* Effy *
Szła pewnym
krokiem w stronę upragnionej wolności. Nie obchodziło ją to, że obiecała
Niallowi zupełnie co innego. Liczyło się tylko TO, ponieważ to było pewne i nie
mogła się na tym zawieść. Skręciła w boczną uliczkę i już znajdowała się w
dzielnicy do której nie zaglądał nikt z dobrego domu czy rodziny. Bo po co ?.
Przecież oni mieli dobre wykwitnę życie… czy tacy ludzie naprawdę wiedzą co to
są problemy ? Nie. Żyją w swoim świecie, w swojej skorupie. Czy ich to obchodzi
co dzieje się po drugiej stronie ulicy ?. Że ludzie popełniają tam samobójstwa
codziennie z presji ? z bólu? Nie. Oni mają świetne życie, więc po co mają się
przejmować ?. Dopóki ich dzieci nie przejdą na drugą stronę… wtedy zaczyna się
zgrzytanie zębami. Taka jest kolej rzeczy. Dziewczyna w rozmyśleniach dotarła w
końcu na miejsce. Przy wejściu stał dobrze zbudowany wysoki mężczyzna.
- Pięćdziesiąt
złoty za wejście. – powiedział nie ugięcie. To była droga miejscówka, ale Effy
o tym wiedziała, to był powód dla którego tu przyszła, chciała mieć pewność, że
nie wciskają jej żadnego gówna i będzie w pełni zadowolona. Wyjęła z kieszeni
banknot, który jeszcze godzinę temu ukradła starszej kobiecie z torebki. To była
dla niej pestka, od dziecka kradła nawet mafiosów, choć ich nie lubiła, bo
musiała nieźle na nich uważać. Weszła sprawnie, a do jej nozdrzy dotarł
przyjemny zapach mieszanki różnych ziół, a na jej twarzy automatycznie zagościł
szeroki, niedający się ukryć uśmiech. Była tu także wczoraj, poznała ten budynek
jak własną kieszeń. Rozpoznała z łatwością w tłumie dilera, ponieważ wokół
niego było sporo osób. Wepchała się na sam początek nie zważając na nikogo.
- Daj mi na
kreskę. – powiedziała pewnie uwodzicielsko się uśmiechają. Młody chłopak wahał
się przez chwilę, wiedział jak to jest, gdy jest się na głodzie. Po pewnym
czasie podał jej zawartość zapamiętując jej twarz, aby potem łatwością ją
rozpoznać. Effy odeszła szczęśliwa, że trawiła na takiego człowieka, który o
nic nie pytał, nie zagadywał. Nienawidziła ludzi. Wiedziała bardzo dobrze, że
ona ich nie obchodzi, liczą się tylko oni i ich świat. Tak naprawdę, kochała
tylko Nialla i Abby, ale także wiedziała, że jest na tym świecie tak naprawdę
sama i nie liczyła na ich pomoc. Myślała, że uważali ją za ćpunkę i
nieudacznika, wiedziała że na nich nie zasługuje, a będzie lepiej, gdy po prostu
im zejdzie z drogi. Nie chciała ich obarczać. Weszła do kabiny łazienkowej i przez
dłuższą chwilę pochłaniała wzrokiem strzykawkę z heroiną, z wymalowaną radością
w oczach. W końcu wzięła ją w jedną rękę i wstrzyknęła zawartość prosto w żyłę.

Wszędzie była tylko zabójczo cudowna zieleń. Brunetka widząc
to zanosiła się śmiechem. Nie mogła uwierzyć w to jak tu ślicznie !!. I to akurat
jej się przytrafiło !!. Nikomu innemu !. Tylko jej !. To było jej szczęście !!.
W końcu była tam, w końcu życie dało jej coś dobrego !. Tak długo czekała i w
końcu to jest !. Nie mogła pojąć tego, że jest tu, zaczęła się okręcać wokół
własnej osi i krzyczeć... Krzyczeć ze szczęścia.
- Kocham
życie !!. Kocham was !! Yea !!. Ludzie są najlepsi !. – kręciła się w kółko, a
potem opadła uśmiechnięta na trawę. Nagle spostrzegła, że za pięknych drzew wyłania
się jakaś postać. Jakaś bardzo znajoma twarz i ten seksowny zarost, włosy postawione
na żel. To mógł być tylko on.
