sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 23. : Potrzebuję cię !!!









 * Effy * 


- Chcesz tą kasę czy nie ?. – spytała wrogo na nią spoglądając, ta długo nie odpowiadała. Zniecierpliwiona odwróciła się i odeszła kawałek, jednak przystanęła słysząc głos Effy.
- Zaczekaj. Wezmę ją. – powiedziała pewnie, a na twarzy Rykayli pojawił się zwycięski uśmiech, po czym odwróciła się z wyższością.
- Tak myślałam. – powiedziała splatając ręce na klatce piersiowej. – Wiesz co Effy ?. Chętnie widziałabym cię w szeregach mojego gangu… Tam, wszyscy są tacy jak my… waleczni, niezwyciężeni, pewni siebie… Jesteśmy wszyscy jak rodzina. Zastanów się nad tym.


- Tak zrobię, ale najpierw powiedz mi jaki jest sens robienia tej głupiej listy.
- To bardzo proste Eff… Zawalisz kasę, żeby zapłacić za wejściówkę do jakiegoś klubu, w którym uwiedziesz dilera i dostaniesz towar. Sprzedasz go i kasę oddasz mi, ale to na koniec. Gdy zawalisz samochód, dojedziesz nim do Dragona i okradniesz go z towaru. Prościzna co nie ? Chyba się nie boisz kochanie...
-Ja niczego się nie boję.- odpowiedziała pewnie i posłała zadziorny uśmiech dziewczynie.
- I to mi się podoba. – powiedziała z uznaniem.
-Gdzie znajdę Dragona ?
- W jego klubie, jak zawsze, ALE uważaj to diler poszukiwany w całym kraju i listem gończym na świecie. Psy nie mają pojęcia, gdzie się ukrywa, każdy się go boji wydać.
-Nic trudnego...nie takie rzeczy się robiło...
-Wróć jak najszybciej...- powiedziała na odchodne i zostawiła Wilson samą, która już była gotowa do działania. Dziewczyna od razu wzięła się do roboty i gdy wyszła na ruchliwą ulicę ukradła komuś portfel z kieszeni. To była bułka z masłem, przecież robiła to od dziecka. Uwieść dilera nie było niczym trudniejszym, wystarczyło wybrać takiego co jest potulny jak baranek. Wyrwała pierwszy lepszy klub, kupiła wejściówkę i pewna siebie weszła do środka. Wybrała sobie z trzech sprzedających narkotyki mężczyzn takiego, który wydawał się najłatwiejszym celem.

