecku tłumaczyłem. To nie jest dziewczyna dla ciebie ! daj sobie z nią spokój, ale nie on zawsze wie lepiej !. Po co ona jemu w ogóle mąci w głowie ?!.  Nie dość mu już szkód zrobiła ?!. – wypalił zdenerwowany Liam.
- A więc uważasz, że to wszystko wina Effy ?!. – odparł groźnie Niall.
- To ona chciała kupić mu ten pieprzony motor !.
- Wszyscy chcieliśmy go mu kupić. – odparł spokojnie Harry.
- Przestańcie !. To w tej chwili jest zupełnie nie ważne. – skarciła ich Abby – stało się i się nie odstanie. Pozostaje nam czekać.
- I to właśnie jest najgorsze. – skomentował Lou. Wszyscy dalej siedzieli wgapiając się w telewizor, mając nadzieję, że wrócą cali i zdrowi. Liam był wściekły. Miał chęć wywalić brunetkę z ich grona tak, żeby więcej tu nie wracała. Nie lubił jej...ogólnie nie lubił takich jak ona. Uważał, że psują wszystko w życiu, każdego kogo napotykają na swojej drodze. Czy pomylił się co do Effy ?
Nagle do pokoju wparowała tak długo wyczekiwana para. Każdy poderwał się z miejsca i zaczął ich na zmianę ściskać. Tylko Harry i Liam siedzieli na uboczu zatraceni w swoich myślach. Eff posłała loczkowi szeroki uśmiech, a on jedynie uśmiechnął się do niej smutno i pokiwał głową na znak, że rozumie. Nikt jakoś w ostateczności nie odważył się ich ochrzanić za to, że nie dawali znaku życia. Tętniła od nich jakaś taka radość, że odjęło wszystkim mowę i cieszyli się tylko w duchu, że para wróciła do domu w jednym kawałku.
- Patrzcie !. – krzyknął Liam, a wszystkie pary oczu jak na zawołanie popatrzyli na ekran telewizora, który wskazywał chłopak. Znajdowały się tam zdjęcia Effy i Harrego. Abby szybko doskoczyła jednym susem do pilota i mocno pogłośniła urządzenie.

- A dzisiaj mamy dla was coś naprawdę godnego uwagi !. – mówiła pulchna kobieta, która była strasznie podekscytowana. – Oto zdjęcia słynnego członka boysbendu  One Direction !!, Harrego Stylesa i jego tajemniczej towarzyszki. – na telewizorze pojawiło się zdjęcie ich obojga, gdy szli koło siebie, następnie zaczęły pojawiać się zdjęcia, gdy Harry niósł Effy na rękach, potem uwiecznione było, gdy dziewczyna powoli mu się z rąk wysuwała i oboje zanosili się gromkim śmiechem ( te wydarzenia były opisane w
12 rozdziale J ). – te wydarzenia miały miejsce dwudziestego ósmego października, gdy imprezowicze wracali z klubu „ kamis ”, jak już się domyślamy para była kompletnie pijana - na ekranie zaczęły się pojawiać kolejne zdjęcia z tego wieczoru. Następnego przedstawiało jak Harry z Effy siedzieli na chodniku i zdejmowali buty., - a także wiać, że świetnie się dogadują i definitywnie widać, że coś między nimi… iskrzy ?. W takim razie co tam robił kolejny członek zespołu ?! Zayn Malik !.  – na ekranie był ukazany było obraz, gdy tym razem Zayn niósł ją na rękach i oboje byli zachłannie zapatrzeni w siebie. – Może piosenkarze nie tylko dzielą się wspólnie swoją pasją, a także i dziewczynami ?!. Na razie wiemy tylko tyle, ale zapewniam was ! jeszcze dzisiaj coś o nich jeszcze usłyszycie !. – na ekranie zniknęła grusza kobieta, a na jej miejsce pojawił się starszy mężczyzna.
- Wiadomości z ostatniej chwili !. Wypadek samochodowy na Main Street, były organizowane tam nielegalne wyścigi motocyklowe. Policja goniła jednego z nich, gdy ten sprytnie uniknął radiowozu, powodując tym samym zderzenie dwóch pojazdów policyjnych !. Jeden z nich trawił do szpitala i jest w krytycznym stanie. Lekarze wciąż walczą o jego życie. Więcej informacji już dzisiaj po dwudziestej !. – zamiast niego pojawiły się głośne wesołe reklamy, a na twarzy Eff pojawiło się przerażenie, które było skierowane w stronę Zayana. Ten jednak tylko posłał jej spojrzenie mówiące „ wszystko będzie dobrze, wyciągnę nas z tego ”.
- Ooo Boże !. Ludzie to jednak głupi są !. Tak narażać niewinnych ludzi !. – skomentowała niedowierzając El. – zresztą nie ważne. Co powiemy dziennikarzom o was ?. – popatrzyła znacznie na Effy, Zayna i Stylesa.
- Prawdę. Między nami nic nie ma. Effy to tylko przyjaciółka i po prostu wyszliśmy do klubu trochę odetchnąć. – wyrecytował, zdawałoby się wyuczoną na pamięć kwestię, Malik. Choć Eff wiedziała, że to prawda, to i tak poczuła ukłucie głęboko gdzieś w sercu. Przeraziło ją to z jaką łatwością to wypowiedział, a najmocniej te trzy, koszmarne słowa „ to tylko przyjaciółka ”, była pewna, że na długo zostaną w jej pamięci i będą ją gnębić dzisiejszej nocy. Jednak, jak zwykle nie dała niczego poznać po sobie i stała z miną, która nie wyrażała żadnych emocji, co było w tej chwili bardzo ważne, ponieważ wszystkie pary oczu zwróciły się w jej stronę.
- Ja to się martwię o Eff... i o nasze fanki. – powiedział Harry, posyłając jej troskliwe spojrzenie.
- Da rade. – powiedział twardo Zayn, patrząc groźnie na niego.
- Zayn… musimy pogadać. Masz chwilę ?. – spytał nie pewnie Liam.
- Chwilowo nie mam czasu – powiedział Malik wychodząc szybko z pomieszczenia.-  i jutro raczej też nie będę miał. – rzucił na odchodne przez ramię.
- Zayn !. – rzucił za nim Liam zrezygnowany, wystawiając ręce przed siebie, a potem jedną podrapał się po głowie, głęboko wzdychając, a następnie posłał gniewne spojrzenie Wilson, która wpatrywała się zamyślona w niego.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci nie jest. – powiedział radośnie Niall przytulając jeszcze raz swoją siostrę. – następnym razem odbieraj telefon ok ?.