- Zayn ?.
Zayn ?. Zayn !!!. – krzyknęła cała uradowana, biegnąc jak najszybciej w stronę ukochanego.
Nagle poczuła, że coś ją „swędzi” w nodze, nie zważając na to nadal biegła.
Wpadła w ramiona jej najdroższego i nie mogła uwierzyć, że on jest tu, że
przyjechał dla niej, że zostawił tą głupią małpę i jest teraz tu z nią. Stali
na rozległej polanie, a wokół nich były piękne rozłożyste drzewa. – Boże skąd
ty się tu wziąłeś ?!. Czemu nie jesteś w trasie ?!. – Mulat uśmiechał się
szeroko, była tak samo szczęśliwy jak ona, patrzył tak na nią, jakby nic w
życiu nie liczyło się dla niego bardziej niż ona. Nagle na jego rękach pojawił
się Efflik. – O Boże wziąłeś go ze sobą ?!. Jejku jaki ty kochany jesteś !.
- Wiem,
kochanie wiem. – powiedział czule ją całując. To był ich pierwszy pocałunek, a
Effy prawie omdlała mu w ramionach, przeczuwając, że zna te usta, że
towarzyszyły jej kiedyś w życiu i za nimi tęskniła. Po chwili od niego po woli
odstąpiła uśmiechając się szeroko.
- Pójdziesz ze
mną do kawiarni ?. Kupię ci mnóstwo twojej ulubionej kawy latte. – powiedział
czule, gładząc ją po policzku.
- Do kawiarni
?!. – zaśmiała się brunetka. – Zayn ja chcę tu zostać.
- Kochanie
nie możemy tu zostać. – pociągnął ją delikatnie w stronę drzew.
- Gdzie ty
tu znajdziesz kawiarnie ?. – powiedziała zanosząc się śmiechem i dopiero teraz
przypomniała sobie o Effliku, który wyrósł nagle u jej stóp. – O !. Efflik ty
kundelku ?!. Gdzieś ty był!!. Mamusia tęskniła wiesz ?!. – schyliła się po kundelka
i zaczęła go czule głaskać. Piesek zamerdał wesoło ogonkiem i nagle zrobił się dwa razy większy. – Kiedy ty tak urosłeś
co ?!. Zayn zdecydowanie za dużo daję ci jeść !. – nagle zwierzę zrobiło się
jakieś dzikie i rzuciło się na nią. Brunetka szybko od niego odskoczyła,
krzycząc. – Zostaw mnie !. Co się z tobą dzieję ?!. Zostaw mnie. Zostaw mnie –
zaczęła powoli szeptać z szybszym oddechem, a szept coraz bardziej robił się mętny
i bezwładny. A ku jej boku znów pojawił się Malik. – Kocham cię wiesz ? - spytała
czule, wtulając się w jego ramiona.
- Wiem, wiem
. – powiedział i pocałował ją w czubek głowy. Nagle wszystko obeszło białą,
gęstą mgłą. Polana był pokryta, jakby śniegiem, a Malik zrobił się bardzo blady.
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, wpatrywał się tępo w koniec polany, na
którym pojawiła się kobieta, idąca w ich kierunku. Była cała biała, twarz,
włosy, płaszcz, spodnie. Wszystko. Effy od razu ją rozpoznała.
- Zayn,
chodzi. – powiedziała słodko Perrie, stając i wystawiła rękę w jego stronę.
- Odejdź
stąd !!. Idzi sobie !!. Nikt cię tu nie chcę !. – zaczęła krzyczeć rozdrażniona
Effy. Nagle Mulat, wstał odsunął od siebie Effy i jakby zahipnotyzowany zaczął
iść w jej kierunku.
- Nie Zayn
nie !!. Masz być ze mną rozumiesz ?!. Zostań tu !!. – ale Mulat wciąż jej nie
słuchał, nadal szedł jakby nie obecny w stronę Perrie. – Nie jestem
przerażająca !!!!. – powiedziała oszołomiona swoim głosem, który był jakiś nie
jej i nagle poczuła się jak potwór. Perrie patrzyła na nią z pogardą i
wyższością. Na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech, który przechodził w
przeraźliwy śmiech.