-Cześć.- pocałowała delikatnie w policzek swojego wybrańca i usiadła naprzeciwko niego.- Jestem....Megan.- przedstawiła się nie swoim imieniem, bo kto wie...może kiedyś wyjdzie jej to na dobre.- Może postawiłbyś mi drinka ?- nie czekając na odpowiedź pociągnęła go za rękę i usiedli koło baru. Chłopak był zadwolony, że dziewczyna sama do niego tak lgnie, więc szybko zamówił dwa drinki. Wiedział, że taka okazja nie zdarza się co dzień… za to dziewczyna miała pewność, że jest jedyną kobietą, która kiedykolwiek się do niego odezwała, nie to, żeby czegoś mu brakowało, ale wyglądał na lekką ciote.
-Chcesz mojego ? Nie mam ochoty dzisiaj na tequile...- zapytała, gdy chłopak duszkiem wypił zawartość swojej szklanki. Taki był plan, trzeba było go trochę podbić, żeby szybciej i łatwiej poszło, chłopak także nie wyglądał na gościa z mocną głową za co Effy dziękowała mu w duchu.
-Jasne...To może zamówię coś innego?- wypił jej porcje tequili i zawołał barmana. Złożył zamówienie i po chwili dostali następną porcję alkoholu. Powtórzył czynność  i zaczął z zachłannością całować Effy po szyi. Jego ręce błądziły po jej ciele, a jej zbierało na wymioty, ale czego nie robi się dla kasy. Gdyby Zayn to widział… Dlaczego akurat pomyślałam o nim ?!. Kurwa dlaczego ?!. Co w nim jest takiego ?!.
-A może dałbyś mi trochę towaru ? Odwdzięczę się...- poruszyła zabawnie brwiami na co chłopak uśmiechną się cwaniacko, licząc na upojną noc.
-W takim razie...- odsunął się od niej i wyciągnął z kieszeni kilka woreczków z ziołami. Dał je dziewczynie, a następnie wrócił do swojej poprzedniej czynności. Brunetka miała dość jego śliny na swojej szyi, więc postanowiła szybko wydostać się z uścisku chłopaka. Jednym mocnym kopniakiem w czułe miejsce sprawiła, że koił się z bólu, ale jakoś szczególnie się nim nie przejęła. Wybiegła z klubu i skierowała się do następnego, aby tam sprzedać to co zdobyła. Gdy kupiła wejściówkę za ostanie pieniądze z portfela rozłożyła towar na blacie jednego ze stolików i w mgnieniu oka sprzedała towar, klijentów tu było wystarczająco. Każdy diler tu miał powodzenie, klienci nawet nie sprawdzali zawartości, tylko od razu wszystko wciągali, albo wbijali w żyłę. Nawet nie wiedziała, że może okazać się to takie banalnie proste. Grupa nastolatków można powiedzieć, że się na nią rzuciło, aby dostać to czego tak bardzo pragną. Przeliczyła pieniądze wychodząc z budynku i skierowała się na pobliski parking. Schowała się za jakimś samochodem i czekała aż ktoś podejdzie i zostawi jej swój samochód. Nie zależało jej na jakimś dobrym, mógł być to nawet jakiś grat...Ważne, aby jeździł. Zaczęło robić sie jej już zimno, ale na szczęście ktoś raczył zaparkować swoje auto. Elegancko ubrana kobieta wysiadła z samochodu i schowała kluczyki do kieszeni płaszcza. Effy cicho podbiegła do niej na palcach od tyłu i jak najdelikatniej umiała próbowała wyciągnąć z kieszeni to co było jej potrzebne. Kobieta czując lekkie łaskotanie w okolicy bioder, gdzie znajdują się kiszenie, nagle przystanęła. Przerażona Effy szybko po nie sięgnęła i chwyciła mocno je wyciągając i zaczęła szybko biec w stronę auta czują, że kobieta zaczęła się powoli odwracać. Dziewczyna jeszcze dobrze nie dobiegła, a ta zaczęła już za nią krzyczeć, żeby się zatrzymała, ponieważ domyśliła się do brunetka ma zamiar zrobić. Gdy tylko wsiadła do środka, szybko przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła z piskiem opon w kierunku punktu czwartego, widząc jak zamożna kobieta za nią próbuje biec w wysokich butach, na sam widok Wilson zaczęła się z niej śmiać. Ludzie naprawdę są tacy głupi… czy ona naprawdę myśli, że mnie dogoni na tych swoich pantofelkach ?!. Na szczęście umiejętność prowadzenia samochodu opanowała już za młodych lat, gdy razem z Abby kiedyś podwędziły jednemu z przychodniów auto, ucząc się na nim jeździć. To było ich pierwszy samochód, ale oczywiście nie dotrwał nawet do dwóch dni, bo ta łajza Pirce musiała nim walnąć w latarnie.