- Jasne. – posłała mu przyjazny uśmiech, wyrwany z zamyślenia.
- Chodzicie, bo spóźnimy się na wykład. – przypomniał całej reszcie Louis. Wszyscy całą noc nie spali, ale nikogo to nie obchodziło ?. Musieli, bo musieli i tyle, no może oprócz pana Malika. Tylko Effy poszła pod prysznic się odświeżyć, bo stwierdziła, że może się „ odrobinę „ spóźnić. Pierwszy wykład mieli z Peterem. Każdy z zaciekawieniem go słuchał, ponieważ po nudnym wykładzie miał wszystkim coś ważnego ogłosić.
- Zajmiemy się sprawami organizacyjnymi dotyczącymi balu. Przeczytam wam nazwiska ludzi, którzy przygotują razem ze mną najwspanialszy bal pod słońcem !. Sam je wylosowałem, wiec nie przyjmuję sprzeciwu. Balem zajmie się w tym roku :



Elizabeth Calder
Megan Bravs
Corline Fermis
Effy Wilson
Abby Pirce
Niall Horan
Max Dexers
Harry Styles
Zayn Malik
Liam Pyne
Michel Hudnes
Justin Bieber



-          Tak już widzę te wasze wesołe miny. – powiedział żartobliwie Peter, reszta uczniów odetchnęła z ulgą, bo większości tym razem udało się uniknąć zobowiązań, ale chyba  niemal każdy zauważył, że profesor nie wymienił jednego ucznia z ich paczki… Louisa. Effy i Abby wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a potem wycelowały je prosto w Elizabeth, która zaskoczona z decyzji kochanka spuściła głowę w dół. Nigdy razem nie rozmawiali o balu, a temat Louisa to już w ogóle omijali wielkim łukiem, gdy byli razem udawali, że ktoś taki jak on po prostu nie istnieje.
Wszyscy na uczelni bardzo lubili tego nauczyciela i darzyli go szacunkiem, niektórzy nawet się mu zwierzali, Peter umiał z nimi rozmawiać, doradzać im w prywatnych sprawach i co najważniejsze nie był surowy, był wyrozumiały. Od zawsze był ulubieńcem uczniów, a tym bardziej na tej uczelni.
El poczekała cierpliwie na to, aż każdy wyjdzie z sali po skończonym wykładzie i podeszła pewnym krokiem do ukochanego. 
- Co to miało być ?!. – powiedziała twardo, co było do niej zupełnie nie podobne, rzuciła torbę gdzieś na bok i nachyliła się groźnie nad jego biurkiem.
- To znaczy ?. – spytał z udawanym zdziwieniem.
- Dlaczego nie wyznaczyłeś także Louisa do tej pracy ?.
- A o to chodzi. – westchnął głęboko i wstał z krzesła, podchodząc do niej.
- Tak o to. – powiedziała dobitnie.
- Po prostu go nie wylosowałem, nie każdy ma tyle szczęścia. – powiedział czule dotykając jej policzka.
- Przestań. – dziewczyna szybko strąciła jego rękę, profesor był bardzo zaskoczony jej stanowczością, ale nie dał niczego po sobie poznać.
- Elizabeth, po prostu nie chciałem, żeby ktoś nam przeszkadzał, to źle ?. Pomyśl tylko… Tylko ty i ja na zapleczu. -  w jego oczach zaczęły błyszczeć wściekłe ogniki. Dziewczyna na ten widok nieśmiało się zaśmiała, a potem już przytulniej dodała.
- I tak to było nie fair. Gdyby tylko ktoś się domyślił…
- Nie domyśli się nikt… - powiedział opierając się o biurko i ciągnąc za sobą El, która powoli wtulała się w niego. Kochała go nad życie i choć miała tysiące wyrzutów sumienia na minutę przy nim to wszystko się wyciszało i odchodziło gdzieś w niepamięć, aby po zniknięciu mężczyzny zaatakować dwa razy mocniej. Ale tak cholernie lubiła przy nim być !. Gdy była z nim czuła się szczęśliwie i beztrosko, a tak bardzo kochała te uczucie… trudno było się jej z nim rozstać, a wręcz uważała, że było to nie wykonalne.
- Kocham cię. – wyszeptała. Jeszcze pamięta jak było miesiąc temu… gdy to Peter nie chciał się z nią wiązać. Bał się. Bał się, że zepsuje jej życie. Nie chciał z nią być. Za bardzo martwił się o nią i jej przyszłość. Wiedział, że nie powinien się nigdy z nią wiązać, przecież ona miała jeszcze całe życie przed sobą, a on co ?. Tylko ściągnął by ją w dół, kiedy teraz powinna poddać się życiu i spontaniczności. Wiedział, że źle robi, ale nikt nie wygra z miłością. Z miłością, która połączyła ich nie wiedząc kiedy.
Abby szła szkolnym korytarzem rozmyślając nad El i Peterem, postanowiła nie wtrącać się w ich życie, ale to już była przesada. Wiedziała, że nie powinnien tak traktować Louisa !. Przed chwilą mijała go na korytarzu, pytał o jego ukochaną. Okłamałam go. Powiedziała, że Elizabeth poszła z Eff do łazienki. Choć tak bardzo nie popierałam ich związku, wiedziała, że musi ją kryć, taki był jej obowiązek. Za rogu korytarza wyłoniła się za to już jej nie szczęśliwa miłość.
Posłała mu nieśmiały uśmiech i chciała go zwinnie wyminąć, ale on nie postrzeżenie zagrodził jej drogę i odwzajemnił uśmiech, który był dużo szerszy niż jej.
- Hej. – powiedział Justin wpatrzony w nią. – to fajnie, że Eff i Zayn się dzisiaj odnaleźli.
- Ta. – powiedziała zgodnie z prawdą Abby wbijając wzrok w podłogę.
- Słyszałem, że Sel z tobą gadała i powiedziała ci o nas, a raczej nas braku. Dużo myślałem o tym i stwierdziłem, że fajnie by było zacząć wszytko od nowa. – dziewczyna popatrzyła na niego podejrzliwie.