- Spójrz
tylko na siebie. Jesteś potworem. To ciebie nikt nie lubi. Myślisz, że
zasługujesz na Zayna ?. Jesteś nikim… nikim.. nikim. – jej głos odbijał się w
jej głowie, a dziewczyna czuła, że traci grunt pod nogami.
~
Retrospekcja ~
*Nick*
- Musimy
zrobić to po mojej myśli. Robimy tak, ty idziesz… - stał z Emmetem, na
chodniku. On cały czas mu coś mówił, ale ten go nie słuchał. I tak zrobi po
swojej myśli i tak. Nagle za rogu wybiegła szczupła dziewczyna. Miała na sobie
tylko krótkie spodenki i podarte rajstopy, mimo panującego mrozu. Od razu ją
rozpoznał, to była ona. Effy. Jego pierwsza miłość.
- Zaczekaj
chwile. – dodał do swojego kolegi i zaczął iść niepewnie w stronę dziewczyny.
Nagle ta zaczęła się kręcić i rozglądać, była dziwnie szczęśliwa. – Effy ?!. –
krzyknął z końca chodnika, podchodząc do niej, bo nie był pewny czy to na pewno
ona. Dziewczyna się szybko okręciła w jego stronę i uśmiechnęła na tyle szeroko,
jak można było. Była tak pełna energii, radości...dziwnej radości.
- Zayn ?.
Zayn ?. Zayn !!. – krzyczała bliska omdlenia, wzrok miała jakiś błędny,
zagubiony. Zaczęła biec w jego kierunku, nie biegła w prostej linii, a nogi cały
czas się jej plątały. Nagle potknęła się o krawężnik, chłopak się przestraszył
bo wyglądało to groźnie, więc szybko do niej podbiegł. Nie zdążył jej jednak
uratować, bo ta szybko się zerwała i zaczęła biec dalej, nie zważając, że jej
noga krwawi. Rzuciła się na niego z otwartymi ramionami. Zdziwiło go to,
ponieważ dobrze wiedział, że go nienawidziła. Jednak jak spojrzał w jej oczy od
razu się połapał. Brała narkotyki.
- Nic ci nie
jest ?. Twoja noga krwawi. – powiedział, schylając się po jej nogę. Jego słowa
jakby do niej nie docierały. Jakby ich nie słyszała, ponieważ kompletnie nie
reagowała na to co mówił. Każde słowo odbierała inaczej.
- Jakiej
trasie ?. Przyjechałem, bo chciałem się z tobą spotkać. Jak widać mi wyszło. –
powiedział śmiejąc się delikatnie.
- Boże
wziąłeś go ze sobą ?!. Jaki ty jesteś kochany !. – spojrzała błędnym wzrokiem
na jego ręce.. Dziewczyna przybliżyła się do niego i namiętnie go pocałowała,
oddał bez wahania pocałunek, tym samym przypomniał sobie dawne dobre czasy,
kiedy byli razem... wciąż za nią cholernie tęsknił, nie mógł się pogodzić z
tym, że ją stracił, że z nią zerwał… dziewczyna oddaliła się do niego i szeroko
uśmiechnęła - Do kawiarni ?!. – zaśmiała się brunetka. – Zayn ja chcę tu
zostać. - Chłopak domyślił się, że ma
halucynacje.
- Ciii.. –
powiedział, trzymając ją za ramiona i patrząc w jej oczy. Nie wiedział o jaką
kawiarnię jej chodzi, ale wiedział, że musi jej pomóc. - Nie Effy, Zayna tu nie
ma. Nie ma go. Wyjechał. Ja tu jestem. Ja, Nick. Rozumiesz ?.