 "Okraść Dragona." To była najtrudniejsza część jej dzisiejszego planu i przyznała przed samą sobą w środku, że boji się tego zadania jak cholera. W przeciągu piętnastu minut dojechała na miejsce. Zaparkowała cztery ulice dalej dla bezpieczeństwa. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w podane miejsce, gdzie mieściła się siedziba najgroźniejszego dilera w dzielnicy. Wiedziała, że to może być bardzo niebezpieczne, ale właśnie TO w jakiś dziwny sposób ją pociągało. Adrenalina sprawiała, że wyrastały jej skrzydła u ramion i niosły ją ku zwycięstwu. Czuła, że ta paca jest dla niej, że tam nie będą uważać jej za ćpunkę czy nieudacznika. Była tak jakby w sowim żywiole i bardzo uważnie zaczęła rozważać propozycję Rykayli o wstąpieniu do jej gangu, to mogło by coś byś niezwykłego dla niej, jakieś doświadczenie w życiu, po za tym miała już dość normalnego życia...
Przed budynkiem stało trzech mężczyzn z jedną wielką torbą. Wilson wiedziała co się w niej kryje. Miała ją cały czas na oku, kiedy napakowani mężczyźni weszli do środka, a Eff wślizgnęła się za nimi. Nie miała żadnego planu, była zdana tylko na los, który dzisiaj jakoś jej dziwnie sprzyjał. Mężczyźni zatrzymali się przed jakimś ogromnym stole i położyli na nim ciężką torbę.
-Pilnuj jej  Maxy...- powiedział najstarszy z nich i skierował się w stronę jednego z wielu pomieszczeń.
-Chcesz tyle towaru powierzyć takiemu gówniarzowi ?
-Chyba kiedyś musi się nauczyć takich prostych rzeczy, jak pilnowanie czegoś bardzo ważnego...- spioruonował go wzrokiem za to, że podważył jego zdanie i pokazał ręką, aby szedł za nim. Mody chłopak został teraz sam i nie mógł sobie znaleźć miejsca. Widać był, że jest tu może z tydzień i na oczy nie widział nigdy towaru, który później jakieś bachory będą wciągać i dobrze się bawić. Effy musiała go jakoś rozproszyć. Trzasnęła drzwiami, które znajdowały się koło niej i schowała się za następnymi. Maxy, który nie widział nikogo kto wyszedłby za tych drzwi postanowił to sprawdzić. Wilson wykorzystała moment i wybiegła po torbę. Zabrała ją ze stołu strącając przez przypadek czyjś kubek z kawą i przerażona wybiegła z budynku zakładając kaptur na głowę od bluzy.
-Ej !! - usłyszała za sobą czyjeś krzyki. Ktoś za nią biegł i był coraz bliżej. Przyśpieszyła, ale on doganiał ją i był już za nią. Złapał ją za ramie i odwrócił w swoją stronę. Próbowała wyszarpać torbę, ale dziewczyna z całej sił trzymała przy sobie i nie dawała za wygraną. Musiała ją mieć ! Powtórzyła czynność z klubu. Kopnęła go z całej siły w krocze i chciała uciec, ale on mimo bólu dalej zacięcie walczy z brunetką. Uderzył ją w wargę, a ona poczuła jak krew spływa po jej brodzie. Zdeterminowana posunięciem chłopka powtórzyła swój ruch dwa razy. Każde uderzenie było coraz mocniejsze od poprzedniego, każde sprawiało mu ogromne cierpienie. Chłopak krzykną z bólu zwijając się na chodniku. Effy podniosła torbę z ziemi i uciekła w kierunku skradzionego pojazdu.
Nie miała po chwili siły, aby biec dalej. Schowała się za jakimś blokiem i otworzyła torbę. Jej oczy ujrzały z tuzin pełnych nabitych strzykawek amfetaminy. Nie umiała się powstrzymać, poczuła jak głód ściska ją od środka. Nie chciała tego brać, tak bardzo nie chciała, ale to było silniejsze, przecież i tak jest ich tyle !. Nikt nie zauważy braku paru, malutkich strzykaweczek… a ona będzie miała udaną nockę… Nie walczyła dłużej ze sobą. Otworzyła jeden woreczek i wciągnęła zawartość, potem drugi, trzeci... Straciła kontrolę jak i rachubę ile dokładnie ich wzięła. Poczuła jak osuwa się na ziemię, jak uchodzą z niej ostatki sił. Wyciągnęła tylko telefon i wysłała sms-a do Zayna, bo czuła, że to nie skończy się dobrze...


"  Mounthoolie Lane przyjedź..."


Osunęła się wykończona po ścianie zwijając się z bólu w lewej piersi. Nagle ogarnęła ją jakaś dziwna fala ciepła… Nie, to nie było ciepło… to było gorąco !!, jak wrzątek. Zaczęła się nagle cała pocić. Była cała mokrucińka, a odzież, którą miała na sobie zaczęła przylegać do jej ciała. Przedawkowała.