- Serio ?. Chciałbyś ?. – spytała niepewnie. Wiedziała, że zawiniła, powinna była go wysłuchać i mu uwierzyć na słowo. Uważała się za kompletną idiotkę i nie rozumiała, jak on w ogóle może z nią normalnie rozmawiać, a co dopiero proponować przyjaźń od początku ?!. Nie mieściło jej się to w głowie.
- Jasne, czemu nie ?. – powiedział uśmiechnięty. Abby jeszcze przez chwilę się wahała, a potem podała mu rękę.
- Abby Pirce. – powiedziała już pewniejsza siebie, odwzajemniając uśmiech.
- Justin Bieber. – kątem oka zobaczyła Nialla, jak szedł cały uśmiechnięty i radosny, odkąd pogodził się z Eff cały czas taki chodził, każdy to zauważał i cieszył się razem z nim, bo czym jest szczęście, gdy nie masz go z kim dzielić ?. On na szczęście miał. Miał sześcioro najwspanialszych przyjaciół i siostrę… kochaną siostrę, na którą czekał całe życie, a ona w końcu może być z nim ! i nawet wie o tym, że ma wspaniałego brata. Effy także się zmieniła i zmieniała się z każdym następnym dniem… zmieniali ją oni. I on też… Zayn. On tak naprawdę miał najwięcej z tą przeminął wspólnego. Pozwolił jej kochać. Kochać jego. Choć nie powiedział tego na głos wiedziała, że ma na to pozwolenie. Może była zbyt pewna siebie ?. Może tylko się jej wydawało ?. Nigdy nie dał jej żadnego sygnału, żeby tak myślała, więc skąd wiedziała ?. Skąd miała tą pewność ?. Tego nie wiedział nikt, nawet ona.
Czekała w swoim pokoju na Nialla, który powiedział jej, że zaraz przyjdzie i ma coś ważnego jej pokazać. Nie ukrywała przed nim, że ciekawość ją zżerała od środka, jak to miała w zwyczaju. Przed nim nie musiała. Choć po tym wszystkim co się wydarzyło, po tych wszystkich kłamstwach, nadal mu ufała. Bardziej niż komuś innemu i co najważniejsze nie ukrywała przed nim żadnych uczuć, mogła przy nim płakać, śmiać się, zwierzać się mu. Nie przeszkadzało jej to, a zwłaszcza mu, czuł się przez to wyjątkowy.
- Eff otwórz. – usłyszała za drzwiami i szybko pobiegła otworzyć. Ujrzała chłopaka z wielkim workiem na rękach, który zasłaniał mu nawet twarz, był ogromny.
- O Boże Niall co to jest ?. – spytała zdziwiona, próbując pomóc chłopakowi to nieść, po drodze zamykając drzwi.
- Pomyślałem, że musisz to zobaczyć, a pewnie nawet tego pragniesz.