- Gdzie ty
tu znajdziesz kawiarnie ?. – powiedziała zanosząc się śmiechem i patrząc
Nickowi w oczy. Chłopak znów chciał ją
sprowadzić na ziemie, ale ta się mu wyrwała i przyległa do śmietnika, który
stał obok nich. - O !. Efflik ty
kundelku ?!. Gdzieś ty był!!. Mamusia tęskniła wiesz ?!. – nachyliła się nad
przedmiotem mocno przytuliła. Potem
zaczęła się turlać po chodniku, wciąż pękając ze śmiechu, brunet próbował ją
złapać, ale ta się nie dawała. - Kiedy ty tak urosłeś co ?!. Zayn zdecydowanie
za dużo daję ci jeść !. – Nagle całym ciałem rzuciła się przestraszona w bok. -
Zostaw mnie !. Co się z tobą dzieję ?!. Zostaw mnie. Zostaw mnie. – wrzeszczała,
a potem szeptała błędnym głosem. Nick w końcu ją złapał i mocno do siebie
przytulił szepcząc, że wszystko będzie dobrze. - Kocham cię wiesz ?,- spytała
czule, wtulając się w jego ramiona. Nick się cicho zaśmiał.
- No cóż
pewne rzeczy po prostu zostają w naszej psychice. – Emmet podszedł do nas,
pytającym wzrokiem, mieli omawiać, plan, a on tu siedzi z jakąś narkomanką, która
ma niezłe halucynacje. Już widział swoimi oczami jak to musi wyglądać. Nagle
Effy cała zesztywniał.
- Odejdź stąd !!. Idzi sobie !!. Nikt cię tu
nie chcę !. – wrzeszczała w stronę Emmeta. Na co ten jeszcze bardziej się zdziwił.
- My się
znamy ?. – spytał, Nick puścił ją i podszedł do niego, aby mu wyjaśniać, że z
dzisiejszych planów nici, bo musi się zająć dziewczyną.
- Nie Zayn
nie !!. Masz być ze mną rozumiesz ?!. Zostań tu !!. – krzyczała. Nick oddałby
wszystko, aby wiedzieć co teraz brunetka widziała, jednak nie zważał na nią
tylko podszedł bliżej kolegi. Był do niej tyłem odwrócony, więc się trochę
zdziwił, że nic nie krzyczy, ale jakoś się tym nie przejął, ale nagle usłyszał
gdzieś z oddali przerażający krzyk i trąbienie samochodów.
- Nie jestem
przerażająca !!!!. – krzyczała i stała na ulicy.
- O kurwa. –
chłopak tylko tyle z siebie wydobył i zaczął szybko biec w stronę Effy. Gdy do
niej dotarł, ta osunęła się an jezdna i straciła przytomność. Szybko wziął ją
na ręce i mocno przytulił.
- Wszystko
będzie dobrze, wszystko będzie dobrze. – cały czas szeptał jej do ucha.
*Effy*
Starałam się
podnieść ciężkie powieki, ale były dla mnie zbyt ciężkie. Dopiero po dobrych
pięciu minutach z wielkim trudem jej się udało, a ból głowy znacznie mocniej
nasilił się. Wstała z obolałym, całym ciałem, była w swoim pokoju, który od
niedawna wynajmowała. Nie pamięta jak tu trawiła, jedyne co kojarzy to jej
halucynację po heroinie, gdy Perrie zabrała jej Zayna, który jak zaczarowany
nie wiedział gdzie idzie i co dokładnie robi, był pod jej urokiem. Nie
spodziewała się tego… zawsze po narkotykach miała miłe wizję, zazwyczaj z
Nickiem, dlatego je brała… tak bardzo podobało się jej to, że znów może go
widzieć, dotykać, całować, chciała być przy nim, gdy ten jej nie chciał. A teraz
?. Zayn, który ją opuszcza ?. To była dla niej nowość, zawsze to uzależnienie
kojarzyło się jej z radością, a nie bólem, który znów osoba, którą ona kocha ją
opuszcza. Poszła w stronę łazienki i stanęła przed lustrem, patrząc z
nienawiścią w lustro. Nie mogła uwierzyć kogo tam zobaczyła. Ta stara, ta sama
zagubiona Effy za dawnych czasów. Brzydziła się sobą, nie mogła znieść tego
widoku, już więcej. Odwróciła z żalem wzrok z przedmiotu i popatrzyła z bólem w
bok. Nienawidziła tego, a mimo tak bardzo kochała… Zawiodła. Zawiodła siebie,
Nialla, Abby, a nawet Zayana… znów odwróciła głowę w stronę swojego odbicia i
nagle ogarnął ją przerażający gniew !. Nie mogła znieść takiego widoku, tej
siebie… która smutnymi oczami patrzyła na nią, byłą taka zagubiona, oczy miała
całe sine i zamglone, z całej siły się zamachnęła i walnęła w swoje odbicie
lustrzane, a ono z hukiem się rozbiło na malutkie kawałeczki. Eff szybko
odskoczyła jak oparzona od tego przedmiotu i skuliła się obok, pod wanną,
łapiąc się za krwawiącą rękę. Nie tamowała krwi, nie obchodziło ją to, że może
się wykrwawić na śmierć, właśnie to tego chciała. Wiecznego spokoju. Przytuliła
ją do siebie i zaczęła płakać. Na tyle było ją stać… poddać się. Nagle
usłyszała wibrację jej komórki, dostała SMS, podniosła się załamana i podeszła
urządzenia.
