wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 22. Czuła się gorzej...nic nie mogło już jej pomóc.









*Effy*


Zapach alkoholu, narkotyków lekko łaskotał jej nozdrza sprawiając, że była wniebowzięta. Dopiero teraz poczuła, że żyje, to był jej świat... Stanęła w miejscu poszukując dilera, jednak nie mogła znaleźć tego samego chłopka, od którego kupowała ostatnio heroinę. Nie była pewna czy chcę to wziąć, bo ostatnim razem halucynacje były niezadowalające, liczyła na coś więcej... sama nie wiedziała czy to wina narkotyku czy zdarzeń z jej życia… Rozglądała się dokładnie dookoła i nie było go w żadnym miejscu. Przecież na marne nie wydała tyle kasy za wejściówkę, on musi gdzieś tu być !
-Szukasz tego z ziołami ?- usłyszała cichy szept za je plecami. Jakiś chłopak delikatnie objął ją w tali próbując poruszać w rytm muzyki.- sprzedaje na zapleczu, ostatnio pieski trochę tu węszyły...- wyszeptał do jej ucha i musnął jej szyję swoimi ciepłymi ustami.  Effy momentalnie poczuła do niego obrzydzenie i odrzut wymiotny. Jak on ją w ogóle dotykał ?! Pozwoliła mu na to ?! Nie, więc dlaczego na tyle sobie pozował ?! Odwróciła się do niego przodem i jeszcze bardziej się przeraziła. Jego twarz była jakaś niewyraźna… oczy niby te same, co u każdego, ale inne.. zagubione ? zamglone ?  Wiedziała, że nawciągał się jakiegoś gówna. Bała się w tym momencie, że i ona po narkotykach wygląda jak on, musiała wyglądać jak jakieś straszydło ! I dziwić się, że Mulat jej nie chce… Jednak w głębi duszy bardzo dobrze rozumiała chłopaka, wiedziała jak się czuł, wiedziała, że może i wygląda jak wygląda, ale na pewno teraz jest w siódmym niebie. Nie mogła już znieść jego widoku ....  
-Odwal się palancie !- odepchnęła go i udała się na zaplecze. Teraz miała wątpliwości czy kupić strzykawkę z heroiną, ale głód był już nie do wytrzymania.  Chciała się znowu rozluźnić, poczuć spokój...zapomnieć. Bała się tylko tych okropnych halucynacji, których dosyć nie lubiła. Ostatnio miała nasrane w bani tak, że nawet nie wie kto i kiedy doprowadził ją do domu. Zayn, Efflik, Perrie...to były wytwory jej wyobraźni, a co działo się naprawdę nie miała pojęcia. Ale to teraz nie było aż takie ważne. Liczyła się zabawa, przecież prędzej czy później i tak się gdzieś obudzi, a potem może spokojnie pójść do domu i żyć jakby tej sytuacji nie było, czyż nie ? Otworzyła drzwi prowadzące na zaplecze, a jej oczom ukazał się dobrze zbudowany mężczyzna. Nie ten sam co zawsze... Koło niego stała szczupła brunetka. Jej długie włosy sięgały do pasa, tatuaże miała prawie na całym ciele i ostry makijaż, nadający jej charakteru. Miała czarna sukienkę bez ramiączek i ledwie zakrywająca jej pośladki, idealnie podkreślała jej kształty. Effy już w środku czuła, że nie będzie łatwo… ten ochroniarz nie wygląda na potulnego i łatwego…
-Dasz mi na kreskę ?- zapytała, gdy była już przy parze. Na kreskę brała już któryś raz w tym tygodniu. Narkotyki dawały jej szczęście, ale cholernie dużo kosztowały. Nie wiedziała kiedy to wszystko zwróci...
-Mała na kreskę to ty możesz piwo w sklepie wziąć...jak widzisz to nie sklep skarbie...- zadrwił jej prosto w oczy, głośno się śmiejąc i wyrzucając ją z kolejki.
- Kurwa ! Przecież oddam !- nie dawała za wygraną. Musiała mieć tą jedną strzykawkę ! Musiała !! Bez tego była taka sama… zagubiona… smutna… nie dawała sobie rady z wszystkim… Nie chciała tak dłużej.
-Spadaj mała, lepiej na odwyk idź i nie pokazuj mi się tu więcej !