* Zayan *

Mulat właśnie wspinał się po schodach. Szedł w kierunku pokoju Liama. Głupio mu było z powodu tego co powiedział rano, może i nie za bardzo chciał z nim wtedy gadać, ale to  końcu jego przyjaciel, czyż nie ?. Nerwy puściły mu wodzę… odkąd Effy się pojawiła często to się mu zdarzało. Nie miał pojęcia czemu, przecież nic takiego nie robiła, a mimo wszystko… Wpadł do pokoju i zastał chłopaka jak znudzony wpatrywał się w ekran telewizora, zmieniając kanały z zawrotną prędkościach, nawet nie sprawdzając ich zawartości.
- Ubieraj się idziemy do clubu. – rzucił w jego stronę kurtką, którą zdjął z wieszaka obok.
- Co ?. – brunet nie ukrywał swojego zdziwienia.
- No normalnie. Zbieraj się, zaraz przyjdzie Hazza i lecimy na balety. – mówił machając rękoma i tłumacząc jak jakiemuś idiocie. – muszę ci jakoś wynagrodzić ten ranek.
- Jak za dawnych czasów, co ?. – spytał podekscytowany Liam. Kiedyś zawsze razem wychodzili do klubów, zaszaleć, pobawić się. To było ich częścią życia, nie raz kończyło się tak, że kończyli z kimś zupełnie obcym w łóżku, ale kogo to obchodziło ? nawet gdy mieli dziewczyny, narzeczone, zawsze to robili. To był ich skład, Zayn, Harry i Liam. Troje najlepszych przyjaciół. Styles i Pyne byli tak bardzo odmieni, że nie raz prowadziły ich kłótnie do bójki, ale wtedy zawsze stawiał pomiędzy nimi Malik. Większość nawet myśli, że gdyby nie on, obydwie duszę by się nienawidziły i zespół by nigdy nie przetrwał. Może dlatego tak bardzo obaj mieli odmienne zdanie o Effy ?.
Chłopak skierował się do łazienki, ale w połowie drogi odwrócił się do Zayna.
- Fajnie, że wróciłeś. – powiedział ze zgodnością, uśmiechając się i idąc dalej.
- Co masz na myśli ?.  - spytał chłopaka, gdy ten był już w inny, pomieszczeniu.
- No wiesz ty i Effy, to dobrze, że już przejrzałeś na oczy. Ta dzikuska niszczyła ci życie i co najważniejsze ciebie. Zresztą ty Zayn, przecież wolisz blondynki, a zwłaszcza jedną… pewnie już się nie możesz doczekać gdy ją zobaczysz, co ?. – Zaynowi siliło się na usta „ gówno wiesz o tym co wolę i co lubię”, ale się powstrzymał. Zupełnie nie wiedział o co jemu samemu chodziło, przecież Liam to jego przyjaciel, tylko stwierdzał fakty.
- Masz rację. – powiedział i sam nie wiedział czy szczerze.
- I jak skowroneczki gotowi podbić świat ?. – wpadł do pokoju Harry, ruszając dziwnie biodrami, tym samym wykonując słynny ruch Micekla Jacsona.
- Nie rób tego ruchu nigdy więcej. – powiedział z irytacją na twarzy Mulat.
- Nie znasz się Malik. – powiedział pewnie, opadając ciężko na łóżko biorąc pierwszą z brzegu gazetę.
- Choć go nie widziałem, mogę z pewnością stwierdzić, że był chujowy, jak wszystkie twoje Styles. – krzyknął z łazienki Liam.
- Uważaj bo się zaraz zatniesz tą golarką Pyne. – odgryzł się kędzierzawy.
- Skąd wiesz, że się golę ?. – nagle z łazienki spadł jakiś przedmiot, charakterystyczny dla golarek, na co Zayn się cicho zaśmiał.
- I tak mi nie dorównasz z wyglądem, nie łudzi się. – kontynuował swoje poglądy Harry przeglądając gazetę.
- I dobrze, bo z takim wyglądem by mnie nikt nie chciał, nie martw się może któraś się kiedyś nad tobą zlituje i cie przygarnie, ale pamiętaj jedno : nadzieja matką głupich. –Pyne triumfalnie poklepał loczka po plecach, wychodząc już odświeżony z łazienki.
- Dobra, skończcie już bo zaraz się zapowietrzycie. – powiedział znudzony Zayn, otwierając drzwi, przez które szybko wyszli z mieszkania. W klubie było bardzo tłoczno, ale im to nie przeszkadzało. Podeszli szybko do lady i zamówili po dwie kolejki tequili.
- To co zaczynamy ?. – zapytał ich loczek, klaszcząc przy tym w ręce z uciechy.
- I tak cie żadna nie zechce. – powiedział Liam, nie przejmując się za bardzo chłopakiem, patrząc gdzieś w dal kończąc już 4 kieliszek. Zayn znał już na pamięć ten schemat. Harry się pierwszy wyrywa, Liam go zgasza, on chcę udowodnić, że jest w tym rewelacyjny, a potem się gdzieś w tłumie gubi i widzą się nazajutrz, wszyscy razem z kacem, a Harry zmusza ich do słuchania opowieści o upojnej nocy z nieznajomą. Tym razem było trochę inaczej. Harry przyczepił się dziewczyny, która siedziała koło nich, koło lady.
- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama ?. – zapytał zmysłowo Hazza, a chłopaki nawet na nią nie spojrzeli tylko wciąż sączyli piwo, patrząc na barmana podającego z prędkością światła zamówione drinki.
- Czekam na księcia z bajki. – odparła zielonooka, była przepiękna. Miała czarne włosy sięgające do pasa, mocny makijaż, a na rekach miała raz po nie raz tatuaże. Miała na sobie, krótką, czarną sukienkę, opinającą jej ciało. Dzięki temu wyglądała na bardzo seksowną i z ostrym charakterem.

- Może on siedzi blisko ciebie ?. – Styles już wiedział, że jest jego. Wystarczyło jedno znaczne spojrzenie jej w jego stronę i już oboje wiedzieli co dzisiaj będą robić, że ta noc dla nich nigdy się nie skończy. Przynajmniej Hazie się tak wydawało.
- Z pewnością. – odparła dziewczyna bez namysłu, zawadzko się uśmiechając.
- Zatańczysz ?.
- Z chęcią. – Harry już wstawał z wyciągniętą dłonią w jej stronę, gdy ta po chwili dodała. – ale z twoim kolegą, w skórzanej kurtce. – wszyscy wiedzieli, że chodzi o Zayna. Na co ten, zachłysnął się piwem i zaczął się śmiać kręcąc z niedowierzaniem głową, Liam mu zawtórował jeszcze większym śmiechem, a Harry zrobił się jak burak. Jednak Mulat wciąż ani razu nie spojrzał na nieznajomą, tylko dodał.
- Nie jestem w tym dobry, za to mój kolega to wymiatacz w tańcu naprawdę, mogę za niego świadczyć. – mówił głośno Zayn, mając na myśli zielonookiego, wpatrując się w blat stołu.
- Z facetami już tak jest. – powiedziała zrezygnowana i zniknęła w tłumie.
- I tak nie była w moim typie. – powiedział wymijająco loczek, choć wszyscy troje wiedzieli, że to nie byłą prawda, ale nawet tym razem Liam nie skomentował porażki loczka. – poszukam kogoś innego. – a po chwili zniknął za rogiem, klubu.
- Nie zdziwię się, gdy kiedyś złapie AIDS. – powiedział szczerze Mulat.
- Co z tobą ?!. – ryknął ni z tego ni z owego Pyne.  
- O co ci chodzi ?. – spytał zaskoczony.
- Nawet na nią nie spojrzałeś !. Prawie wskoczyła ci sama do łóżka !. Stary co z tobą ?. – mówił zrezygnowany. – Nadal jesteś zakochany w Effy ?. To nie minęło… tak ?.