„ Jesteśmy na wizji,
oglądaj nas J . Mam nadzieję, że się jakoś jeszcze trzymasz bez nas ;*. Pamiętaj
zawsze jestem z tobą. Twój Niall Xx. „
Mimo
wszystko na jej twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech. Poczuła się kochana,
potrzebna. Jej smutek nagle znikną, a na jej miejscu pojawiła się nadzieja. Ta
głupia wielka, nadzieja. Na lepsze jutro, lepsze życie. I nagle naprawdę w to uwierzyła,
że on ją wyciągnie, że dzięki niemu będzie chciała żyć, że się zmieni. Dla
niego się zmieni. Otarła łzy czystą ręką i włączyła TV na odpowiednim kanale, a
sama poszła po bandaż na obolałą rękę. Opłukała ją ciepłą wodą i zawiązała go
lekko wokół rany. Potem położyła się na łóżku i podgłośniła urządzenie. Na
ekranie pojawiła się jej ukochana piątka przyjaciół. No może oprócz Liama.
- Witam
wszystkich !. Dzisiaj czeka was coś naprawdę niesamowitego, ponieważ do studia
zaprosiliśmy 1D !!. – powiedziała szczupła, piękna kobieta, która wchodziła do
studia – przywitajcie ich ogromnymi brawami !. – cała publiczność, jak na
zawołanie, zaczęła klaskać i gwiżdżeć. - Mamy do was kilka pytań ? Zacznijmy od
tych od fanów: Jak podoba wam się na studiach ?
-Jest
całkiem nieźle. Harry zdążył już rozwalić połowę uczelni, więc jak widać, zaklimatyzowaliśmy
się...- odpowiedział Liam na co pozostała czwórka się zaśmiała, a każdy wzrok
utkwił na Stylesie.
-Rozwaliłem
tylko szafkę okej ? Nic więcej...- Dla Effy wydawali się bardzo szczęśliwi.
Czuła, że bez niej było im lepiej. Mniej zmartwień, kłótni, kłopotów...
Wszystko spowodowane było przez nią, a wystarczył moment bez jej osoby i byli
szczęśliwsi...
-A co z
nowymi znajomościami ? Poznaliście kogoś interesującego.
-Tak.
Zawarliśmy wiele nowych, silnych przyjaźni. To było nam bardzo potrzebne...-
Tym razem Zayn odpowiedział na pytanie mając na myśli tylko swoją nową
znajomość. Miał nadzieje, że Effy załapie, że chodzi mu o nią.
-A co do
przyjaźni… Mozę przejdźmy do tematu, który interesuje nas najbardziej. Ostatnio
bardzo sławna stała się w rankingu Effy Wilson. – na ekranie pojawiło się jej
własne zdjęcie, a ona nie miała pojęcia skąd oni je mają. – czy to prawda Harry
Styles, czy wiąże cię jakaś specjalna więź z tą o to młodą dziewczyną ?.
- Nie da się
ukryć... jesteśmy już ze dwa miesiące z sobą. – powiedział wymownie drapiąc się w brodę i nonszalancko uśmiechać,
a Effy
czuła, że chyba zaraz pęknie ze śmiechu. Zresztą nie tylko ona, wszyscy
członkowie zespołu zaczęli się śmiać... No może oprócz Louisa, który zszokowany
patrzył na Stylesa.
- Od kiedy
?!. – wybuchnął zdezorientowany.
- To był
żart. – powiedział Zayn, patrząc się z irytacją na niego, nie rozumiejąc jak
można nie było zakumać, że to żart.
- Naszczęście.