Zayn kurwa gdzie ty jesteś ?!. Blagam przyjedź !!. Potrzebuję cię !!!!.

Nagle poczuła jakby ktoś ją brutalnie pchał… niby nie mogła znaleźć miejsca w którym ktoś trzymał uścisk, ale czuła, że zaraz rozerwie się na pół… Czuła jakby jedna połówka jej ciała została w jednym miejscu, a druga była już dawno na innym. Czuła się rozerwana. I to gorąco… cholerne gorąco… które teraz doszło, aż do samej czaszki, która traciła nad wszystkim kontrolę.


ZAYN  !!!!

Krzyczała z bólu w myślach, bo nawet nie miała siły na głos. Chciała wołać o pomoc, ale nie potrafiła, nie miała tyle siły… Nagle poczuła, że traci kontrolę nad swoimi kończynami, które zaczęły się niemiłosiernie trząść. Chciała je jakoś opanować, podnieść się z ziemi, ale w tym momencie to było jak jakieś chore, nie do spełnienia, marzenie. Obraz powoli zaczął się rozmazywać, a kończyny zaczęły bezwładnie opadać w dół. Ostatnim widokiem był jakaś niewyraźna postać biegnąca w jej stronę…


 * Zayn *

Zobaczył ją… całą roztrzęsioną… leżącą na zimnej ziemi…
- EFFY !!!. – krzyknął na całe gardło podbiegając w jej stronę. – Effy słyszysz mnie ?!. Kurwa Eff !. – krzyczał potrząsając nią mocno. – POMOCY !!. Niech ktoś jej pomoże !. – krzyczał roztrzęsiony. Nie umiał jej pomóc, nie znał się ani na narkotykach, ani na medycynie, był zdany na okrutny los. Nie miał pojęcia co się z nią działo !!. Gorączkowo wyjął telefon i chciał zadzwonić na pogotowie. Nagle ktoś wyrwał mu urządzenie i wyrzucił je gdzieś do tyłu. Był to przystojny brunet.
- Nie możesz zadzwonić na pogotowie !. Tylko kłopotów jej narobisz, gdy wykryją w jej krwi narkotyki. – chłopak wiedział co robić… nie pierwszy raz ktoś obok niego przedawkował amfetaminę.
- Kim ty do cholery jesteś ?!. – krzyknął nie rozumiejąc tej całej sytuacji Zyan.
- Jej aniołem stróżem. – wysyczał przez zęby, sprawiając jej puls.
- Nick ?. – wyszeptał nie rozumiejąc.


 – Kurwa błagam cię pomóż jej !!.
- Spróbuję, ale tak dużej dawki amfy nigdy u nikogo jeszcze nie widziałem...
- Ona nie może umrzeć !!. Musisz jej kurwa pomóc !!.
- Nie gadaj tyle tylko zrób jej sztuczne oddychanie, gdy ja będę naciskał na klatkę piersiową. – Mulat jak na zawołanie przykląkł obok niej, przysuwając swoje wargi do jej.
- Pomóż mi Zayn… - wyszeptała niemal nie słyszalnie, na jednym duszku, czując jak jej głowa bezwładnie opada na bok, nie miała nad nią wpływu.
- Pomogę Eff, pomogę ci. Wszystko będzie dobrze !. Będzie dobrze słyszysz ?!. – Słyszysz…? Słyszysz… ?. Słyszała w swojej głowie echo rozchodzące się po całym ciele. Nagle poczuła jakieś chłodne kropelki spływające po jej twarzy, domyśliła się do kogo one należały... To Zayn płakał… choć nie miała tyle sił otworzyć oczu, wiedziała to. Nigdy nie widziała go płaczącego… nie umiała sobie w żaden sposób wyobrazić go takiego. On był silny, stanowczy, dynamiczny… łzy w żaden sposób do niego nie pasowały. Nagle poczuła, że traci znów panowanie nad sowim ciałem, a ból zaczął dziwnie z niej uchodzić…
- Tętno słabnie… Kurwa !. Sam nie dam rady !. Dzwoń po pogotowie... – usłyszała znajomy głos, ale nie miała pojęcia do kogo on należy. Chciała szybko zaprotestować. Tylko nie pogotowie ! ale nie miała na to siły. A w jednej chwili  poczuła jak jej całe ciało się rozpływa…