* Effy *

Patrzyła z zachwytem jak jej kochany brat. Wyjmował z entuzjazmem rzeczy z worka.
- Te albumy dostałem, kiedy moi nowi rodzice zabrali mnie do swojego domu, wtedy w domu dziecka wszystkie dali moim rodzicom. Ten jest najstarszy. – powiedział podając jej jeden z wielu. Na pierwszej stronie było zdjęcie, bodajże ich rodziców, przynajmniej tak się jej wydawało. Ojciec niósł mamę na rękach, a ona się śmiała. Widać było, że mocno się kochali


- Niall… czy… czy to oni ?. – spytała nie dowierzając brunetka.

- Tak. – powiedział pewnie, uśmiechając się promiennie w jej stronę. Effy zakryła z przejęcia dłonią usta, a z jej oczu wypłynęła pierwsza łza. Na ten widok przejęty chłopak otarł ją, a w jego oczach także zawitała łza szczęścia.
- Boże jaka ona była piękna !. Jesteś do niej podobny. – powiedziała nieśmiało śmiejąc się i spoglądając na niego.
- Tato też niczego sobie. – powiedział promienny. – w sumie to po nim odziedziczyłaś urodę, równie ładną jak nasza mama. – na co dziewczyna się zaśmiała.
- Oboje byli przepiękni. – dodała. Następne zdjęcia przedstawiały ją i Nialla, gdy trzymał ją małą na rękach, potem pojawiali się tam także nie raz ich cudowni rodzice. Rodzeństwo z kartki na kartkę z albumu było coraz bardziej doroślejsze. Oboje świetnie bawili się oglądając je wspólnie, choć było już grubo po północy, żadno z nich nie zauważyli obecności Mulata. Śmiali się i płakali jednocześnie. Niall opowiadał jej historie, które pamiętał i które słyszał od rodziców. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że tylu rzeczy nie pamięta i tylu rzeczy nie wiedziała do tej pory. Chłopak na koniec także, otworzył jedną jedyną kasetę jaką miał z dzieciństwa, przedstawiała ona ich rodziców.
- Biegnijcie. – krzyknął ktoś z tyłu aparatu, na to dwoję ludzi z oddali zaczęli biec, po jakiejś polanie, na około nich było raz po raz jakaś parka ludzi, kątem oka spoglądała na nich z ukosa. Byli już blisko kamery, oboje byli roześmiani i złączyli swoje ręce w mocnym  uścisku, a potem ojciec pociągnął mamę, na co ona prawie upadła, a Effy wybuchneła śmiechem. On ją starannie podtrzymał, a potem wziął na ręce i pobiegł z nią do morza.
- Nie !. Ian będę cała mokra !. – krzyczała kobieta, zanosząc się śmiechem. Rodzeństwo także się zaśmiało, ale nie tylko oni, ktoś po drugiej stronie aparatu też.


* Zayan *

- Pojebało cię ?!. – wybuchnął gniewnie.
- Przecież widzę, wciąż coś do niej czujesz.. – nie dawał za wygraną Liam.
- Mam dziewczynę, zapomniałeś ?. Nie mogę jej zdradzać.
- Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- O co ci znowu chodzi ?. – zapytał już dobrze wkurzony Zayn.
- Udowodnij, że nic do niej nie czujesz, że Effy jest dla ciebie nikim.
- Dlaczego ci tak na tym zależy ?. – zapytał Mulat patrząc na niego, który siedział obok niego. Liam był odwrócony do niego przodem, opierając jedną ręką na blacie. 
- Udowodnij. – Malik po patrzył jeszcze chwile na niego, a potem jednym chlustem opróżnił zawartość kieliszka i wstał z bojowym nastrojem.
- Która to była ?. – przeszukując spojrzeniem zatłoczoną salę. Nie widział czemu to robi. Nie wiedział w ogóle po co tu przyszedł i do czego to wszystko prowadzi. Po prostu czuł w głębi serca… że tak będzie lepiej. 


------------------------------------------------


Moje kochane miśki .! Mamy 17 rozdział :D
Dałam sobie dużo czasu na napisanie go, więc wyszedł mega długi <3, więc postanowiłam wam go trochę urozmaicić dużą ilością gifów i obrazków :D 
no i trochę się w nim dzieje ^^
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelniczkom, ale jenak nie które zasługują na specjalne wyróżnienie.
 Karolinaxxxx3, bo uwielbiam jej komentarze ♥
i Add za jej motywację i że jest ze mną i daję mi ogromną nadzieję ♥
i za systematyczne komentowanie moich wypocin dziękuję <3 : 

Roxanne Clouster, Martyna Styles, Natalia Szewczyk, Olcia;* i Keroina


Kto po drugiej stronie aparatu się zaśmiał na kasecie z ich rodzicami ?.
jak myślicie co wypadło Zaynowi na wyścigach ? 
Jakie zdjęcie spadło w 11 rozdziale, gdy dwójka imprezowała ?. 
Jak fanki zareagują na Effy ?
Czy policja nie będzie ich szukać za wypadek ?.
Co tak naprawdę Harry i Zayn czują do Effy ?
Czy były chłopak, Nick da jej spokój ?.
Co będzie się działo, gdy Effy dowie się paru rzeczy o Maliku ?.
Co będzie się działo na balu ?. 
Czy El upora się z wybraniem, którego mężczyznę bardziej kocha ? i czy ktoś jej w tym pomoże ?
Czy Abby i Justin mogą być razem szczęśliwi ?. 