– powiedział mało dosłyszalnie Liam.
- Pewnie
teraz, jak ją dobrze znam tarza się ze śmiechu. – powiedział zadwolony z siebie
Harry i miał rację Effy naprawdę płakała ze śmiechu, nie wyobrażała sobie
siebie z nim i to ją najbardziej śmieszyło, że wpadł na tak głupi pomysł.
- Cała ona.
– powiedział Malik, uśmiechając się sam do siebie, na same wyobrażenie o jej
śmiechu.

- Tak
naprawdę Effy to moja młodsza siostra. – powiedział poważnie szeroko się
uśmiechając, jakby był z tego dumny. Oczy kobiety powiększy się jakby dwa razy,
nie dowierzając.
- Tak ?!.
Ale jak to ?!. Dlaczego nikt nigdy wcześniej o niej nie wiedział ?!. – nie
tylko ona była w szoku, Effy także. Nie przypuszczała, że jej brat powie to
całemu światu !!. Jednak cieszyła się z tego, podobało jej się to, że nie
wstydził się jej, choć nie wymagała i oczekiwała od niego tego.
- A to długa
historia… - westchnął ciężko chłopak, a kobieta cudem powstrzymywała się od
dopytywań, widać było, że ją mocno korci, żeby nie zadać jeszcze paru pytań odnośnie
tego, ale gołym okiem było widać, że blondyn już nic więcej nie powie na ten
temat.
Wywiad trwał
jeszcze około godziny, ale i tak mało pytań zadała, ponieważ każde pytanie
wiązało się ze stekami żartów chłopców. Zmęczona i rozweselona Eff postanowiła
sprawdzić twittera, ponieważ wiedziała, że wyjawienie tajemnicy wzbudzi
konwersację na jej temat. I miała rację. Przeczytała połowę komentarzy
użytkowników ponieważ było ich z tysiąc. Połowa pytała się jak to możliwe, że
Niall ma siostrę i nikt o tym nie wie, a druga snuła jakieś wymyśloną historie
co ją naprawdę łączyć z Harym lub Zaynem. Jednak nikt nie zgadł… nikt nie
napisał, że naprawdę kocha Mulata, a Harry to po prostu dobry, stary przyjaciel.
Nikt nie wiedział… tylko najbliżsi. Nagle usłyszała, że ktoś do niej dzwoni na
skype. Zdziwiona otworzyła stronę, a na jej tapecie pojawiło się zdjęcie poważnego
Mulata. Jej twarz stała się cała biała. Nie chciała z nim gadać… ale może się
coś stało ?. Po chwili zastanowienia kliknęła „odbierz ” drżącymi rękoma.
- No witam
witam…– powiedział radosny Styles, machając w jej stronę,
a ona odetchnęła z ogromną
ulgą.
- Co ty
robisz na Zayna laptopie ?. – spytała zaskoczona.
- A tako.
Zawaliłem mu – zaśmiał się - i jak ci się podobał wywiad ?. - spytał
uwodzicielsko poruszając brwiami.
- Boże
Styles nie wiem gdzie cię robili, ale masz strasznie bujną wyobraźnie jak na
swój wiek. – zaśmiała się głośno.
- E tam
zaraz bujną, - machnął ręką - po prostu stęskniłem się za tobą i wyszedł taki
mały efekt uboczny. – powiedział rozbawiony i pokazał na palcach mały odcinek.
- Ooo… jakiś
ty słodki… - powiedziała rozczulając Effy. – chyba naprawdę ci nie służy tyle
czasu bez małej, wkurwiającej Eff.
- No żebyś
wiedziała !!. Mam już dość tej całej Perrie !. Od początku byłem za tym, żebyś
to ty jechała w tę trasę, ale nie ona zawsze musi się wepchnąć…
- Harry, to
Zayn chciał, żeby była tam z wami … Po za tym na pewno nie jest taka zła… –
powiedziała poważnie, a po niecałej minucie popatrzyli się na siebie i głośno wybuchneli
śmiechem, ponieważ oboje wiedzieli, że jednak jest taka zła i nie da się z nią
wytrzymać. – no dobra przesadziłam. – powiedziała i za uchu założyło jedno
pasmo włosów.