-Nie potrzebuje odwyku popaprańcu !- jeszcze przez chwilę stała rozwścieczona wiercąc dziurę wzrokiem w jego oczach, ale on był nie ugięty. Szybko się odwróciła i poszła szybkim krokiem, a wychodząc kopnęła mocno nogą w drzwi. Nie rozumiała co ten facet wygaduje !Jaki odwyk ?! Nawciągał się czegoś ?! Przecież gdy ktoś bierze raz czy dwa razy w tygodniu nie jest uzależniony ! No dobra, może w tym okresie, gdy Nialla nie było brała więcej, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Umiała się powstrzymywać jak chciała i to jej wystarczało. Postanowiła, że dzisiaj się upije. Przynajmniej alkohol sprzedają tu na kreskę, więc czemu sobie nie ulżyć w ten sposób ? Usiadła przy ladzie i czekała na barmana. Nie chciało jej sie przepychać w  kolejne, więc cierpliwie siedziała na swoim miejscu.
-Masz...ja stawiam...- przed jej oczami znalazła się mała paczuszka ze strzykawką. Ta sama brunetka, która stała koło ochroniarza przysiadła się do niej i w szybkim tempie zamówiła dla nich po mocnym drinku. Miła tu dobre znajomości i wszystko przychodziło jej z ogromną łatwością. Effy w głębi duszy jej tego zazdrościła... choć nawet jej nie znała. Nie musiała, znała się na ludziach… umiała czytać z nich jak z książki.
-Nie potrzebuje łaski.- odpowiedziała twardo. Długowłosa widziała w oczach Effy iskierki, które pojawiły się ,gdy zobaczyła strzykawkę. Oznaczało to małe uzależnienie. Dlaczego małe ? Bo duże spowodowałby to, że rzuciła by się na zawartość nie zważając na to, że ludzie w około by to widzieli. Widziała też w Wilson ten sam charakter, który nie pozwalał jej na przyjmowanie podarunków, okazywania współczucia i troski. Gdy tylko dziewczyna zobaczyła Effy bardzo ją polubiła, wiedziała, że nie da sobą pomiatać i że mówi to co myśli.
-Ale potrzebujesz hery, nie ..?- powiedziała zakładając nogę na nogę i wpatrując się uważnie w dziewczynę .- chcę tylko pomóc, a kasy nie będziesz musiała oddawać. To tak po znajomości... Możesz pozdrowić ode mnie tego przystojnego Mulata. – powiedziała puszczając oczko w jej stronę.
-Zayna ?- spytała wydawałoby się obojętnie Effy, ale w środku cała drżała, na myśl, że ona go zna. Teraz wiedziała dlaczego dziewczyna dała jej ten towar.
-Jeśli tak ma na imię... ostatniej nocy nie zdążyłam go zapytać.- poprawiła swoją grzywkę i upiła łyka alkoholu ze swojej szklanki. " Skąd ona zna Zayna ?! Skąd ona wie, że JA znam Zayna ? "- nie umiała znaleźć na te pytania odpowiedzi, choć najbardziej zabolało ją ostatnie zdanie, jednak na szczęście po tylu latach praktyki umiała także je zagłuszyć, ukryć gdzieś w zakątku głowy, gdzie nie zaglądała często… tam gdzie są same brudy i raniące słowa jak te. 
-Jestem Rykayla (czyt. Rikejla) – wyciągnęła do niej rękę. Brunetka chwile się zastanawiała, a potem mocno uścisnęła jej dłoń.
-Effy...
-Więc Effy...Jeśli będziesz potrzebować kasy to dzwoń, u mnie to nie problem. To jest mój numer, znajdę dla ciebie coś na sto procent...- podała jej karteczkę z ciągiem cyfr i zniknęła w tłumie. Effy zrobiła to co ona, bo nie miała zamiaru dłużej siedzieć w tym cuchnącym klubie. Skierowała się w stronę hotelu. Gdy znalazła się przed drzwiami do pokoju, otworzyła je i nawet się nie rozbierając, usiadła na łóżku. Rozpakowała paczuszkę i wyjęła z niej to czego potrzebowała w tym momencie najbardziej. Wstrzyknęła sobie prosto w żyłę całą zawartość strzykawki i czuła jak po jej ciele rozpływa się zimna ciecz.