Tego wszystkiego dowiedziecie się czytając ten blog, a nawet na nie które pytania w następnym rozdziale znajdziecie odpowiedzi ♥

Przypominam wam też o wypełnianiu ankiety, dla was to minutka, ale mnie ogromna motywacja :)

Ps. Jeśli nie komentowałam Was ostatnio to bardzo przepraszam, ale mam spore zaległości, a z czasem jest ciężko. Obiecuję, że w tym tygodniu nadrobię wszystkie zaległości ;)

Pozdrawiam gorąco <33

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 16 : Ufam ci... Zayn





~ pół godziny później ~



Wrócili tylko na chwile do akademiku, żeby przebrać się w suche ubrania. Effy wybrała komplet, który uwielbiała, chodź nie ubierała się w niego często. Czarne podarte rajstopy, krótkie szorty, biały t-shirt, botki, których nie sznurowała do końca, bo lubi jak odstają jej od nogi i skórzana kurtka nadawała ,dziewczynie mocnego charakteru, który i tak już miała. Zeszła na dół i podeszła do Mulat, który czekał na nią dobre 15 minut, ale nie denerwował się, ani jej nie poganiał, bo wiedział, że warto czekać. 





Czekać na nią. Wsiedli na motor i odjechali...sami nie wiedzieli gdzie, ale tak było dobrze. Tak zwyczajnie...co sprawiało, że tak pięknie. Jechali jak najdalej od tego miejsca, okropnej teraźniejszości, która nie pozwalała im na szczęście, nie pozwala powiedzieć tego co czują wobec siebie, bo tak było łatwiej… prościej. Effy siedziała wtulona w plecy chłopaka, a jej włosy rozwiewały na wietrze,co sprawiało, że czuła się taka wolna i niezależna. Chłopak wreszcie mógł jeździć na motorze, rozkoszował się tą chwilą. Ta noc była jego najlepszą i wiedział, że więcej się taka nie powtórzy, więc chciał ją wykorzystać maksymalnie. Effy uznała, że musi coś wypróbować… zawsze widziała to na filmach i zawsze obiecywała sobie, że musi też tak zrobić, chciała wiedzieć jakie to uczucie. Bez zastanowienia postawiła jedną stopę na siedzeniu jadącego motoru, podpierając się rękami pleców Zayna, który nie miał o niczym pojęcia, gdy złapała równowagę szybko stanęła drugą stopą na siedzenie, a potem powoli puściła się rękoma barków chłopka i rozłożyła je na linii barków. Uczucie było nie do opisania !. Poczuła się jeszcze bardziej wolna i jeszcze bardziej niezależna !. Czuła, że może zupełnie wszystko !. Kochała to uczucie. Emocję nią tak targnęły, że zaczęła krzyczeć, na co chłopak z szokowany lekko zahamował co spowodowało, że szatynka poleciała tak do przodu, że teraz siedziała przodem do Zayna, a on nie widział drogi. Dziewczyna patrzyła w jego oczy z ogromnym natchnieniem. Kochała adrenalinę, która teraz skoczyło o całkowite 100 %, tak jaki i jemu, ale za bardzo nie rozumiał jak to się stało, że dziewczyna teraz siedziała nie wiadomo skąd na jego kolanach. Napełniali nawzajem swoją pustkę, która dawała o sobie znak, ale nigdy, gdy byli razem. Chłopak także był w nią zapatrzony, choć prowadził motocykl z ogromną prędkością, przekraczającą już dawno ograniczenie do 70, nie patrzył na drogę, nie interesowała go. Patrzył przed siebie gdzie była, ona. Siedziała mu na kolanach, a teraz miała twarz oddaloną od niego o parę centymetrów. 
- Nie boisz się ?. – spytał z nie dowierzaniem, nie spuszczając wzroku z niej, nie mógł tego pojąć. Jak taka krucha dziewczyna się nie boi jadąc tyłem do kierunku, a jej sam kierowca wcale nie patrzy na drogę !. Był pewien podziwu dla niej, ale tylko nie liczni wiedzieli, że szatynka wcale nie była taka odważna. To przy nim tylko czuła się taka bezpieczna, czuła że może wszystko, w pełnym znaczeniu tego słowa. 
- Nie – powiedziała twardo. Od zawsze wmawiała sobie, że nie ma na świecie takiej rzeczy, która byłaby godna jej strachu.  Na co brunet uśmiechnął się cwaniacko i nagle bardzo gwałtownie przyśpieszył i jechał na tylnym kole. Szatynka szybko opadła swoją klatką piersiową na jego klatkę, a jej stopy zwisały  w powietrzu, parę milimetrów, od wydawałoby się ruchomej szosy. Chłopak teraz musiał udziwignąć siebie jak i ją na rękach, ale dla niego to nie był wcale wyczyn, był bardzo silny. On zaśmiał się trochę głośniej i nie przestawał jechać. Dziewczyna nigdy nie jechała motorem, a co dopiero mówiąc tak !. Była pod ogromnym wrażeniem i chciała więcej i więcej. On ogólnie nigdy by czegoś takiego nie zrobił, ale to ONA sprawiała, że był zdolny do wszystkiego, że lubił ryzykować. Przy niej nie wiedział co się wydarzy i to było coś czego zawsze mu brakowało. W końcu staną na stabilnie na jezdni znów wpatrując się w podekscytowaną Effy. Nagle wpadł jak dla niego na genialny pomysł. 
- Byłaś kiedyś na wyścigach ?. – spytał, a w jego oczach płonęły iskierki.
- Nie. – powiedziała brunetka, której ten pomysł wydał się jeszcze lepszy niż Malikowi. Od dziecka chciała w czymś takim uczestniczyć, ale nigdy nie miała okazji, w jej mieście się takich rzeczy nie robiło, co ją niezmiernie denerwowało. Zayn zrobił ostry zakręt w prawo i skierowali się już całkiem na obrzeża miasta, gdzie raczej każdy bał się chodzić. No w sumie kto by się dziwił. Wszędzie były powybijane okna,  budynki ledwo co się trzymały, a latarnie co chwila się wyłączały i włączały. I pomyśleć, że kiedyś te miejsca tętniły życiem. Minęli to wszystko i wjechali na ogromny plac, gdzie aż dymiło się od spalin z motorów. Śmiechy, piwo i "seksowne" dziewczyny, które ledwo były ubrane. To wszystko ukazało się oczom dwójki " miastowych dzieciaków", za których  pewnie się tu ich uważa.  Stali sobie chwilę oglądając popisujących się mężczyzn i to co działo się dookoła, gdy nagle z oddali usłyszeli wesoły krzyk.
-Siemasz Zayn !- podszedł do niech uśmiechnięty od ucha do ucha brunet, bez koszulki, tylko w samej skórzanej kurtce , witając się z Malikiem.-  Przyszedłeś w końcu odwiedzić stare śmieci co ? Startujesz z nami w wyścigu ?
-Nie Mike. Przyszliśmy tylko popatrzeć. Ale ty widzę się tu rozkręcasz...- dalej już dziewczyna nie słuchała o czym rozmawiali, strasznie wkurzył ją fakt, że Zayn odmówił koledze udziału w wyścigach, miała nadzieję, że w końcu będzie mogła przeżyć coś takiego !. Nie zadowalał ją fakt, że będzie tu siedzieć i tylko patrzeć, Ale zaraz ! Kto ją powstrzymuje ? Zsiadła z motoru i stanęła przed zdezorientowanymi chłopakami.
-Zaraz wracam.- powiedziała bardzo stanowczo, a Zayn od razu zrozumiał o co jej chodzi.
-Nie wezmą cię. Biorą doświadczone dziewczyny. Można powiedzieć, że dla nich jesteś za młoda.
-To patrz i się ucz.- posłała mu zadziorny uśmiech, odwróciła się i zgrabnie kręcąc biodrami ruszyła w kierunku, chłopaka, który siedział otoczony dziewczynami.
-Nie zła sztuka. - powiedział do Zayna chłopak z uznaniem.- wybrała sobie najlepszego z nas, wie co dobre.- zaśmiał się i patrzył na obrót akcji. Mulata jednak obleciał strach, bo wiedział, że chłopka jej ulegnie i weźmie ją ze sobą, każdy jej ulegał. Ciemnooki bał się, że coś jej się stanie i nie wybaczył by sobie tego nigdy, to on ją tu przywiózł.
-Spokojnie. Z nim jest bezpieczna. Jest z nas najstarszy i jeździ od dziecka.- Mike chciał wesprzeć go trochę na duchu, bo widział już z daleka co jest między nim a Effy. Poklepał go po plecach i podał fajkę.- Nic jej nie będzie.- Patrzyli na dziewczynę, która właśnie zbliżała się do celu. Seksownie bawiła się pasemkiem włosów, zawijając go sobie na palec.