- Co ci się
stało w rękę ?. – spytał poważnie Styles. Dziewczyna odwróciła głowę i
popatrzyła się w bok, przegryzając dolną wargę. – Eff… coś się stało ?.
- Nożem się
drasnęłam, gdy kroiłam ser. – powiedziała wymijająco.
- Eff… mam
nadzieję, że nie zrobiłaś niczego głupiego, prawda ?.
- Harry… to
długa historia, opowiem ci jak przyjedziesz… nie musisz się martwić, wszystko
mam pod kontrolą. – powiedziała i uśmiechnęła się szczerze, żeby wglądało to wiarygodnie.
- Dlaczego
ci nie wierzę ?. – dziewczyna trochę zbladła. Nie spodziewała się, że loczek.
Ten naiwny, kochający loczek, jej nie uwierzy. Zawsze jej wierzył.
- Chyba
powinieneś się o to samego spytać. – powiedziała trochę oschle.
- Dobra
nieważne. Po prostu obiecaj mi że nic sobie nie zrobisz ?. – „ już sobie
zrobiłam” – pomyślała.
- Obiecuję.
– odpowiedziała szybko. Zbyt szybko, może się czegoś domyślić… Chłopak się
przez chwilę badawczo przyglądał, ale potem znów zaczął się uśmiechać.
- Gdzie
byłaś wczoraj ? Dzwoniłem. Już zapomniałaś o wujku Stylesie ?.
- No wiesz
byłam w naszym słynnym klubie. – powiedziała poruszając brwiami.
- Jeszcze
cię stamtąd nie wyrzucili ?. – spytał śmiejąc się głośno. Wilson już chciała mu
coś odpowiedzieć, ale usłyszała po drugiej stronie znajomy głos, który nie
należał do Harrego.
- Co ty się
tak szczerzysz do tego monitora ?. – należał do Malika. Effy go zobaczyła, był
w samym ręczniku i mokrych włosach. Nagle odwrócił wzrok na monitor i ujrzał
brunetkę. Ta zszokowana wpatrywała się w niego.
- Eff ?. –
wyszeptał, przyglądając się jej. Dziewczyna szybko, zamknęłam laptop, tym samym
się rozłączając.
- Effy ?!.
Effy !!!. - krzyczał Mulat, podbiegając
do urządzenia, gdy na ekranie zniknęła postać Wilson. Malik z nadmiaru gniewu,
machnął ręką i zepchnął laptopa z całej siły z biurka. Urządzenie nie nadawało
się już doczegokolwiek. Ze środka poszło parę iskier, a kabelki i małe
elementy były już na wierzchu. Dlaczego ona się rozłączyła ?!.- pomyślał, spoglądając na coś, co nie przypominało laptopa.
- I po
laptopie. – skomentował smutno Hazza, który miał w środku ogromną nadzieję, że
będzie rozmawiał z przyjaciółką co najmniej co dwa dni.
- Chuj z
laptopem. – powiedział wkurzony. Chciał z nią chwile pogadać, na osobności. Po
wczorajszym zdjęciu, które dostał od Effy, chciał wrócić do domu, do Londynu.
Nie spał całą noc… miał zamiar powiedzieć o tym Niallowi, ale on by zaraz
zwołał cały posterunek, narobił hałasu, pewnie by zniszczył całą trasę… Ale to
okropne zdjęcie.. gdy Effy leżała jakby nie przytomna, widać było, że coś
brała… Wysłał mu je ktoś z jej telefonu, kto pytał o jej adres, ktoś kto był
przy niej wtedy… kto chciał ją zanieść do jej hotelu. Ale przecież równie
dobrze mógłby być to jakiś oszust, zboczeniec lub złodziej. Zayn martwił się o
nią i chciał wiedzieć co się wczoraj stało, ale przynajmniej wiedział, że jest
cała i zdrowa. Tyle mu wystarczało. Na razie.
Świetny rozdział. Szczerze nie wiem co mam ci o nim napisać. Bardzo mi się podobał i jestem ciekawa co będzie w następnym, na którego z niecierpliwością czekam. U mnie nowy rozdział. Pzdr :)
OdpowiedzUsuńZnakomity rozdział!! Wgl. świetnie piszesz. U mnie nowy. Szybko pisz następny:-*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) Oj Styles <3 Czekam na kolejną część :) xx
OdpowiedzUsuńCudowny! Ten wywiad jest boski. Kocham go. Czy tylko mnie rozwalił Styles? Hahha boże kocham gościa. Zayn weź sie jeszcze bardziej ogarnij co do Effy. Nialler ty jesteś słodki z swoją młodszą siostrą.