 Po chwili jej ciało stawało się dużo lżejsze i wolniejsze od otaczającego jej okropnego świata i wszystkich kłopotów. Narkotyk zaczął już działać, a ona stała się o wiele szczęśliwsza. Tak trzy letnie dziecko skała po łóżku, śmiejąc się z tego na głos. "Czyż narkotyki nie są cudowne ? Dzięki nim uwalniasz się od tego wszystkiego ! Masz wszystkich gdzieś daleko, jesteś tylko ty i twoje szczęście. Nikt inny się nie liczy, tylko ty…" - Tak właśnie uważała brunetka w tym momencie. Była naprawdę jak dziecko, to znaczy chciała wszystkiego co przynosiło radość.
-Efflik dołącz do mnie !- nie przestawała się śmiać i wesoło zapraszała do zabawy małą kuleczkę, która merdała z radością ogonkiem. Kręcił się wokoło i biegał to w jedną, to w drugą stronę.
-Ej ! A może zadzwonimy do twojego pana , co ty na to mordeczko ? Ucieszy się prawda ?- wyjęła z kieszeni białego blackberry i wybrała numer do Mulata. Czekała cała w skowronkach, uśmiechając się do siebie jak szaleniec do czasu, gdy odezwała się poczta głosowa.
- Tu Perrie, pan Malik jest teraz bardzo zajęty. Czy mam coś przekazać ?
-Chrzań się !- na głos blondynki Effy od razu rzuciła telefonem na łóżko i ogarnęła ją ogromna złość. Zrzuciła z łóżka wszystkie poduszki, a następnie kopnęła je, aby nie leżały na środku przejścia. Jednym ruchem zrzuciła wszystko z szafki nocnej, a z szuflady wyrzuciła na podłogę jej zawartość. Heroina sprawiła, że nie mogła się opanować. Rozwalała wszystko co było w zasięgu jej ręki. Była wściekła na cały świat, a najbardziej na niego. Tak go kochała ! Tak go kurwa kochała !! A on gdzie teraz jest ?! Może się obściskują z tą lalunią ?! Już dawno pewnie o niej zapomniał, ale nie ta biedna żenująca Effy tylko cały czas płacze i użala się nad sobą, gdy ten ma ją gdzieś  ! A ona jak jakaś kłoda u nogi mu tylko we wszystkim cały czas przeszkadzała !! Tak uważała naprawdę, tak się czuła, ale nigdy tego nie ujawniła. Podeszła do szafy, otworzyła ją i wyrzuciła z niej wszystkie swoje ciuchy, a w lustro, które było na drzwiach rzuciła krzesłem, tym samym sprawiając, że nie zostało z niego nic pożytecznego.
-Życie jest po prostu piękne ! Kocham wszystkich !- krzyczała i po drodze zrzuciła laptopa na podłogę.- Kocham cię Zayn ! Kocham Nialla ! Ja po prostu uwielbiam żyć !- darła się tak głośno, na ile pozwalało jej gardło. Mały szczeniaczek, który przed chwilą nie mógł usiedzieć na miejscu ze szczęścia, teraz uciekł i schował się pod biurkiem. Dziewczyna zaśmiała się na głos i zerwała wszystkie zasłony . Okna pomazała czarnym markerem, a gdy zdemolowała cały pokój pobiegła jeszcze do łazienki. Zrzuciła wszystkie kosmetyki z półki i rzuciła ulubionymi perfumami w swoje odbicie w lustrze. Nie wiedziała co jej własne ciało wyprawia, czułą jakby to był jakiś sen, a zaraz potem się obudzi i będzie po staremu... Miała wrażenie jakby ktoś obcy siedział w jej ciele i robił to wszystko za nią, ale nie przeszkadzało jej to, bo czuła jakaś wielką ulgę z każdą niszczoną rzeczą. Pozwalała emocjom dać upust, tym samym uwalniając się od bólu.
Wróciła do pokoju i opadła na łóżko. Wzięła jeszcze telefon do ręki, aby i on rozpadł się na milion kawałków, ale coś w nim wzbudziło jej niepokój.
-O kurwa ! Nie rozłączyłam się!- w natychmiastowym tempie przycisnęła czerwoną słuchawkę na wyświetlaczu, ale było już za późno. Nagle jakby wypadła z transu i była w pełni świadoma co przed chwilą się stało. Wiadomość wysłała się do Mulata, a ona miała ogromną ochotę się zabić. Wiedziała, że gdy tylko odsłucha nagranie domyśli się wszystkiego. Teraz jedynie ratowało ją to, że był w trasie i nie mógł do niej przyjechać, ale co będzie jak wróci ? Pierwsze co przyszło jej do głowy to to, że musi zdobyć tą pieprzoną kasę, aby nie dowiedział się także o długach, których narobiła przez ich zaledwie czterodniowy pobyt z dala od niej.