* Abby *

- Justin nie. – zachichotała rozbawiona tą całą sytuacją.
- No proszę cię tylko to… tak dla mnie. – powiedział czule, rozwdziecając wargi. Przystawił do jej ust łyżkę pełną roztopionej czekolady.
- Chcesz, żebym była jeszcze grubsza ?. – powiedziała oburzona, lekko się odsuwając od bruneta.
- Abby to tylko łyżka, nie będziesz przez to gruba… po za tym i tak masz świetną figurę. – powiedział nadal trzymając łyżkę w górze, koło jej twarzy.
- Przecież wiem, że to kłamstwo. Nie dość, że wpychasz mi jakieś bezużyteczne kalorie to jeszcze kłamiesz. – powiedziała pokazując mu język.
- kobiety zawsze coś muszę sobie wmówić… - powiedział podirytowany. – no dobra jak nie chcesz to nie… ale ostrzegam to ostatnia łyżka tego cudownego nadzienia… na pewno ?. – popatrzył na nią podejrzliwie.
- Na pewno. – powiedziała pewnie, patrząc jak Justin wcina czekoladę.
- To co może obejrzymy jakiś film, co ? czy wolisz gdzieś wyjść ?. – spytał mlaskając zawartość w ustach.

- Obejrzyjmy film… ale wiesz co … - popatrzyła się nieśmiało na chłopaka.
- Wal śmiało. – powiedział szczerze się do niej uśmiechając.
- No bo wiesz… nabrałam jednak ochoty na tą czekoladę… poza tym do filmu bardzo pasowałaby… skoczysz do sklepu ?. – spytała robiąc słodkie oczka, a ten groźnie się na nią popatrzył,  przeżuwając resztki słodkości w ustach. Na co ona spuściła zawstydzona głowę w dół.
- I tak cię kocham. – powiedział nagle się uśmiechając, zrywając się z kanapy, a wychodząc pocałował ją w policzek. Dziewczyna mocno się zarumieniła i dziękowała mu w duchu, że szybko stąd poszedł i nie musiał na to patrzeć.

Abby dotykając swojego policzka  uśmiechnęła się szeroko sama do siebie. Bardzo jej na nim zależało. 



--------------------------------------------------------


Tadam ! O to kolejny rozdział :** 
Planowałam go dodać w niedziele, ale znajcie moje dobre serce <33
Jest on taki trochę krótki, ale postanowiłam, że takie właśnie postaram się pisać :D 
Jestem strasznie ciekawa co o nim sądzicie !!, więc mam nadzieję, że wyrazicie swoją, szczerą opinie, bo strasznie mi na tym zależy <333
Nie wiem jeszcze dokładnie kiedy pojawi się następny, ale jak tylko będę zorientowana, napisze tam po lewej stronie w " informacjach " :D 

* + słowa i zdania napisane kursywą są to jej myśli   ( tak na wszelki wypadek jakby ktoś się nie domyślił ;) ) 