-Zabrał byś mnie ze sobą ?- zapytała, gdy była już przy nim i delikatnie dotknęła jego ręki, przygryzając dolną wargę.
-Nie jesteś trochę za młoda kochanie ?- przejechał palcami po jej ręku i popatrzył w oczy.
-Chyba nie masz z tym żadnego problemu co?- oparła się o jego motor i odrzuciła włosy do tyłu. Chłopak w myślach zgodził się już dawno, ale przyglądał się Effy z chęcią rozebrania jej na miejscu. - To co ?- wyszeptała mu już do ucha.
-Wskakuj.- podał jej rękę, a ona siadła na tyłach. Reszta dziewczyn odeszła rozwścieczona, że to nie żadna z nich wystartuje w wyścigach, ale miały nadzieję, że dziewczyna przyjechała tu pierwszy i ostatni raz...
Effy odwróciła się to tyłu i obdarowała Zayna ogromnym uśmiechem. Chłopak zaśmiał się głośno widząc jak wielką radość wywołała u dziewczyny możliwość jazdy.
Odjechali i stanęli na starcie, czekając na wystrzał z pistoletu. Chwila napięcia i wystartowali !.  Pędzili przed siebie głodni zwycięstwa. Effy trzymała się mocno swojego partnera i była dumna z siebie, ze udało jej się namówić go, żeby ją ze sobą wiózł, bo to było dla niej ogromne doświadczenie, jeszcze nigdy nie jechała z tak ją prędkością samochodem, a co dopiero mówiąc motorem, gdzie odczuwa się każdą prędkość dwa razy mocniej. Czuła w głębi, że jazda na motorze będzie od dzisiaj jej pasją i przy najbliższej okazji musi poprosić Malika o lekcję. Czuła w sobie ogromny przypływ adrenaliny. Ich motor wysunął się na prowadzenie. Jeszcze chwila i będą na mecie !.  Tak ! dojechali jako pierwsi. Effy ponosiła euforia i chciała szybko iść do Zayna, żeby pokazać, że wygrali i trochę się z nim podrażnić. Zeszła z motoru i zwróciła się do chłopka.
-Dzięki, że mnie zabrałeś. Jestem ci wdzięczna.- uśmiechnęła się i już miała odchodzić, gdy usłyszała syreny policyjnych samochodów. Wiedziała, że wyścigi są nielegalne, taka ciemna to w tym nie jest. Teraz pierwszy raz mogła przyznać, że się przestraszyła i to nie na żarty. Niall to był ją chyba zabił jakby się dowiedział... Stała w miejscu, gdy wszyscy dookoła uciekali, a ona nawet nie miała pojęcia gdzie mogłaby się schować.
-Chodź !- na głos Zayna ocknęła się i załapała jego rękę, zwinnie wsiadając na motor. Odjechali z piskiem opon. Policja jechała ZA i PRZED nimi. Dwa radiowozy, a między nimi ONI. Wywoływało to u Eff lekki, a dobitny atak paniki. Jej serce stanęło, a wszystko jakby działo się w zwolnionym tempie.
-Zayn ! Przed tobą !- byli już prawie na masce radiowozu, gdy Mulat szybko skręcił w prawo i przyśpieszył, aby szybciej uciec. Uniknęli zderzenia. Ale oni. 
W tle usłyszeli głośny huk. Dwa samochody, a w środku ludzie...
-Zayn...- dziewczyna zakryła sobie ręką buzię i cicho wyszeptała jego imię. Była w szoku. Spuściła głowę, a jej oczom ukazała się mała błyszcząca rzecz, która turlała się po jezdni, byli coraz, coraz dalej od niej.
-Coś nam wypadło !.
-Teraz to już nie ważne !.
-Zatrzymaj się ! Błagam !- chłopak jechał jeszcze trochę i zatrzymała się w jakiś lesie, tak żyby nikt ich tu nie znalazł.
-Co my zrobiliśmy ?! Malik jeśli tak ktoś zginął ?!!!
-ej...nawet tak nie mów !- powiedział spokojnym głosem, podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił.- wszystko będzie dobrze, zobaczysz...-  przytulił ją jeszcze mocniej, bo poczuł jak cała drży, delikatnie pocałował ją w głowę. – OBIECUJĘ ci to. Nikt nie zginie.
- Ufam ci Zayn. – powiedziała szeptem, zadarła głową do górę, żeby sięgnąć wzrokiem  Zayna.
- Wiem, Eff. Wiem
-Ale… ale w ogóle skąd ty wiedziałeś o tych wyścigach ?
- Ty też o mnie nie wesz wszystkiego... – zaśmiał się po cichu, a dla niej to była melodia uszu. Magiczną chwilę przerwał telefon Mulata. Na jego dźwięk Effy głośno się zaśmiała, 