-Rykayla ? Tu Effy...- zadzwoniła do niej bo była teraz najpewniejszą osobą, która mogła jej pomóc. W niej była jedyna nadzieja, że pomoże jej wydostać się z tego bagna choć w małym stopniu i nie będzie musiała się tłumaczyć przed nikim.- To co załatwisz mi tą pracę ?
-Będziesz się musiała trochę postarać...przyjdź o 18 to dostaniesz wskazówki.- Wilson to wszystko trochę wydało się podejrzane, ale nie zastanawiała się nad tym dużej. Zgodziła się natychmiast i rozłączyła. Miała przed sobą jeszcze długi dzień, więc wyciągnęła trochę zioła, które znalazła na podłodze w tym całym bałaganie. Była przerażona tym, że Zayn dostanie taką wiadomość, a nie warto było liczyć na cud, że jej nie odsłucha. Nie wiedziała jak to wszystko mu wytłumaczyć, bo przecież nadejdzie ten czas, że będzie musiała odpowiadać na wszystkie pytania. Nienawidziła siebie jeszcze bardziej przez to wszystko. Wszystko robi źle ! Do niczego się ni nadaje ! Za cokolwiek się bierze to jej nie wychodzi, a potem są tego uboczne skutki ! Jest tylko stertą gówna. Do tego dochodził ten ogromny ból, który przeszywał jej każdą najmniejszą komórkę. Ból, który spowodowany był przez osobę, którą tak kochała. Przecież ciągle sobie wmawiała, że nic między nimi nie było, że wcale go nie kocha, że wszystko jest okej...Tylko dlaczego nie czuła się tak naprawdę ? Narkotyki, alkohol, fajki. One pozwalały jej uciec. Stały się dla niej jak najlepsi przyjaciele, a że nikt jej nie pilnował to czemu nie miała korzystać z ich dobroci ?
Dziewczyna po chwili znów poczuła się lepiej i zaczęła tańczyć w ubraniach rozrzuconych po całej podłodze. Podrzucała je ciągle do góry, a one jak liście na jesień opadały na jej ciało. Czuła się świetnie, ale tak naprawdę było z nią coraz gorzej. Gubiła się w swoim życiu coraz bardziej… wyjście z tej całej sytuacji zanikało gdzieś, daleko stąd… powodując tym samym, że brunetce będzie ciężko je znaleźć, coraz ciężej…
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Przeraziła się strasznie, bo nikogo przecież nie zapraszała, była całkiem sama, więc kto miałby do niej przyjść. Zwłaszcza, że tylko Niall i Zayn wie gdzie ona mieszka. Dziewczyna podbiegła do drzwi i nie patrząc kto to, otworzyła je.
-Zayn ?-  nie wiedziała co ma zrobić. Jej ręka automatycznie popchnęła drzwi, aby je zamknąć, ale on był silniejszy. Wparował do środka i staną na środku pokoju, nie mogąc uwierzyć w to co zobaczył. Ten bałagan, rozbite lustro, połamane krzesło, porozrywane zasłony i pomazane okna...
-Co ty tu robisz ?- miała nadzieję, że to tylko jej halucynacje, że wszystko sobie wyobraża...ale to działo się naprawdę, on naprawdę tu był...
-Odsłuchałem wiadomość  i wsiadłem w pierwszy samolot.- odwrócił się w jej stronę i podszedł bliżej. Chwycił delikatnie jej brodę i zmusił, aby na niego popatrzyła.- Co ty dziewczyno robisz ?
-Ymmm... ? Stoję ?
-Ja nie o tym mówię ! Co ty robisz ze swoim życiem ? Przecież już z tego wyszłaś, pamiętasz ? Kiedyś z tym skończyłaś ! Po co do tego wracasz ? Kurwa po co ?!
-Chce zapomnieć rozumiesz ?! O tobie, o mojej głupocie, która sprawiła, że się w tobie zakochałam i o tym, jak bardzo mnie zraniłeś ! – mówiła machając rękoma, powoli oddalając się od niego.
-Ale błagam cię! Nie rób tego w taki sposób ! To...