13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Effy przedawkowała? O nie! Dlaczego? Uda się ją uratować? Mam taką nadzieje, bo końca opowiadania albo opowiadania bez niej bym nie chciała :( Co ja gadam? Ja bym tego nie przeżyła! Nie wiem dlaczego dopiero teraz, ale dodam się do obserwatorów. Pzdr
    P.S. Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Effy nie umrze, nie? ONA NIE MOŻE UMRZEĆ ! ona ma być z Zaynem ! Rozdział genialny czekam z niecierpliwością na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg!! Przedawkowała:O
    Rozdział jest znakomity!
    Zaskoczyłaś mnie obrotem wydarzeń ale pozytywnie! U mnie nowy rozdział:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. boski !! :D oby Effy nic się nie stało . Zayn pomóż jej .. ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny nie zabijaj mi Effy :'(( Błagam, żeby Zayn i Nick jej pomogli! czytam to z takimi nerwami a tu nagle justin i Abby takie słodziaki jak nie mogę, niszczysz mi psychikę,ale i tak cię kocham świetny rozdział jak zawsze<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah to się nazywa moja Lovely. Nie spodziewałam się aż tak ciekawego rozdziału, pełnego akcji w niedzielny wieczorek. Miło mnie zaskoczyłaś. Nawet za miło. Przecież wiesz, że cie mono kocham, moja kochana czytelniczko i blogciółko. (?) Głupieje już.!
    To przez ten nadmiar narkotyków w blogu. Mam nadzieję, że ona się do jasnej nie uśmierciła. Nie mogłaby. A tym, ze mu wysłała sms pokazuje, że go kocha, I niech do jasnej kurny już nie zaprzecza i sie z nim nie kłóci. Nie wiem za jaką cholere wzięła te prochy.. Miała je oddać.. UGH co za ludzie,
    Fajny rozdział, tak serio ♥

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję za Twój komentarz u mnie;) Rozumiem Twój brak czasu i to, że miałaś sporo zaległości. Ja z takiego samego powodu tak rzadko bywałam u Ciebie, ale teraz na pewno się to zmieni;) Okropnie się cieszę, że tak Ci się podobał mój rozdział!:) Rozwaliłaś mnie tym komentarzem, a słowa pochwały dodały mi niesamowitych skrzydeł;D Dziękuję;)

    Co do Twojego rozdziału, miałam ciary czytając o wybrykach Effy. Cały czas miałam ochotę ją zabić, za tą nieodpowiedzialność, głupotę i brak rozumu. Czy ona zawsze musi pchać się w bagno i kłopoty!? Strach pomyśleć, co by się stało gdyby jej kopniaki w jaja nie zdały egzaminu. Jakby ją dorwali ludzie, których chciała okraść to miałaby nieźle przerąbane. No, ale to, co zrobiła później już totalnie mnie rozwaliło. Co za głupie babsko! Jak można się tak naćpać? Dobrze chociaż, że dała znać Zaynowi gdzie jest... Mam nadzieję, że dostanie ostro po dupie za to, co zrobiła, a Zayn zrozumie jak bardzo mu na niej zależy.
    Genialny rozdział! Pełen emocji i akcji. Już nie mogę doczekać się nastepnego;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie wierzę, że to się tak skończyło. Effy koniecznie musi iść na odwyk i może wtedy zrozumie jak bardzo niszczy sobie życie. To jest okropne, bo przez swoją głupotę może stracić życie. Dlaczego nie może pożyczyć pieniędzy od Nialla albo od Zayna? Albo od Harry'ego? Harry na pewno nikomu nie powiem i jej pomoże, bo jest jej przyjacielem, i jestem pewna, że czuje coś do niej więcej. Tak, jestem marzycielką, która wciąż wierzy, że oni będę razem, a co!
    Zayn jest taki wrażliwy. W końcu pękła jego skorupa i może w końcu zdecyduje kogo bardziej kocha. Mam nadzieję, że wybierze dobrze.
    Abby i Justin są tacy słodcy. Rany, piękna para i pomyśleć, że mogłaby być to Effy i Harry. Dobra, już przestaję! :))
    Rozdział jest cudowny i pełen napięcia, co bardzo mi się podoba. Jesteś genialna!
    Pozdrawiam i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  9. O matuńko :oo Zaczęłam czytać i jest takie cudowne . inne niż inne opowiadania . <333 Pisz jak najszybciej <33

    OdpowiedzUsuń
  10. NEXT kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. nominowałam Cię do LA :)
    http://you-are-all-i-have.blogspot.com/p/la.html

    OdpowiedzUsuń
  12. boskie lovki dzubaski i wgl

    OdpowiedzUsuń
  13. O MATKO!!! :O EFF DASZ RADE PRZEŻYJESZ
    ile emocji w tym rozdziale :3 Kocham tego bloga :* /Add

    OdpowiedzUsuń