rzuciła pytające spojrzenie chłopakowi, bo jakoś nie mogła zrozumieć jak mógł mieć na dzwonku piosenkę " I want".
-Serio ? Taka piosenka na dzwonek ?- Zayn domyślał się kto zmienił mu melodię w telefonie, ale tego nigdy by jej nie zdradził. Nie jej. Ale próbował wybrnąć z tej sytuacji.

-No wiesz...zespół do czegoś zobowiązuje.-  zignorował osobę, która do niego dzwoniła, puścił piosenkę z dzwonka i porwał brunetkę do tańca.  Każdo z nich potrzebowało odcięcia od rzeczywistości, która tak strasznie plotła im figle. Na początku brunetka w ogóle nie miała ochoty na tańczenie w takiej sytuacji, przecież w tej chwili mogli ci ludzie walczyć o życie ! o kolejny oddech !.Ale on tym razem postawił na swoim, a po paru minutach śmiali się i śpiewali, a raczej jęczeli, słowa piosenki. Wcześniej nikt by nie pomyślał jak wpłynie na ich życie jedna osoba. Działali na siebie w dziwny sposób, ale im to imponowało. Budziła się w nich, wtedy do życia jakaś niewidzialna cząstka, o której istnieniu nie mieli pojęcia, ale ona była. Była głęboko w nich. W ich środku i sprawiała, że gdy byli blisko siebie, budziła się do życia i ze zdwojoną mocą działała. Jakby całe życie błądziła po ich ciele szukając  drugiej połowy, którą posiadali tylko oni. Nie wiedzieli dlaczego tak jest... nikt nie wiedział.
-Nie wiedziałem, że tak dobrze się ruszasz.- chłopak poruszał zabawnie brwiami i ostatni raz obrócił do siebie Effy.
-Wiele o mnie nie wiesz.- tak samo jak on poruszała brwiami i oderwała się od jego czekoladowych oczu. Zmęczona usiadła na motorze, tyłem do kierownicy i oparła się wygodnie o nią. Zayn jedynie usiadł na przeciwko niej i patrzył na nią  ogromnym podziwem.
Wokoło nich zaczęło już powoli świtać.
Zayn na pewno zaliczał te urodziny do swoich najlepszych, bo był z nią. Effy. Z którą czuł się najlepiej ze wszystkich ludzi na ziemi.




 ----------------------------------------------
Siemano :D 
Dzisiaj przychodzę do was z takim troszkę krótszym rozdziałem, ale po prostu chciałam, żeby ten rozdział był poświęcony tylko i wyłącznie naszej dwójce ♥
Mam nadzieję, że spełniłam wasze wymagania i wam się on spodoba ;*
Liczę na wasze opinie pod rozdziałem ♥♥♥
I do zobaczenia w niedziele !. Jeśli dobrze pójdzie xD