-A w jaki ? Nie jestem typem dziewczyny, która płacze w poduszkę ! Ja jestem sama ! Zawsze jestem sama, a wszystkich, których dopuszczę do mojego popapranego życia mnie krzywdzą ! Niby w jaki sposób ma sobie radzić co ?- popatrzyła mu prosto w oczy i czekała na odpowiedź. Zapadła między nimi cisza. Ból, który od nich bił, był nie do wytrzymania. -Widzisz ? I nie pieprz, że mogłabym radzić sobie inaczej ! Najlepiej to stąd spieprzaj ! Wynoś się ! Nie musisz na to patrzeć ! Żyj tak jakby mnie tu w ogóle nie było... tylko tyle.
-Nie, bo wiesz nie  podoba mi się to jak z każdym dniem spadasz coraz bardziej w dół...i wiesz co ? Jeśli z tym nie skończysz to powiem Niallowi, a wtedy wyśle cie na odwyk !
- Tak ?! To w taki sposób chcesz się mnie ze swojego życia pozbyć ?! No tak, bo mieszkając już nawet tu ci najwidoczniej przeszkadzam ! – Zayn popatrzył na nią, a w oczach błysnęła jeszcze większa iskierka bólu, chciał coś powiedzieć, ale nagle pojawiła się u niego złość. Był wkurzony, bo nie wiedział jak jej pomóc.
Wyciągnął telefon i wybrał numer do blondyna.- Hej stary, słuchaj...
-Zayn ! Proszę !- Wilson nie chciała by jej ukochany brat dowiedział się o czymkolwiek. Wiedziała, że sprawiłaby mu większy ból, niż ten, który towarzyszy jej przez całe życie. Kolejna osoba, którą kocha najbardziej, byłaby zraniona. - Proszę !!!. – krzyknęła przeraźliwie, zakrywając uszy i osuwając się na ziemie z rozpaczy. Nagle Malik znieruchomiał i nie wiedział co ma robić.
- Halo? Zayn ?. Halo ?. – słyszał głos jej barta.  
-Wiesz… musiałem pojechać  do siostry, pomóc jej w przeprowadzce. Wrócę jutro rano na wywiad jak coś...- powiedział szybko się rozłączając i podbiegł do brunetki przytulając ją.
-Dlaczego to robisz ? – spytała przez szloch. Nienawidziła siebie za to. Dlaczego płacze przy nim ?! Dlaczego jest taka miękka ?!
-Bo mi zależy ? Bo nie chce...
-Nie chcesz czuć się winny co ? Zżerałoby cię później sumienie... – powiedziała zjadliwie, odsuwając się nagle od niego. Nie chciała, aby traktował ją jak by była najważniejsza dla niego na całym świecie ! Wiedziała, że tak nie jest, że w trasie czeka na niego Perrie, że teraz znów narobi jej nadziei, a potem zostawi jak jakiegoś śmiecia…
-Nie ! Nie chcę cię stracić kretynko !. – nagle w jej oczach pojawiły się iskierki rozwścieczenia, zerwała się nagle na równe nogi.
-Już straciłeś ! Twoja pomoc jest tu w ogóle nie potrzebna ! Nie chcę twojej łaski ! Nie chcę cię znać, widzieć, pamiętać ! Spieprzaj z mojego życia jak najdalej ! – wskazała mu ręką drzwi, a Mulat popatrzył na nią, nie rozumiejąc o co jej chodzi, a potem także wstał i posłał jej wrogie spojrzenie.
-Dobra ! Jeśli tego naprawdę chcesz ! Już mnie tu nie ma ! Ale jeśli jeszcze raz to zrobisz to ci kurwa obiecuję ! Zamknę cię w szpitalu na odwyku i będziesz musiała na mnie patrzeć częściej niż dotychczas, bo będę tam przychodził i cię pilnował !- przeczesał ze zdenerwowania swoje włosy i zbliżył się do niej jeszcze bardziej.- chciałem ci pomóc bo jesteś dla mnie, nie wiem czemu… tak cholernie ważną osobą ! Tak cholernie ważną, że nie umiem o tobie nie myśleć ! Nie powinienem cię poznać, aby cię nie zranić, tak jak to zrobiłem ! Nie zasłużyłaś na to ! I proszę nie rób sobie krzywdy ! Effy...- delikatnie odgarną jej włosy za ucho i popatrzył je prosto w oczy.
-Wynocha .- wysyczała przez zęby i pokazała dłonią, gdzie jest wyjście. Patrzył na nią jeszcze chwile i wycofał się z pokoju kopiąc po drodze rozwalonego laptopa. Kochał ją tak bardzo, że siebie aż nienawidził. Nie wiedział, czy tak można, ale właśnie tak się czuł.
Effy usiadła na łóżku i schowała głowę w dłoniach. Zanosiła się gorzkim płaczem, a łzy zalewały jej policzki. Ze złości i rozpaczy wbijała sobie paznokcie w nadgarstki z nadzieją, że ból zniknie, ale to nic nie pomagało. Czuła się jeszcze gorzej i nic nie mogło już jej pomóc.