OdpowiedzUsuńCudownie napisany. Kocham cie lovely <3
♠ ostatni-wdech.blogspot.com
♥ uwierzmimimowszystko.blogspot.com
o Boże xD niezłe halucynacje miała ta nasza Effy. Perrie dalej mnie wkurwia, ma charakter takiej zimnej suki > . <
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale coś mi się tak zdaje że Effy i Harry to będą jeszcze razem, Little Things na wizji awwww *.* Też bym tak chciała;c
do niedzieli ! ;**
zapraszam do mnie na nowy rozdział ^^
http://true-love-will-survive-all.blogspot.com/
Cudowny rozdział <3 Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńCudowny ! <3 ach Zayn :D głupia Perrie. Nie lubie jej . Czekam na nowy :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te gify pomiędzy tekstem! Są świetne, łatwiej to wszystko sobie wyobrazić :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski, czekam na next!!!!!! <3
O Boziu :o Biedna Effie :( I nie wiem dlaczego, ale ja i tak uważam, że Eff powinna być z Haroldem ;D Masz ogromny talent, naprawde słońce <3
OdpowiedzUsuńwwwwwwwwwwwwoooooooooooooooooooowe! za je bi sty rozdział! tyle się działo w nim, że aż mną samą włada jakas energia ahahaha
OdpowiedzUsuńW sumie, na samym początku gdzie czytałam o tym jak kochana Eff najpierw bierze a później przeżywa skutki narkotyków, to było mi jej tak strasznie żal, chciałam jej pomóc, ale gdy tylko zaczęłam czytać oczami Nicka, jakoś mi to minęło. Były chłopak, ciekawe, ciekawe... no i jeszcze w pewnym sensie zaczęło mi się chcieć śmiać, gdy wyobraziłam sobie Eff mówiącą praktycznie sama do siebie itd.
Kuffa serio mogłaby być z Zaynem, tak bardzo bym tego chciała. Zasługuje na to w 100000 %.
Harry, oj ten kochany loczek to rozwalił system z tym, że są ze sobą dwa lata. Już mysłałam, że go Modest czy coś zmusiło, albo inna historia, a tu na szczęście żart. No i jeszcze rozmowa przez Skype... słooodziak.
A braciszek Niall, to już w ogóle cud, miód i malinkka. Ten sms był słodki, a to jak powiedział, że sa rodzenistwem mmmm. :)
Przepraszam za błędy w komentarzu, życzę weny i czekam na następny rozdział.
Wiem, że późno rozdział czytam, ale do wczoraj katowałam swojego bloga, a dzisiaj wracam prosto z biblioteki i już zabieram się za twój boski rozdział. No to papa.
Boski ^^
OdpowiedzUsuńBoski czekam na next ;))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://zayn-i-winter.blogspot.com/
http://ostatniechwile.blogspot.com/
Ojejku hejka Kochana :*** tak dawno mnie tu nie było! Zepsułam laptopa! i dopiero dzisiaj go odzyskałam :D Rozdział jest niesamowity i w końcu pojawił się NIck <3 byłoby fajnie gdyby znów był z Eff bo Malik byłby zazdrosny :D hahah Kocham twojego bloga tak bardzo :*/Add
OdpowiedzUsuńps Kiedy 22? :*
Eh, wystarczyło jedno głupie zakochanie, żeby znowu wróciła do nałogów.. Żal mi jej, widać, że nie może poradzić sobie ze swoim życiem. Cała nadzieja w Harrym i Nailu. Może oni pomogą jej jakoś stanąc na nogi. To co zrobili w telewizji było świetne;) Wiedzą jak poprawić humor. A Zayn niech się lepiej do niej nie zbliża, póki sam nie zdecyduje się, czego chce od życia.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zdążę skomentować aktualny rozdział, więc na wszelki wypadek życzę WESOŁYCH ŚWIĄT! ;)
I zapraszam na 30-ty rozdział do mnie;)