*Zayn*


 Wyszedł z hotelu z wielkimi wyrzutami, że zostawił ją tam samą, ale był tak wściekły, że nie umiał już patrzeć na dziewczynę, jeszcze by ją uderzył… wtedy nie umiałby żyć z tą myślą że zadał jej ból… fizyczny… Nie mógł patrzeć, jak ona marnuje sobie życie... Nienawidził ją za to. Po jaką cholerę ona to robi ?! Nie rozumiał dlaczego przy niej zawsze jest taki zdenerwowany, nie panuje nad swoimi nerwami, przecież nigdy nie miał z tym problemów. Widział jak ona go niszczy, jak psuje mu życie… ale wiedział także że warto, dla niej. Może nie umiał panować nad swoimi nerwami, bo tak mu na niej zależało...Musiał poświęcić siebie dla jej, po prostu czuł taką potrzebę. Czasem miał wrażenie, że ona robi to po to, aby zwrócić na siebie uwagę innych, ale zawsze daleko odrzucał tą myśl, bo dobrze wiedział, że to nie prawda. Ona naprawdę cierpi… a on nie może jej pomóc, ona nawet mu nie ufa ! Dobrze o tym wie i nie ma pojęcia jak to naprawić. Cały czas chce jej tylko pomóc ! A ona go za każdym razem odrzuca i niszczy sobie życie... i to przez niego.  Widział w jej oczach tyle żalu i bólu, że gdyby został tam dłużej sam sięgnąłby po narkotyki, a przecież musiał być silny, dla niej...Dla Effy, żeby jej pomóc, choć nie wiedział jak. Miał chęć ją przytulić, pocałować, powiedzieć, że ją kocha ,ale nie umiał tego zrobić. Z jakiegoś powodu nie umiał się do tego przyznać, a wiedział, że to na pewno pomogłoby wydostać się jej z tego gówna, więc dlaczego było tak trudno wypowiedzieć te dwa słowa. Perrie przecież mówił to praktycznie cały czas, ale z Effy było inaczej. Może właśnie do Ef czuł tą prawdziwą miłość i to go przerażało...przerastało.
 Nerwy rozrywały go od środka i tak samo jak ona nie umiał się opanować. Ludzie patrzyli na niego i gdyby nie kaptur, który miał na głowie już pewnie dawno by go rozpoznali, a gazety miałby o czym pisać. Nie mógł na to pozwolić, żeby cały świat wiedział co naprawdę dzieje się w jego życiu, bo po co im to wiedzieć ? Zaraz byłaby wielka sensacja : Zayn Malik rozterki miłosne ! Pięćdziesiąt artykułów o tym czego nie robić jak Zayn…
"Chyba musieli by napsiać trylogie"- prychnął rozwścieczony chłopak.


*Effy*


-Wow, widzę punktualna...już masz wielkiego plusa.- Rykayla była pod wrażeniem, gdy Wilson pewnym krokiem wkroczyła do jakiegoś opuszczonego budynku.
-Zawsze przychodzę na czas...-poprawiła włosy i wcieliła się w profesjonalistę, którą wyćwiczyła już wiele lat temu. Usiała koło dziewczyny i założyła nogę na nogę, opierając się o oparcie od krzesła.- To co to za praca ?
-Spokojnie. Dowiesz się w swoim czasie. Mamy dużo chętnych na to miejsce , więc musisz się trochę wykazać inteligencją mała... Na początkum musisz wykonać parę rzeczy..- uśmiechnęła się cwaniacko i podała Wilson białą kartkę z czterema punktami.
-1. Zawalić kasę jakiemuś przechodniowi.
2. Uwieść w klubie dilera i dostać dragi, a następnie je sprzedać.
3.Ukraść samochód.
4. Okraść Dragona.- przeczytała na głos i popatrzyła przerażona przez dłuższą chwilę na długowłosą.
- Chcesz ta kasę czy nie ? 




----------------------------------------------------

No to taka mała niespodzianka na święta moje kochane ;*

+ przepraszam za opóźnienie, ale wiecie jak to jest, święta i tak dalej :)
No więc wróciła do gry nasza buntowniczka - Rykayla :D jak pewnie się domyślacie, sama wymyśliłam to imię, jest trochę dziwaczne, ale oddaje w pełni jej charakter :D. 
Ona właśnie szczególności namiesza w życiu naszych bohaterów ^^. 
Nick niedługo też zawita, więc wyczekujcie go ;*. 
Rozdział sprawdzałam milion razy, więc jeśli znajdziecie błędy to strasznie przepraszam :)
I ...

Chciałabym wam życzyć spełnienia wszystkich marzeń, radości, samych piątek w szkole i żeby te święta była najwspanialsze w waszym życiu :)
Kocham was całym serduchem ♥

 Tak więc widzimy się nie mam pojęcia kiedy :(, ale postaram się jak najszybciej <333
xx

16 komentarzy:

  1. Jezu mam nadzieję, że Effy nie zgodzi się na ten układ. Nie może! Zayn ją kocha! Niech oni się pogodzą noo. Jak czytałam to myślałam '' o już będzie dobrze'' a tu dup '' wynoś się '' Rozdział genialny ! Czekam na kolejny ! Wesołych, Ciepłych Świąt :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, ale to cosię działo mnie martwi. Biedna Effy, jejku ale się porobiła. Ta mała tak strasznie cierpi. Mam nadzieję,że się nie zgodzi. Proszę niech już się wszystko w końcu w jej życiu ułoży no! Zasłużyła sobie na to! Niech będzie z Malikiem! Niech Perrie pójdzie w diabły (chodź normalnie to ja ją kocham) Ej no Malik, weź coś w końcu z tym wszystkim zrób, bo już nie mogę patrzeć na cierpienie was obojga!
    :* Życzęweny i wszystkiego najlepszego z okazji świąt i najlepszego roku 2014:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jednak dałam radę dziś przeczytać i ten rozdział;) Rykayla mnie przeraża. Nie dość, że Effy ma przewalone w głowie, to jeszcze ta będzie jej mieszać i namawiać do głupawych rzeczy. Mam nadzieję, że Effy okaże się mądrą dziewczyną i nie zgodzi na to. Przecież kłopoty w jakie może wpaść, zmarnowałyby jej życie do końca. Cieszy mnie, że Zayn się nią zainteresował i powiedział to wszystko. Musi jej pomóc. On, Harry i Nial. Bez nich wpadnie w jeszcze większe gówno niż narkotyki. Może chłopak wreszcie zrozumiał, że coś do niej czuje. Oby! Niech rzuca tą cholerną Pierre w pierony. Chociaż złości Effy wcale się nie dziwię.

    Jeszcze raz życzę Wesołych Świąt i zapraszam na 30-ty rozdział do mnie;)
    Ściskam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. oh, mega *.* Dalejj ^_^
    Przyznam, że zaimponowało mi twoje pisarstwo zostaję obserwatorem :*
    Liczę również na to http:vampire-hazza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za życzenia i świetny prezent świąteczny :)
    Effy, błagam cię nie wchodź w to co proponuje ci Rykayla, a Zayn wymyśl coś żeby jej pomóc! Może faktycznie lepiej by było gdyby Niall dowiedział się o problemach siostry? Pomógłby jej i może nawet dałby Effy pieniądze na spłatę długów u dilera/dilerów?
    Ugh... uwielbiam twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ja chce już wiedzieć co będzie dalej więc pisz i dodawaj szybciutko nexta :)
    P.S. Tobie też życzę wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku chciałabym podziękować za motywujące i piękne komentarze, które zostawiłaś na moim blogu. Dziękuję, to naprawdę miłe i szczerzę się jak głupia, czytając takie cudowne słowa :)
    Dzisiaj przeczytałam całą historię. Zajęło mi to prawie pięć godzin, bowiem właśnie dochodzi 14:44. Nieważne ;)
    Oczywiście warto było tyle siedzieć i wpatrywać się w ekran. Widać ogromną różnicę między pierwszymi rozdziałam, a obecnymi. Zrobiłaś ogromny krok do przodu, co jest godne podziwu, ponieważ widać, iż Twoja praca nie idzie na marne i cały czas się udoskonalasz.
    Effy jest dziewczyną z ogromną widzą życiową i chciałabym ją poznać. Myślę, że byśmy się dogadały i razem narzekały na życie przy butelce whiskey.
    Spotkało ją w życiu naprawdę wiele okropnych rzeczy i ogromnym szokiem dla mnie było to, że Niall okazał się być jej bratem. Totalnie mnie zaskoczyłaś, co jest bardzo trudne! Kolejny plus dla Ciebie.
    Od samego początku widziałam, że Harry i Zayn coś mają do Eff. Może i Malik jest królem serca Wilson, ale ja wciąż kibicuję Harry'emu. Może i uważa się tylko za jej przyjaciela, ale ja widzę tą chemię między nimi. Na pewno łączy ich jakieś głębsze uczucie i mam cichą nadzieję, że coś z tego będzie. Malik może wtedy zrozumiałby swój okropny błąd.
    Ogólnie lubię Perrie i jestem w sumie jej fanką, ale w tym opowiadaniu nienawidzę jej całym sercem. Dlaczego musiała się wpierniczyć? I że niby ten słodziutki piesek, który od razu podbił moje serce jest dla niej? Hahahahhaahahahahahahhahaha, Boże ale się uśmiałam.
    Teraz przejdę do Abby, która również mnie totalnie zaskoczyła. Zdecydowanie jest cudowną dziewczyną z niebezpieczną, ale imponującą pracą. Nie dziwię się Effy, że tak zareagowała na wieść o "zdradzie", bowiem sama na pewno bym tak zareagowała. To jednak krzywdzi ludzi.
    Strasznie się zawiodłam na El. Nie rozumiem jej postępowania. Jak może tak krzywdzić Louisa? To jest okropne i mogłaby się w końcu zdecydować. Mam cichą nadzieję, że wybierze Lou, bo nienawidzę tego idioty Petera.
    O Mój Boże jak ja kocham Nicka, a przynajmniej jego piękną twarz. Kocham tego aktora i na pewno to zauważyłaś, bowiem w moim opowiadaniu także występuje *.*
    Spodobało mi się to jak troszczy się o Eff. To kochane i widać, że wciąż ją kocha. Kto wie, może znowu ze sobą będą?
    Liam mnie denerwuje, że aż brak mi słów. Ocenia ludzi zbyt pochopnie i nie rozumiem jego zachowania. Może i chce "chronić" swoich przyjaciół, ale nie takim kosztem! Nie zgadzam się na to!
    Co do Rykayli jestem niezdecydowana. Potrzebuję jeszcze troszkę czasu, aby móc się o niej wypowiedzieć ;)
    Piszesz genialnie, Dziewczyno i oby tak dalej. Widać, że masz talent i życzę Ci wszystkiego dobrego na pisarskiej drodze :)
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    + Obserwuję ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku lovely nie spodziewałam się tego! Również kochamy cię całym naszym blogowym serduszkiem. Życze ci spóźnionych wesołych świąt. Obyś nie miała mi tego bardzo za złe.
    Ta nowa buntowniczka dała jej cieka pracę. Kurcze zaraz będę klnąć na nią. Ona może zniszczyć Effs na całego. Pojebana praca. Kraść itp. Może wyląduje jeszcze jako striptizerka czy prostytutka? Ta twoja wyobraźnia..
    Zayn skarbie dziękuje, że dla niej pojechałeś! Szkoda, że to nic nie dało. Narkomanki zawsze wygrywają ;c

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu :/ Z effy jest naprawdę zle! Przecież ten nałóg może ją wykończyć! Boziuuu! Szkoda mi jej i Zayna! Biedny chłopak, kocha ją a nic nie może z tym zrobić! Jeeeny :3 Ale to wciągające! :* Mam nadzieję, że Ef się nie zgodzi na ten chory układ! To by ją chyba już do końca zrujnowało :0
    Czekam na kolejny!
    Weny! :-)
    Wesołych świąt i Happy New Year :)))

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. O Matko. ;c Tak mi szkoda Effy, ona stacza się coraz niżej. Jeszcze chce pracować w czarnych interesach, a jeżeli stanie się jej coś złego. Mam nadzieję że Niall się o wszystkim dowie i coś z tym zrobi. Nie! Ona nie może tak skończyć. Ma sobie znaleźć chłopaka (najlepiej jakby Zayn do niej wrócił :D ) i ułożyć życie! To by było idealne zakończenie tego cudownego opowiadania. :)
    czekam z niecierpliwością na nn;*

    ♦ http://psychiatric-destroy-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski rozdział, tylko niech Effie na siebei uważą xd

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG boskie!!!!!!
    Daj next please! *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam że dopiero teraz komentuje ale teraz dopiero znalazłam chwilkę. Rozdział jest mega!! I ja też Ci życzę WESOŁYCH ŚWIĄT spóźnionych xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Świtnyyyy !! :* niech wkońcu im się ułoży. i niech Effy nie idzie na tą pracę.. Zayn postaraj się no !

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do Liebster Award
    Więcej informacji na blogu
    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko! A już myślałam, że bedzie dobrze! ;(( Zayn rusz dupe no! Biedna Effy... niech już Niall wróci bo ona sobie sama nie poradzi!!

    OdpowiedzUsuń
  16. To chyba najgenialniejszy rozdział na tym blogu!! Tyle się działo, że wow! W ogóle to gratuluję pomysłów, zawsze lubiłam gangi, różne akcje i wgl. Ale ty to tak świetnie opisałaś, no i wymyśliłaś, że o matko! Ahaha same wykrzykniki prawie!, Ale to oznaka, ze serio jestem pod wrażeniem! No i jeszcze ta końcowa akcja! OMG! Ona musi, żyć! Ja ją pokochałam jak przyjaciółkę, czy siostrę, więc ona musi żyć. Zayn uratuj ją błagam! Ej no, no! Ja nie zasnę! Będę się ciągle zastanawiać, czy ona przeżyje, czy też nie. Trzymam kciuki, żeby przeżyła. Ehh a jak nie to będzie foch z przytupem xd
    Gratuluję pomysłowości, wyobraźni i stylu pisania :*

    xoxo

    PS. Zapraszam na prolog na nowym blogu, chociaż niestety mam wrażenie, że ludzi bardziej zaciekawi sama zakładka"Bohaterowie".

    OdpowiedzUsuń